Na osiedle Borsiga mogę dotrzeć piechotą, wybierając się na długi spacer wzdłuż Bytomki. Mam również możliwość przejść przez las, który dawniej był kopalniami węgla kamiennego Paulus i Brandenburg, by później podziwiać unikatową architekturę Rudy, a w końcu dotrzeć do Biskupic. Każda z tych dróg jest jak podróż nie tylko przez przestrzeń, ale i czas. A jeżeli zaś o przestrzeni mowa, to… kolonia robotnicza Borsigwerk jest naprawdę wyjątkowym miejscem na Ziemi.
Kolonię Bozywerk wzniesiono w latach 1863-1871 pod oryginalną nazwą „Siedlung Borsigwerk” (z niemieckiego „osiedle Borsigwerk”). Jest to najstarsze osiedle robotnicze w dzisiejszym Zabrzu. Jego lokacja była i jest tak zaciszna, jak i korzystna, bowiem osiedle leży między doliną Bytomki a trasą łączącą Zabrze z Bytomiem. w tej chwili stanowi ono część dzielnicy Zabrza – Biskupic. Osiedle patronackie stworzono na potrzeby pracowników kombinatu górniczo-hutniczego Augusta Borsiga, twórcy koncernu przemysłowego Borsigwerke założonego w połowie dziewiętnastego wieku w Berlinie. Warto jednak podkreślić, iż fabrykant urodził się we Wrocławiu (wówczas Breslau), a przed wojną był patronem jednej z ulic w swoim rodzinnym mieście. Oczywiście, nazwę ulicy zmieniono i dziś nosi ona nazwę Smoluchowskiego. Popiersie Borsiga możemy podziwiać w muzeum we wrocławskim ratuszu. Wykonana w 1998 rzeźba wystawiona jest w galerii „Wielcy Wrocławianie”. Inne popiersie Borsiga zdobi fasadę Gmachu Głównego Politechniki Gdańskiej.
By żyło się lepiej
Osiedle w Biskupicach odznaczało się wysokim standardem oferowanych pracownikom mieszkań. Każdy z lokali miał około 55 metrów kwadratowych, na których urządzono kuchnię i choćby trzy izby. Ubikacje i „ausgusy” z bieżącą wodą znajdowały się na zewnątrz mieszkań. Łącznie na osiedlu wybudowano ponad 50 familoków z czerwonej cegły, każdy z nich dwupiętrowy. Symetryczny układ ulic i budynków nadaje całemu zamysłowi harmonii i spokoju. Część północna osiedla była przeznaczona dla pracowników wyższego szczebla, zatem tamtejsze budynki prezentowały wyższy standard mieszkań. Wszystko to spowodowało, iż wybudowanie osiedla było dużo droższe niż inne tego typu inwestycje w okolicy.
Oprócz budynków mieszkalnych, na osiedlu znajdowały się budynki gospodarcze, z których część przetrwała do dziś, a także szkoła z zakwaterowaniem dla nauczycieli, dwa przedszkola, sala gimnastyczna, kaplica i cmentarz ewangelicki. Mieszkańcy mogli wypoczywać w pobliskim parku, a w północnej i środkowej części osiedla stworzono cudowne aleje kasztanowców.
Z raju wprost w zapomnienie
Zmiany polityczne i społeczne, które zaszły na Górnym Śląsku po drugiej wojnie światowej, a także późniejsza deindustrializacja spowodowały, iż osiedla i kolonie robotnicze nie tylko zmieniły wizerunek, ale także znacznie ucierpiały architektonicznie. Dawne perły zabudowy mieszkalnej bardzo często degradowano, a kiedyś zadbane w każdym detalu familoki stawały się karykaturą samych siebie. Obecne osiedle Borsiga, choć nie mieszkają tam już pracownicy huty ani górnicy z kopalni Hedwigswünsch („Życzenie Jadwigi”) i Ludwigsglück („Szczęście Ludwika”), ma się w tej chwili nieźle i z pełnym przekonaniem polecam wybrać się tam na spacer.
Gdyby tak przenieść się w czasie
A gdyby tak przenieść się w czasie o ponad sto lat, moglibyście na osiedle dojechać „autobusem” konnym kursującym na trasie Zabrze – Bytom. Taka podróż trwała aż dwie godziny. Bezsprzecznym punktem centralnym kolonii była gospoda i tak zwany „konsum”, czyli sklep. Budynek wzniesiono w 1878 roku przy dawnej Auguststrasse, w tej chwili ulicy Okrzei. Mieścił się tam także „Gościniec Hutniczy”.
