W święta Bożego Narodzenia mąż wyrzucił mi: – Po co było poruszać ten temat w święta? Zepsułaś wszystkim nastrój. Byliśmy u jego mamy na Wigilii, a to, co tam zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Wiedziałam, iż teściowa robiła remont, ale zawsze mówiła, iż to tylko kosmetyczne poprawki. Tymczasem okazało się, iż przeprowadziła kapitalny remont – wymieniła wszystko, od mebli po ściany. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby zrobiła to za własne pieniądze. Problem w tym, iż cała ta metamorfoza jej mieszkania została sfinansowana z naszych oszczędności

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Z mężem pobraliśmy się trzy lata temu i od razu zamieszkaliśmy we własnym mieszkaniu, które odziedziczyłam po babci. Moja mama wyjechała do Norwegii, żeby zarobić na remont tej nieruchomości.

Na dodatek na nasze wesele podarowała mi 20 tysięcy złotych, które postanowiłam zachować na wszelki wypadek.

Mój mąż, Paweł, też miał pewne oszczędności, więc złożyliśmy nasze środki razem, planując, iż przydadzą się, kiedy przejdę na urlop macierzyński.

Rok temu przyszła do nas teściowa z prośbą, byśmy pożyczyli jej pieniądze na remont mieszkania. Było mi niezręcznie odmówić świeżo upieczonej teściowej, choć nie byłam gotowa oddać jej naszych oszczędności. Paweł jednak przekonał mnie, iż mamie nie wypada odmawiać i iż na pewno odda nam pożyczkę.

Nie wiem, ile dokładnie pieniędzy dał jej mąż, ale ode mnie teściowa pożyczyła tysiąc euro, tłumacząc, iż chce odświeżyć kuchnię.

Przez cały ten czas nie byłam w jej mieszkaniu, bo zajmuję się dzieckiem i rzadko wychodzę. Teściowa przychodziła do nas, ale nie wdawała się w szczegóły dotyczące remontu. Czasem przynosiła nam coś smacznego, jak słoik domowego dżemu, albo pomagała mi, zostając z dzieckiem, kiedy musiałam coś załatwić.

Kilka razy delikatnie przypominałam jej o długu, ale zawsze udawało jej się zmienić temat.

W tym roku zaprosiła nas do siebie na Wigilię. I wtedy wszystko się wyjaśniło. Po pierwsze, teściowa miała nowego partnera i chciała nas z nim zapoznać. Cieszyłam się, bo od dawna była samotna. Po drugie, mieszkanie przeszło taką metamorfozę, iż wyglądało jak w nowoczesnym apartamentowcu. Było jasne, iż taki remont kosztował fortunę, a jego sponsorem był mój mąż.

Podczas kolacji teściowa zaczęła opowiadać o remoncie, chwaląc się, jak długo zbierała pieniądze na tę “piękną metamorfozę”.

Nie wytrzymałam i na osobności, w kuchni, gdy robiłyśmy kawę, zapytałam ją, kiedy zamierza oddać nam pożyczkę.

– Pożyczkę? Jaką pożyczkę? – zapytała z udawanym zdziwieniem. – Już wam oddałam. Nie rozumiem, o co ci chodzi.

– Naprawdę? – zapytałam. – Oddałaś pieniądze Pawłowi?

– Siedziałam z waszym dzieckiem, to jak myślisz, nie oddałam? A to dżem, który wam przynosiłam, to niby darmo?

Jej słowa mnie zszokowały. Jak można w ten sposób oceniać sytuację? Tak, pomagała z dzieckiem, ale nie tak często, żeby można było mówić o odpracowaniu długu. Gdybym wiedziała, iż to będzie tak rozliczane, nigdy bym jej o pomoc nie poprosiła.

Najbardziej zdenerwowało mnie to, iż mąż stanął po stronie matki. Twierdzi, iż nic nam nie jest winna i iż nie powinnam była poruszać tego tematu w święta.

Nie wiem, kto ma rację. Czy naprawdę powinnam odpuścić teściowej dług ze względu na rodzinne więzi?

Idź do oryginalnego materiału