Twój syn jest taki nudny i przewidywalny – jak to zmienić?

twojacena.pl 3 godzin temu

Dzisiaj znów to samo. Twój syn jest taki nudny nic z niego nie będzie! usłyszałam, ledwo wchodząc do mieszkania mojej matki. Ledwo nie upuściłam tortu, który niosłam. Stała w drzwiach kuchni, patrząc na mnie z tym swoim wiecznie niezadowolonym spojrzeniem.

Mamo, o czym ty mówisz? odparłam, stawiając tort na stole. Co ma do tego Kuba?
Ma to, iż jest już w siódmej klasie, a wciąż chodzi do zwykłej szkoły! podniosła głos. Żadnych profili, żadnych rozszerzeń. Jak ma się dostać na porządne studia? Jak ma coś w życiu osiągnąć?

Przygryzłam wargę. Znów ta sama śpiewka. W piersi zaczął narastać gorący gniew.

Kuba ma dobre oceny. Prawie same piątki. Chodzi na korepetycje z matematyki, marzy o programowaniu, tak jak Tomek.
Właśnie! matka załamała ręce. Programowanie! Będzie siedział przed komputerem jak twój mąż. Zwykła praca, zwykła pensja. A ty? Nauczycielka! Korepetytorka! Zarabiasz grosze. W ogóle go czymś porządnym karmicie?

Zaciśnięte pięści, słowa jak nożem. Tak, nie byliśmy bogaci, liczyliśmy każdą złotówkę. Ale nasz Kuba był szczęśliwy.

U nas wszystko gra. I Kuba jest szczęśliwy.
Szczęśliwy! prychnęła i podeszła do okna. A wiesz, co Bartek osiągnął? Uczy się w szkole z angielskim od pierwszej klasy! Już płynnie mówi. Wojtek i Ewa nie żałują pieniędzy, inwestują w niego. To jest prawdziwa troska o przyszłość!

Milczałam. Brat zawsze był jej ulubieńcem. Miał swój mały biznes, kupili większe mieszkanie, a jego żona nie pracowała, zajmowała się domem i synem. I za każdym razem matka porównywała nasze życie.

Bartek to prawdziwy talent! ciągnęła cieplejszym tonem. Z niego będzie ktoś. Wojtek mówi, iż wyślą go na wakacyjny kurs językowy za granicę. W wieku trzynastu lat! To się nazywa perspektywa. A nie ta wasza przeciętna szkoła.

Podeszłam bliżej. Jej ramiona były sztywne, twarz surowa.

Mamo, rozumiem, iż chcesz, aby wnuki odnosiły sukcesy. Ale Kuba nie jest gorszy od Bartka. Po prostu ich drogi są inne.
Inne! odwróciła się gwałtownie. Jedna droga prowadzi do góry, druga do przeciętności. Tego chcesz dla syna? Żeby wegetował w biedzie?

Coś we mnie pękło.

Nie jesteśmy biedni. Żyjemy na swoim poziomie. A Kuba wyrośnie na dobrego człowieka mądrego, pracowitego, wrażliwego.
Pracowitego! prychnęła. To w dzisiejszych czasach za mało, Aniu. Trzeba mieć znajomości, pieniądze, prestiżową edukację. A co ma Kuba? Zwykłą szkołę i matkę-nauczycielkę, która ledwo wiąże koniec z końcem.

Odeszłam w stronę stołu. Tort, który piekłam z miłością, teraz wydawał się bezsensowny.

Mamo, nie chcę się kłócić. Wychowujemy Kubę po swojemu. I jest szczęśliwy.
Przyszłość jest najważniejsza! podeszła bliżej. Rujnujesz go swoją beztroską. Wojtek rozumie, co trzeba robić. A ty po prostu płyniesz z prądem.

Pokręciłam głową. Nie było sensu. Jej zdanie było niezmienne.

Dobrze, mamo. Zjedzmy obiad. Tomek z Kubą zaraz przyjdą.

Obiad był, jak zawsze, pełen napięcia. Matka zachwycała się Bartkiem, jego szkołą, planami na studia. Kuba jadł w milczeniu, tylko od czasu do czasu zerkał na mnie. Uśmiechałam się, choć w środku czułam tylko gorycz.

Po tym dniu zrozumiałam muszę ograniczyć kontakt. Za dużo bólu, za dużo porównań. Dzwoniłam od święta, ale rodzinne spotkania odeszły w przeszłość. Matka się obrażała, ale wytrzymałam. Musiałam chronić syna.

Lata mijały. Kuba dorastał, uczył się, rozwijał pasję do programowania. Od matki słyszałam tylko o Bartku złoty medal w liceum, studia na renomowanej uczelni (choć nie bez pomocy ojca).

Kuba też skończył szkołę. Dostał się na politechnikę, sam, bez koneksji. Na trzecim roku już pracował w małej firmie IT. Byłam z niego dumna. Tomek też. Ale dla matki wciąż liczył się tylko Bartek.

Minęło kolejnych kilka lat. Dzieci były już po trzydziestce. Na urodziny matki zjechała się cała rodzina. Wojtek z Ewą, Bartek przystojny, z niedbałą fryzurą. Pracował krótko po studiach, rzucił korporację, by grać w zespole. Wojtek kupił mu sprzęt. Minęły dwa lata, a grupa wciąż nie była znana. Bartek mieszkał z rodzicami, nie zarabiał, nie szukał pracy.

A jednak matka patrzyła na niego jak na gwiazdę. Głaskała go po głowie, pytała o muzykę. On odpowiadał półsłówkami, scrollował telefon. Ale dla niej wciąż był idealny.

Kuba siedział obok żony, Oli. Niedawno się pobrali, ona była w czwartym miesiącu. Syn pracował w dużej firmie, zarabiał dobrze, wynajmował mieszkanie, oszczędzał na swoje. Ale babcia choćby na niego nie spojrzała.

Widziałam, jak Tomek zaciska szczękę. Ola patrzyła na męża z niepokojem. Ale Kuba tylko się uśmiechał, trzymając ją za rękę.

Wieczór ciągnął się w nieskończoność. Matka opowiadała gościom o genialnym Bartku, jego wielkiej karierze, która lada moment nadejdzie. Ani słowa o Kubie.

W końcu pożegnaliśmy się. Tomek, Kuba i Ola wyszli pierwszy, czekali przy samochodzie. Ja zostałam na chwilę, by zawiązać szalik. Wtedy podeszła do mnie matka.

Aniu, muszę ci coś powiedzieć. Jej głos był cichy, ale twardy. Twój Kuba jest taki nudny. Zwyczajny. Bez iskry. Bartek to zupełnie co innego. To geniusz, artysta. Jeszcze pokaże, na co go stać. A twój syn? Pracuje, ożenił się, dziecko w drodze. Ale to takie przeciętne. Nie wyróżnia się.

Patrzyłam na nią, czując, jak coś we mnie pęka. Wzięłam głęboki oddech.

Wiesz, mamo, długo myślałam, iż krytykujesz nas z troski. Że chcesz, bym była lepszą matką. Ale teraz wiem po prostu nigdy nie pokochałaś mojego syna. Przez wszystkie te lata dawałaś mi to odcz

Idź do oryginalnego materiału