Tu łatwiej wyobrazić sobie przeszłość
Na uboczu, tuż nad rzeką, możemy jednak przekroczyć bramę do innego świata, od którego dzieli nas tylko jeden krok. Świata, z którego na przestrzeni dekad skradziono wprawdzie praktycznie wszystko to, co cenne, czy też po prostu wykonane z metalu… ale którego nie udało się wymazać z historii. To niesamowicie piękny i urzekający tak dostojeństwem, jak i spokojem cmentarz ewangelicki w Zabrzu-Biskupicach.
Obecnym administratorem nekropolii jest Parafia Ewangelicko-Augsburska w Zabrzu. Widać, iż w ostatnim czasie dokonano pewnych prac porządkowych, między innymi zabezpieczono wejście do kaplicy oraz uzupełniono spory fragment wyrwy w ceglanym murze. Niestety, nie wiem dokładnie, kiedy naprawiono szkodę, jednak widać, iż duża część muru odznacza się młodszą cegłą. My z terenu cmentarza pozwoliliśmy sobie uprzątnąć ślady po czyjejś imprezie, czyli „małpki” i butelki plastikowe, których na szczęście nie było zbyt wiele.
Bezcenny świadek trudnej historii
Nie ulega wątpliwości, iż mówimy tutaj o ogromnej klasie zabytku. Cmentarz ewangelicki na Borsigu wytyczono na potrzeby biskupickiej stacji kaznodziejskiej (podległej parafii ewangelickiej w Bytomiu) w latach 1870-71. Jeszcze w 1871 roku dokonano na jego terenie pierwszego pochówku. 1 października 1886 dotychczasowa stacja kaznodziejska została przekształcona w samodzielną parafię, a zatem sam cmentarz stał się parafialnym. Taki stan rzeczy utrzymywał się do września 1945, kiedy to na skutek ogromnych zmian zachodzących na Śląsku po drugiej wojnie światowej biskupicką parafię zlikwidowano, włączając ją do parafii w Zabrzu.
Pierwszym proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Biskupicach był ksiądz Alfred Paulisch, który spoczywa na terenie nekropolii parafialnej. Znajdziemy tutaj również kwaterę żołnierzy, którzy zginęli w czasie wojny francusko-pruskiej w latach 1870-71. Szczególnie chwyta za serce grób chłopaka, który poległ podczas oblężenia Sewastopola w 1942 roku w wieku zaledwie 21 lat. Został pochowany obok swojej zmarłej matki.
Wandal nie przepuści niczemu
Murowana kaplica cmentarna jest zabezpieczona przed kolejnymi aktami wandalizmu. Można zajrzeć do środka przez okno. W środku znajduje się krzyż – prawdopodobnie przyniesiony do środka w czasach współczesnych – i kilka krzeseł.
W 2012 roku na terenie cmentarza doszło do bulwersującego wydarzenia. Nieznani sprawcy, prawdopodobnie w okresie między 23 do 28 lipca, dokonali dewastacji ponad dwudziestu grobów. Przewrócili oni płyty nagrobne, które rozpadły się całkowicie lub znacznie popękały.
Perły ukryte, perły nieznane
Warto także wiedzieć, iż w budynku dawnej szkoły ewangelickiej mieści się kaplica ufundowana przez rodzinę Borsigów. Funkcjonowała jako kaplica wspomnianej już stacji kaznodziejskiej podległej parafii w Bytomiu. Posługę pełnił wikariusz rzeczonej parafii. Pierwsze nabożeństwo odbyło się 23 października 1870 roku. W 1896 miał miejsce remont kaplicy, który nadał jej wystrój obowiązujący aż do końca użytkowania – czyli do 26 września 2004 roku. W tej chwili kaplica pozostaje własnością miasta Zabrze.
Cmentarz luterański na Borsigu jest godny zwiedzenia i chwili zadumy. Warto także poświęcić czas na spacer po pobliskim osiedlu oraz brzegiem Bytomki. jeżeli tylko pozwolicie, aby ten maleńki kawałek świata zabrał Was na chwilę do siebie, już nie opuścicie go tacy sami…
Wystarczy tylko uruchomić wyobraźnię, a wtedy wehikuł czasu poniesie nas przez losy Borsiga przez dekady. Losy utrwalone na murach, na bruku, w powietrzu. Bo tak właśnie u nas jest. Na naszym Górnym Śląsku, nad Bytomką, w „piątej stronie świata”.