Wydaje się, iż przełom starego i nowego roku to czas, kiedy nikt nie martwi się o paszport. To jednak błędne i przestarzałe myślenie. Mnóstwo osób wybiera się na sylwestra za granicę (często last minute), a niedługo też rozpoczynają się ferie. Turystyka zimą może tak nie kwitnie, jak latem, ale z roku na rok coraz więcej osób planuje wyjazdy za granicę, zamiast standardowego wypoczynku w polskich kurortach.
Tłumy w urzędach wydających paszporty. To najgorszy moment w roku na
Np. w Gdańsku na wydanie paszportu trzeba było w poniedziałek (30 grudnia) czekać co najmniej 2 godziny. Osoby, które przyszły na samym koniec mogły więc zostać odprawione z kwitkiem.
– W tym momencie jest 60 osób oczekujących na przyjęcie do pięciu stanowisk, czyli trzeba czekać ok. dwóch godzin. Względem normalnego dnia jest to wyjątkowa sytuacja, ale jutro (31 grudnia – red.) będzie jeszcze gorzej – przekazał w rozmowie z WP przedstawiciel oddziału paszportowego w Gdańsku.
Rok temu w gdańskim biurze paszportowym też zaobserwowano 20-30-procentowy wzrost liczby składanych wniosków. Można więc śmiało powiedzieć, iż ten okres to najgorszy moment na wyrobienie paszportu. Szczególnie, iż dni wolne są przeplatane ze świątecznymi, a pracownicy urzędów też biorą wtedy wolne.
Urzędy paszportowe mogą być tak oblężone aż do Trzech Króli, czyli 6 stycznia, albo i dłużej. Np. w Krakowie wizytę można umówić dopiero na 7 stycznia, w Warszawie na 13 stycznia. Z kolei Łodzi najbliższy możliwy termin złożenia wniosku to... 23 stycznia.
W ostatnich latach sporo się zmieniło, co też ma pewnie przełożenie na większe kolejki. Wielka Brytania w 2020 roku opuściła Unię Europejską, więc znów potrzebny jest tam paszport. Podobne zmiany wejdą też w uwielbianej przez Polaków Tunezji. Co prawda nie jest krajem członkowskim UE, ale można było tam polecieć ze zwykłym dowodem osobistym. Od 1 stycznia 2025 r. będzie tam już wymagany paszport.