W niedzielę zadzwoniła do mnie przyjaciółka. Mówiła, mówiła i cały czas płakała. Nie mogłam jej nic powiedzieć. A kiedy odłożyła telefon, przypomniałam sobie o swojej mamie

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Obwiniałam ją za wszystkie moje nieszczęścia i niepowodzenia. Denerwowała mnie swoją obecnością, nie dawała mi wolności. A teraz jej nie ma – i sens życia również zniknął.

Okazuje się, iż wszystko robiłam dla niej. Ona była moją motywacją. Żeby dobrze się uczyć, znaleźć dobrą pracę, stworzyć jej komfortowe warunki do życia.

Tak, bardzo mnie kontrolowała, bała się, iż popełnię błędy. Zawsze byłam na czas w domu. Zawsze byłam idealną córką.

Zawsze byłyśmy we dwie. Po czterdziestce zaczęłam ją obwiniać za wszystkie moje problemy z życiem osobistym, syczałam, iż to wszystko jej wina. Wychowała wzorową uczennicę, która nikomu nie jest potrzebna.

Tak, nie miałam gdzie zaprosić mężczyzny, nie mogłam przenocować u kogoś. Wiele rzeczy nie mogłam. Bo chroniłam mamę.

Teraz zostałam sama. I już. Nikomu nie jestem potrzebna. Nikt mnie nie kocha. Dopiero teraz rozumiem, jak bardzo mnie kochała i chroniła.

Przed śmiercią przestała całkowicie jeść. Bo miała mdłości, a ja krzyczałam, sprzątając po niej.

Byłam bardzo egoistyczna. Widziałam w niej tylko przeszkodę dla mojego życia. I co teraz? Nie ma jej od dwóch miesięcy, a ja ciągle płaczę. Bo w domu jest pusto. Nikt na mnie nie czeka.

Poza problemami, których pozostało więcej. Spłacać kredyt we dwie było łatwiej.

Dlaczego jej nie żałowałam? Dlaczego nie usiadłam obok, kiedy tak bardzo chciała ze mną porozmawiać? Dlaczego się złościłam i odchodziłam, kiedy wydawało mi się, iż wkracza w moją przestrzeń?

Problemem nie była moja mama, która była dla mnie surowa. Problemem byłam ja sama. Trzeba było porozmawiać, wyjaśnić, iż dorosłam, iż chcę mieć swoją rodzinę, iż już dawno jestem samodzielna.

Ale ona też była samotna. Oprócz mnie nie miała na kogo liczyć.

Przed śmiercią zaczął przyjeżdżać tata. Dobrze się dogadywali. Był dla niej bardzo czuły i również żałował, iż nie rozwiązali wszystkich problemów, kiedy byli młodzi. On też nie zdążył jej powiedzieć, iż na zawsze pozostała w jego sercu.

Jakie to wszystko bezsensowne! Jakie to wszystko niewłaściwe.

Przyjaciółka płacze do słuchawki.

– Czy mogę do ciebie jeszcze zadzwonić? Chociażby tobie opowiem o tym, czego nie zdążyłam powiedzieć mamie. Gdybym mogła cofnąć czas, zachowywałabym się inaczej. Ech.

Telefon od dawna leży w kieszeni, a ja w myślach wciąż rozmawiam z przyjaciółką. Znamy się od wielu lat.

Od czasów, kiedy wydawało się, iż świat „ugięcie się pod nami”, bo jesteśmy młode i przed nami wspaniała przyszłość, która na pewno będzie szczęśliwa. Wtedy bardzo płakała po babci, która była dla niej dobrym aniołem. I miejscem, do którego mogła uciec od surowej mamy. Teraz nie ma już i mamy. I ja też zapłakałam.

Idź do oryginalnego materiału