W mrowisku żyła mała mrówka. Nie była najsilniejsza, najsprytniejsza ani najmądrzejsza, ale miała jedną cechę, która wyróżniała ją spośród innych: nie mogła przejść obojętnie obok cudzych cierpień.

newskey24.com 6 dni temu

W mrowisku mieszkała mała mrówka o imieniu Łucja. Nie była najsilniejsza, najzgrabniejsza ani najbystrzejsza, ale miała jedną cechę, której nie brakowało innym: nie potrafiła przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia.

Kiedy ktoś zmęczony nie mógł nieść ziarenka, Łucja podnosiła je. Gdy ktoś potknął się, podawała pomocną dłoń. Gdy ulewny deszcz zalał korytarze, pierwsza rzucała się do naprawy. Z czasem inne mrówki przyzwyczaiły się, iż zawsze jest obok.

Ziarno spadło ona podniosła. Nie zdążyła dokończyła. Zmęczona położyła ramię. Nikt jednak nie zapytał: A ty, mała, nie jesteś zmęczona?

Codziennie pracowała nie tylko dla siebie, ale i przyjmowała na siebie to, czego inni nie mieli czasu zrobić. Odpoczynek? Nie. Szepnęła cicho do siebie: Jeszcze trochę wytrwaj. Najważniejsze, by innym było łatwiej.

Pewnego dnia poczuła, iż nogi drżą, kręgosłup boli, a ziarenko stało się cięższe niż kiedykolwiek. Jak więc podtrzymać mrowisko? Jeden poprosił pomogła. Drugi zmarszczył brwi, ale i tak się zgodził. Trzeci: Zawsze znajdziesz chwilę i ona znowu nie odmówiła.

Wtedy stało się to, czego sama się nie spodziewała: po prostu upadła pod ciężarem cudzych trosk. Przez nią przewijały się inne mrówki, nie zauważając. Były pewne: Jeszcze wstanie. Ale dni mijały, ziarenka się gromadziły, korytarze się zawalały, a jej wsparcie zniknęło.

Wtedy mrówki zaczęły rozumieć, iż robiła znacznie więcej, niż ktokolwiek przypuszczał. Szukały jej nie znalazły. Wtedy stary mrówek, mieszkający na skraju kolonii, westchnął zmęczonym głosem:

Odeszła. Zrozumiała, iż jej pracy nie doceniano, dopóki była.

Dlaczego nigdy nic nie powiedziała? pytali rozgniewani.

A czy kiedykolwiek pytaliście, jak ona się czuje? odparł staruszek.

Mrowisko zamilkło. Zrozumieli, iż ich pomocniczka zawsze była przy nich, ale kiedy potrzebowała wsparcia, nikt tego nie zauważył.

Morał: w każdym zespole są ludzie, którzy dźwigają więcej niż inni. Cicho pomagają, mówią tak, choć sami stoją na krawędzi, podpierają ramię i nie proszą o nic w zamian. Gdy odchodzą, dopiero wtedy wszyscy dostrzegają, jak nieocenieni byli.

Pytanie pozostaje: czy zdążycie to zrozumieć na czas? Czy wrócą, jeżeli odejdą?

jeżeli w waszym życiu jest taka osoba, nie milczcie. Nie odkładajcie. Zapytajcie dziś:

Nie jest ci ciężko? W czym mogę pomóc?

Bo czasem jedno pytanie potrafi zmienić wszystko.

Bonus fakty, które warto mieć na uwadze:

Ciche osoby w zespołach najczęściej robią najwięcej. Rzadko mówią o swoich zasługach, a ich praca jest fundamentem dla wszystkich.

Wypalenie emocjonalne przychodzi po cichu. Kto zawsze bierze na siebie więcej niż inni, wydaje się silny dopóki nie upadnie.

Podziękowanie to paliwo. choćby proste dziękuję czy uznanie wysiłku staje się wsparciem, które pomaga trwać.

Największe obciążenie nie spada na tego, kto potrafi, ale na tego, kto nie umie odmówić. To zawsze ryzyko: dobrej osobie przykleja się rola nieodmawialnej.

Zespół staje się silny dopiero, gdy ciężar rozkłada się równomiernie. jeżeli jeden dźwiga wszystko, prędzej czy później wszystko się zawali.

Pytanie Jak się masz? może mieć moc terapii. Pokazuje, iż jesteś widziany, ceniony, nie jesteś sam.

Człowiek nie jest zobowiązany zawsze pomagać. Pomoc to dar, nie kontrakt. Ten dar warto szanować.

Najważniejsze: jeżeli w twoim życiu jest taki mrówek osoba, która zawsze jest obok daj jej znać, iż to widzisz. Inaczej pewnego dnia obudzisz się bez wsparcia, na które cicho liczyłeś.

Idź do oryginalnego materiału