W małym mrowisku, ukrytym wśród łąk pod Krakowem, mieszkała maleńka mrówka o imieniu Jagoda. Nie była najsilniejsza, nie najzwinniejsza ani najbystrzejsza, ale jedną cechą wyróżniała się ponad wszystkie: nie potrafiła przejść obok czyjegoś bólu.
Kiedy któryś z mrówek zmęczył się i nie mógł nieść ziarenka, Jagoda podnosiła je i szła dalej. Gdy ktoś potknął się na kamieniu, ona pomagała wstać. Gdy deszcz zalał tunele, pierwsza rzucała się w ich naprawę. Z czasem reszta mrówek przyzwyczaiła się, iż Jagoda zawsze jest w pobliżu.
Ziarno spadło? Jagoda podniesie. Nie zdążyłeś? Jagoda dokończy. Zmęczenie? Jagoda poda ramię. Nikt jednak nie zapytał: A ty, mała, nie jesteś już wyczerpana?
Dzień po dniu pracowała nie tylko dla siebie, ale przejmowała na siebie wszystkie obowiązki, które innym umykały. Odpoczynek? Nie. Szepnęła cicho do siebie: Jeszcze trochę wytrzymaj. Ważne, by innym było łatwiej.
Pewnego dnia poczuła, iż nogi się trzęsą, plecy bolą, a ziarenko stało się cięższe niż kiedykolwiek. Jak ma więc podtrzymać mrowisko? Jeden mrówek poprosił pomogła. Drugi zmarszczył brwi, ale przytaknął. Trzeci: Zawsze znajdziesz chwilę i ona znów nie odmówiła.
Wtedy stało się to, czego nie przewidywała: po prostu upadła pod ciężarem cudzych trosk. Przez nią przewijały się kolejne mrówki, nie zwracając uwagi. Myśleli: Jeszcze wstanie. ale dni mijały, ziarenka się gromadziły, tunele się zawalały, a jej wsparcie zniknęło.
Wtedy mrówki zaczęły rozumieć, iż Jagoda robiła o wiele więcej, niż ktokolwiek przypuszczał. Szukali jej nie znaleźli. Wtedy stary mrówek, mieszkający na skraju mrowiska, westchnął zmęczonym głosem:
Odeszła. Zrozumiała, iż jej praca nie była ceniona, dopóki była tutaj.
Dlaczego więc nie powiedziała nic? oburzyli się pozostali.
A czy kiedykolwiek pytaliście, jak się czuje? odparł starzec.
Mrowisko zamilkło. Wszyscy pojęli, iż ich pomocniczka zawsze była blisko, ale kiedy potrzebowała wsparcia, nikt tego nie zauważył.
Morał: w każdym zespole są ludzie, którzy dźwigają więcej niż inni. Milcząco pomagają, mówią tak, choć stoją na krawędzi, podkładają ramię i nie proszą nic w zamian. Gdy nagle znikną, dopiero wtedy zaczynamy dostrzegać, jak nieocenieni byli. Pytanie pozostaje:
Czy zdążycie to zrozumieć na czas? Czy wrócą, jeżeli odejdą?
Jeśli w waszym życiu jest taka osoba, nie milczcie. Nie odkładajcie. Zapytajcie dzisiaj:
Czy nie jest ci ciężko? W czym mogę pomóc?
Czasem jedno pytanie potrafi zmienić wszystko.
Fakty, które warto zapamiętać:
Ciche osoby w zespołach najczęściej robią najwięcej. Rzadko mówią o swoich zasługach, a ich praca jest fundamentem wszystkiego.
Wypalenie pojawia się niespodziewanie. Kto zawsze bierze na siebie więcej, wydaje się silny dopóki nie upadnie.
Podziękowanie to paliwo. choćby proste dziękuję czy uznanie wysiłku staje się wsparciem, które pomaga przetrwać.
Największe obciążenie nie spada na tego, kto może, ale na tego, kto nie potrafi odmówić. To zawsze ryzyko: dobra osoba zostaje zaklasyfikowana jako nieodwołalna.
Zespół jest mocny dopiero, gdy ciężar rozkłada się równomiernie. jeżeli jeden dźwiga wszystko, prędzej czy później wszystko się zawali.
Pytanie Jak się masz? może mieć moc terapii. Pokazuje, iż jesteś widziany, ceniony i nie jesteś sam.
Człowiek nie jest zobowiązany do ciągłej pomocy. Pomoc to dar, nie kontrakt. Ten dar należy szanować.
Najważniejsze: jeżeli w twoim życiu jest taki mrówek osoba zawsze obok daj jej znać, iż to widzisz. Bo inaczej pewnego dnia obudzisz się bez tej cichej podpory, na którą tak przyzwyczaiłeś się polegać.