USA niszczy środki antykoncepcyjne USAID. Francja chce je… zarekwirować
Bogdan Dobosz https://pch24.pl/usa-niszczy-srodki-antykoncepcyjne-usaid-francja-chce-je-zarekwirowac/

(fot. Sue Dorfman / Zuma Press / Forum)
Stany Zjednoczone zutylizują olbrzymią ilość środków antykoncepcyjnych, jaką wcześniej Waszyngton wykorzystywał do ograniczania przyrostu naturalnego państw afrykańskich.
Francuska lewica chce tymczasem zarekwirować zapasy i przeszkodzić w ich zniszczeniu.
Ciekawe, który kraj lepiej na tym wyjdzie? Lewicowa partia Zbuntowana Francja (LFI) wzywa do rekwizycji środków antykoncepcyjnych, które administracja Trumpa chce zniszczyć. La France Insoumise zaapelowała do rządu o rekwizycję zapasów środków antykoncepcyjnych dla kobiet, które znajdują się w magazynach w sąsiedniej Belgii. Amerykanie już ich nie potrzebują i postanowili je zutylizować.
Przechowywane w Belgii środki antykoncepcyjne mają zostać spalone we Francji. Są to miliony prezerwatyw, ale przede wszystkim antykoncepcja dla kobiet z zapasów amerykańskiej agencji rozwoju USAID. Zapasy takie magazynowano w Antwerpii, by wysyłać je w ramach rozumianej na lewicową modłę „pomocy” do państw Czarnego Kontynentu.
Od czasu objęcia władzy przez prezydenta Donalda Trumpa, wspieranie aborcji i „planowania rodziny” przez amerykański rząd dobiegło końca. W połowie lipca Waszyngton oznajmił, iż zamierza „zniszczyć wczesnoporonne środki antykoncepcyjne kupione w ramach kontraktów zawieranych przez USAID”. Utylizacja miałaby mieć miejsce we Francji.
Szacowana wartość antykoncepcji wynosi prawie 10 milionów dolarów. W odpowiedzi lewicowa partia La France Insoumise ogłosiła, iż składa „projekt rezolucji żądającej od rządu przejęcia całości amerykańskich zapasów środków antykoncepcyjnych znajdujących się na naszym terytorium”. Grupa parlamentarna LFI stwierdza, iż jest „gotowa do pilnego i nadzwyczajnego podjęcia w tym kierunku prac, aby w razie potrzeby zmienić ramy prawne”. Pomysł „Zbuntowanych” wsparli już „Zieloni”. Marine Tondelier, sekretarz Partii Zielonych (EELV), napisała w tej sprawie do prezydenta Emmanuela Macrona „list otwarty”. Także Partia Socjalistyczna apelowała do prezydenta, aby „nie był współwinny tej katastrofy zdrowotnej i politycznej”.
Na razie rząd francuski zachowuje dyskrecję w tej prawie. Lewica zaś bije na alarm i przypomina, iż francuski „Kodeks Zdrowia Publicznego zezwala na rekwizycję wszystkich dóbr i usług, jeżeli uzasadnia to sytuacja zdrowotna”. Dla LFI utylizacja środków antykoncepcyjnych byłaby „marnotrawstwem ekonomicznym i zdrowotnym” i zagraża zdrowiu „setek tysięcy kobiet na całym świecie”.
Przechowywane w Belgii środki antykoncepcyjne, także wczesnoporonne, były przeznaczone na programy „pseudo-humanitarne”, które za administracji Joe Bidena USA szeroko wspierały, celem ograniczania przyrostu naturalnego na świecie, w imię walki z „ociepleniem klimatu”, „przeludnieniem”. Teraz lewica francuska chciałaby wprowadzić te środki z powrotem do obiegu. Ma tu wsparcie miejscowych stowarzyszeń feministycznych, proaborcyjnych organizacji, a choćby związków zawodowych.
Grozi to jednak konfliktem z Amerykanami, a francuskie Ministerstwo Zdrowia twierdzi, iż „nie ma podstaw prawnych umożliwiających interwencję europejskiego organu ds. zdrowia, a tym bardziej ANSM (francuskiego odpowiednika), w celu przejęcia tych wyrobów medycznych”.
Cała sprawa pokazuje jednak ideologiczne zacietrzewienie lewicy w sprawach aborcji i antykoncepcji. Wszystko to dzieje się we Francji, gdzie po raz pierwszy w historii liczba śmierci zaczęła przewyższać ilość narodzin, a rekordowy w Europie do niedawna współczynnik dzietności przypadający na kobietę spadł z ponad 2, do 1,59 dziecka.
W 2024 roku urodziło się nad Sekwaną najmniej dzieci od roku 1945 (663 tysiące), a jednocześnie zabito blisko 200 tysięcy nienarodzonych dzieci. Kociokwik lewicy wokół „marnowania” należącej do Amerykanów antykoncepcji i próba jej kradzieży w imię rzekomo „wyższych racji” zakrawają, jeżeli nie głupotę, to na zbrodnię.
Bogdan Dobosz