Do Gruzji udałam się pod koniec kwietnia 2025 roku. Upolowałam bilety za 300 zł w dwie strony z Warszawy do Kutaisi, a na kilka dni przed wyjazdem usiadłam do przygotowania planu. Tym razem jednak postanowiłam sprawdzić, jak poradzi sobie sztuczna inteligencja. Otrzymałam całkiem interesujący program zwiedzania, choć nie obyło się bez drobnych modyfikacji.
REKLAMA
Zobacz wideo Pojechałam pierwszy raz i przepadłam. Pokażę wam Maltę, jakiej nie znacie
Z czego znana jest Gruzja? Chaos, piękne widoki i pyszne jedzenie
Podstawowym problemem planu przygotowanego przez AI było zbyt wiele atrakcji znajdujących się w dużej odległości od siebie. Moja wycieczka trwała niespełna sześć dni i nie chciałam tracić czasu w dojazdy - dokonałam więc drobnych modyfikacji. Usunęłam kilka propozycji, dodając własne, które miałam na liście na długo przed wyjazdem.
Pierwszego dnia udałam się z Kutaisi do Tbilisi. Chciałam, by to właśnie stolica była moją bazą wypadową. Udało mi się znaleźć hotel w świetnej lokalizacji, ze śniadaniem. Pięć nocy dla dwóch osób kosztowało nieco ponad 500 zł. Sama miejscowość przeszła moje najśmielsze oczekiwania i od razu wiedziałam, iż to miłość od pierwszego wejrzenia. Zachwyciła mnie mieszanka różnych stylów - od imponujących zabytków i kościołów, po nowoczesne rozwiązania, a także tętniące życiem ulice, niezależnie od pory dnia. Wieczorami w starej części miasta można było natknąć się na lokalnych grajków, którzy za każdym razem gromadzili wokół siebie tłumy mieszkańców i turystów. Atmosfera nie do opisania.
Co zobaczyć w Tbilisi? Jeden dzień to zdecydowanie za mało
Stolica Gruzji ma do zaoferowania naprawdę wiele, dlatego warto poświęcić jej więcej czasu. Mnie niestety nie udało się odhaczyć wszystkich perełek (m.in. wizyty w słynnych łaźniach siarkowych), ale... przynajmniej mam pretekst, by wrócić. Jakie miejsca mogę polecić z czystym sumieniem?
Łaźnie siarkowe w Tbilisi. Fot. materiały prywatne
Odwiedź zachwycające kościoły, zgub się w tamtejszych uliczkach i rozsmakuj się w lokalnej kuchni. Punktem obowiązkowym powinna być przejażdżka kolejką linową, która łączy Park Rike z Twierdzą Narikala. Podróż zajmuje około 4 minut i gwarantuje spektakularne widoki na miasto. W okolicy możesz zobaczyć z bliska imponujący 20-metrowy symbol Tbilisi - pomnik Matki Gruzji oraz Narodowy Ogród Botaniczny. W tym ostatnim miejscu czekają wodospady, bujna roślinność, urokliwe mostki i alejki. Można poczuć się tu jak w bajce. Do odkrycia jest oczywiście znacznie więcej. Piorunujące wrażenie zrobił na mnie również Pomnik Kronik Gruzji. Miejsce znajduje się poza centrum, na wzgórzu Keeni i można dojechać tam tanio m.in. Boltem. A naprawdę warto. Ogromne filary o wysokości 30-35 metrów i widoki na Morze Tbiliskie zostają w pamięci na długo.
GruzjaOtwórz galerię
Gruzja. Co warto zobaczyć? Nie zapomnij skosztować lokalnego wina
Podczas podróży odwiedziłam też m.in. Mcchetę, jedno z najstarszych miast Gruzji, położone około 20 km od Tbilisi. Miejscowość jest otoczona górami i położona przy ujściu rzeki Aragwy do Kury. Jeden dzień na odwiedzenie wszystkich atrakcji w zupełności wystarczy. Wśród najważniejszych (wpisanych na listę UNESCO) wymienia się Katedrę Sweti Cchoweli, Klasztor Samtawro i Monastyr Dżwari.
Signagi i monastyr Bodbe. Fot. materiały prywatne
Jeszcze przed rozpoczęciem podróży wiedziałam, iż chcę, aby w moim planie wycieczki znalazła się degustacja wina. Natrafiłam na świetną ofertę jednodniowego wypadu z przewodniczką do regionu Kakheti. W kameralnej grupie odwiedziliśmy dwie winiarnie, z czego w pierwszej mieliśmy możliwość kosztowania trunków w niskiej temperaturze, prosto z ogromnych stalowych zbiorników. Odwiedziliśmy też niezwykle urzekające Signagi, określane miastem miłości.
- Gruzja jest małym, ale pięknym krajem. Mamy tu praktycznie wszystko, piękne góry, plaże, świetne wino i sympatycznych, pomocnych ludzi. To taki ukryty diament, o którym wciąż wie kilka osób - powiedziała Madi, moja przewodniczka. - Polscy turyści nas kochają i w zasadzie przyjeżdżali tu przed wszystkimi. Co ciekawe, wiele lat temu w Batumi powstał teledysk polskiej artystki [prawdopodobnie chodzi o utwór Natalii Lesz - przyp. red]. Styl życia mamy podobny, lubimy bawić się, cieszyć się życiem, cenimy relacje rodzinne. Jesteśmy jak wy - podsumowała. Trudno się z tym nie zgodzić, bo kraj oczarował mnie nie tylko widokami, ale także gościnnością. Mieszkańcy, choć często nie mówili po angielsku, robili wszystko, by pomóc. Z chęcią jeszcze tu wrócę, by odkryć więcej zakamarków. Na mojej liście wciąż są takie miejsca, jak Gori, Kutaisi oraz oczywiście bajeczne górskie szlaki. Czy uważasz, iż Gruzja wciąż jest niedoceniana? Zapraszamy do udziału w sondzie i do komentowania.