W trakcie rozwodu zamożny mąż postanowił zostawić swojej żonie opuszczoną farmę, położoną w środku niczego. Jednak rok później wydarzyło się coś, co go zaskoczyło.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Podczas rozwodu zamożny mężczyzna postanowił przekazać żonie opuszczoną farmę, ukrytą w odludziach. Rok później wydarzyło się coś, co kompletnie go zdziwiło.
Nicolás, wiesz, iż nie potrzebuję cię tutaj, prawda? powiedziała zdecydowanie María. Lepiej wróć do miasta.
O jakim mieście mówisz? odpowiedział zmęczony. Została zdradzona przez najbliższą osobę i nie miał sił już do kłótni. Rozpoczęli nowe życie od zera, sprzedali mieszkanie i zainwestowali wszystko w firmę. Nicolás wniosł jedynie mały pokój w wynajmowanym mieszkaniu, a María zapewniła sukces swoją bystrością i zaangażowaniem. Żyli skromnie, przemieszczając się z jednego lokum do drugiego, aż w końcu uzyskali stabilizację.
Z czasem Nicolás zachowywał się jednak jak właściciel. Z chytrym planem wpisał wszystkie dobra na swoje nazwisko, by María nie dostała nic po rozwodzie. Gdy miał już wszystko pod kontrolą, złożył pozew rozwodowy.
Czy to sprawiedliwe, Nicolás? zapytała rozczarowana María.
On wzruszył ramionami, nie wykazując emocji.
Nie zaczynaj tego od nowa. Już dawno przestałaś czegokolwiek wnieść. Ja robię wszystko, a ty nic nie robisz.
To ty kazałeś mi zrobić przerwę i zadbać o siebie, odpowiedziała spokojnie.
Nicolás westchnął z irytacją.
Męczą mnie te bezowocne kłótnie. A tak przy okazji, pamiętasz starą farmę, którą odziedziczyłem po moim byłym szefie, panu Rodríguez? Zmarł i zostawił mi ten bezwartościowy grunt. Idealna dla ciebie. jeżeli jej nie chcesz, nic nie dostaniesz.
María uśmiechnęła się gorzko. Doskonale rozumiała, co się dzieje. Po dwunastu latach wspólnego życia zdała sobie sprawę, iż żyje z obcym człowiekiem.
Dobrze, ale pod jednym warunkiem: farmę muszę mieć oficjalnie na własne nazwisko.
Nie ma sprawy. Zaoszczędzę na podatkach, odparł Nicolás z sarkastycznym uśmiechem.
María nic nie dodała. Spakowała swoje rzeczy i wprowadziła się do hotelu, zdeterminowana, by zacząć od nowa, nie bacząc na to, co ją czeka: ruinę farmy albo jedynie pustą działkę. Odkryje to po przybyciu. jeżeli nie będzie warta zachodu, wróci do miasta lub poszuka innej szansy na odbudowę życia.
Zapakowała do samochodu jedynie niezbędne przedmioty, zostawiając resztę Nicolásowi i jego nowej dziewczynie. Gdyby myślał, iż przez cały czas może liczyć na jej doświadczenie i inteligencję, był w błędzie. Nowa partnerka, którą María widziała zaledwie kilka razy, wydawała się bardziej zarozumiała niż mądra.
Nicolás podał jej dokumenty z kpiącym uśmiechem.
Powodzenia.
Wzajemnie, odpowiedziała María spokojnie.
Nie zapomnij wysłać zdjęcia z krowami, zaśmiał się.
María zamknęła drzwi samochodu i odjechała, nie odpowiadając. Gdy opuszczała miasto, łzy spłynęły po jej policzkach. Nie wiedziała, jak długo płakała, aż delikatny stukot w szybę przerwał jej zamyślenie.
Czy wszystko w porządku, kochanie? Widzieliśmy cię tutaj już jakiś czas, zapytała łagodnie starsza kobieta.
María spojrzała najpierw na kobietę, potem w lusterko wsteczne, gdzie dostrzegła przystanek autobusowy. Uśmiechnęła się nieśmiało.
W porządku, po prostu przytłoczyło mnie to trochę.
Kobieta skinęła głową ze zrozumieniem.
Właśnie wracamy ze szpitala. Nasza sąsiadka jest tam sama, nikt jej nie odwiedza. Czy przypadkiem jedziesz do Sewilli?
María podniosła brew ze zdziwieniem.
Do Sewilli? Gdzie leży ta farma?
Tak, choć teraz trudno ją nazwać farmą. Właściciel zmarł i nikt nie dba o miejsce. Tylko nieliczni ludzie przez cały czas troszczą się o zwierzęta z serca.
María uśmiechnęła się lekko.
Co ciekawe, właśnie tam zmierzam. Wsiadajcie, zawiozę was.
Starsza pani usiadła na przednim siedzeniu, a jej mąż zajął tylny fotel.
Nazywam się María, przedstawiła się, prowadząc samochód.
Ja jestem Carmen Fernández, a to mój mąż Antonio, odezwała się kobieta z ciepłem.
W trakcie jazdy María dowiedziała się wiele o farmie: kto kradnie, kto wciąż dba o zwierzęta i w jak fatalnym stanie jest to miejsce. Po przybyciu zobaczyła puste pola i prawie zawalony stajnię, w której było zaledwie dwadzieścia krów. Mimo to postanowiła zostać i walczyć o nowy start.
Rok później María z dumą patrzyła na osiemdziesiąt krów spokojnie pasących się na zielonych pastwiskach. Przemieniła opuszczoną farmę w dochodowy biznes. Nie było to łatwe musiała sprzedać biżuterię, by kupić paszę i wydać ostatnie oszczędności. Teraz jednak sprzedaż rosła, a produkty były pożądane choćby w sąsiednich regionach.
Pewnego dnia młoda kobieta o imieniu Laura przywiozła gazetę z ogłoszeniem o tanich cysternach chłodniczych. María rozpoznała numer telefonu należał do firmy Nicolása. Z chytrym uśmiechem poprosiła Laurę, by zadzwoniła i zaoferowała 5% wyższą cenę, pod warunkiem iż nie pokaże cystern innym kupcom.
Kiedy María przyjechała sprawdzić pojazdy, spotkała zaskoczonego Nicolása.
Zamierzasz je kupić? zapytał niedowierzanie.
Tak, dla farmy, którą mi zostawiłeś. Stała się dużym przedsiębiorstwem i się rozrastamy, odpowiedziała spokojnie.
Nicolás nie miał już słów. Patrząc, jak jego własne życie się rozpada, María odwróciła się i zostawiła przeszłość za sobą.
W końcu María odnalazła prawdziwą miłość w Juanie, mechaniku, który pomógł jeszcze bardziej rozwinąć gospodarstwo. Razem świętowali chrzest ich córki, podczas gdy Nicolás mógł jedynie patrzeć z daleka, jak jego życie się rozpada.

Idź do oryginalnego materiału