W ZAKŁÓCONEJ RODZINIE, DOM TRACI UROK

polregion.pl 2 godzin temu

**Dzisiaj wspominam stare czasy**

„Nienawidzę go! To nie mój ojciec! Niech się wynosi. Poradzimy sobie bez niego” Kasia wściekała się na swojego ojczyma. Ja nie rozumiałem tego rodzinnego konfliktu. Dlaczego nie żyć w zgodzie? Nie miałem pojęcia, jakie emocje kotłowały się w tym domu.

Kasia miała młodszą siostrę, Ewę. Ewa była córką jej matki i ojczyma. Wydawało mi się, iż ojczym traktował obie dziewczynki tak samo. Ale to tylko pozory. Kasia nigdy nie spieszyła się do domu po szkole. Starała się wyliczyć, kiedy jej wróg numer jeden znienawidzony ojczym wyjdzie do pracy. jeżeli jednak pomyliła się i ojczym wciąż był w domu, Kasia tracila głowę.

Szeptała do mnie:
„On jest w domu! Tomek, zostań w moim pokoju”.
Potem teatralnie zamykała się w łazience i czekała, aż ojczym wyjdzie. Gdy tylko zamykały się za nim drzwi, Kasia wyłaniała się ze swojego schronienia, ciężko wzdychając:
„Nareszcie poszedł! Tomek, masz szczęście, iż masz prawdziwego ojca. A ja męczę się. To wszystko przykre” westchnęła. „Chodźmy coś zjeść”.

Mama Kasi była wzorową gospodynią. W ich domu jedzenie było świętością. Śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja wszystko punktualnie, z wyliczonymi kaloriami i witaminami. Gdy tylko przychodziłem w gości, na stole zawsze czekał ciepły posiłek. Garnki i patelnie przykryte ręcznikami, gotowe dla domowników.

Pamiętam też, iż Kasia nie znosiła młodszej o dziesięć lat Ewy. Dokuczała jej, drażniła się, a choćby biła. Dopiero po latach siostry stały się nierozłączne.

Kasia wyjdzie za mąż, urodzi córkę. Potem cała rodzina oprócz ojczyma wyjedzie na stałe do Kanady. Po latach Kasia urodzi drugą córkę. Ewa zostanie starą panną, ale będzie pomagać siostrze w wychowaniu dzieci. Na obczyźnie ich więź stanie się jeszcze silniejsza. Kasia będzie pisać do swojego biologicznego ojca aż do jego śmierci. On miał nową żonę. Kasia była jego jedyną córką.

Choć sam wychowywałem się w pełnej rodzinie (z obojgiem rodziców), większość moich przyjaciół była bez ojców. W dzieciństwie nie rozumiałem ich urazów do ojczymów. Dopiero później zobaczyłem, jak trudne mieli życie.

U Darii mama i ojczym byli nałogowymi alkoholikami. Daria się ich wstydziła. Nigdy nikogo nie zapraszała. Wiedziała, iż ojczym nakrzyczy, a mama go wesprze, może choćby da klapsa. Ale gdy Daria skończyła piętnaście lat, potrafiła już postawić się obojgu i zostawili ją w spokoju.

„Tomku, zapraszam cię na urodziny!” oznajmiła radośnie.

„U ciebie w domu? Trochę się boję. Ojczym mnie nie wyrzuci?”

„Niech spróbuje! Jego władza nade mną skończona. Mama dała mi adres mojego prawdziwego ojca. Teraz on mnie chroni. Tato mieszka niedaleko. Przyjdź! Mama już gotuje” Daria brzmiała pewnie jak nigdy.

Niedziela, szesnaste urodziny Darii. Przyniosłem prezent, dzwonię do drzwi.

W drzwiach stoi odświętna Daria:
„Witaj! Wchodź, siadaj!”

Mama Darii i ojczym stali przy stole. Przywitałem się cicho i niepewnie. Skinęli głowami. Na nakrytym wytartą ceratą stole stał duży garnek bigosu, pokrojony chleb na talerzu i oranżada w szklankach. Obok kruche rogaliki. Tyle. Ale widać było, iż Daria jest dumna z tych świątecznych potraw.

Boże, co jedli na co dzień? Przypomniałem o moich urodzinach moja mama stała wtedy cały dzień przy kuchni. Sałatki, mięso, ciasta, kompot… Każdy dom ma swoje tajemnice.

Nie okazując zdziwienia, zjadłem bigos z chlebem i wypiłem oranżadę. Rogalika nie tknąłem bałem się pokruszyć ceratę.

Mama i ojczym stali w bezruchu, obserwując nas. W rogu pokoju stało łóżko, a na nim babcia Darii:
„Krysia, nie pij! Zapomnisz o mnie i nie nakarmisz”.

Daria zaczerwieniła się:
„Babciu, mama nie pije. Tylko oranżada”.

Staruszka odwróciła się do ściany, jęknęła.
„Dziękuję za poczęstunek!” wstałem od stołu.

Wkrótce wyszliśmy. Młodzież ma przecież lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie z rodziną

W ciągu roku Daria straci mamę, ojczyma i babcię. W wieku dwudziestu pięciu lat zostanie sama. Nie wyjdzie za mąż, nie będzie dzieci. Miała adoratorów, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Wśród nich był choćby mój były mąż

Daria przygarnęła go na jakiś czas, ale i tak się rozstali. Pewnie charakter miał za trudny.

Był jeszcze Tadek. Mieliśmy po czternaście lat. Mieszkał ze starszym bratem Markiem, który miał osiemnaście. Marek wydawał mi się dorosły i nieprzystępny poważny, rozsądny.

Co tydzień odwiedzała ich matka. Przynosiła jedzenie, gotowała. Sama mieszkała z pierwszym mężem. Marek był z pierwszego małżeństwa, Tadek z drugiego. Matka, po kilku latach z drugim mężem, wróciła do pierwszego.

Zazdrościłem Tadkowi miał pełną swobodę. Jego matka pewnie ciągle przepraszała pierwszego męża, Marek miał stadko dziewczyn, a Tadek rządził się sam.

Później Tadek ożeni się, urodzi mu się córkę. Potem żonę wsadzą do więzienia. Tadek się zapije. Znajdą go martwego w mieszkaniu. Miał czterdzieści dwa lata.

W naszej klasie pojawiła się nowa Agnieszka. Od razu się zaprzyjaźniliśmy. Piękna, zgrabna, z melodyjnym głosem.

Chłopaki patrzyli na nią z pożądaniem, ale miała chłopaka Darka. Pod koniec lekcji przyjeżdżał samochodem i zabierał swoją boginię w nieznanym kierunku.

Ojciec Agnieszki zmarł, gdy miała dziewięć lat. Kiepsko się uczyła, ale śpiewała przepięknie. Z Darkiem założyli zespół, grali na szkolnych dyskotekach.

Gdy Darka wzięli do wojska, Agnieszka odprowadziła go na dworzec, uroniła łzę. Ale nie czekała. Urodziła syna nie wiadomo od kogo i mieszkała u matki.

Darko wrócił, wybaczył jej, chciał razem żyć. Ale odmówiła:
„Będziesz mi zawsze wypomina”Gdy syn Agnieszki dorósł, wyszła za wiejskiego gospodarza i zamieszkała na wsi, a my z Kasią czasem wspominamy tamte czasy, gdy wszystko wydawało się prostsze i trudne jednocześnie.”

Idź do oryginalnego materiału