Powódź w Sudetach staje się dziś elektryzującym tematem, przyciągając tych, którzy chcą na własne oczy zobaczyć siłę natury i jej wpływ na region. Niektórych zabytków już nie zobaczą.
Średniowieczny most św. Jana w Lądku-Zdroju przetrwał powódź w 1997 roku. Nie przetrwał tej obecnej w 2024 roku. Tego i wielu innych zabytków już nie ma. Jednak pomimo zakończenia sezonu turystycznego przez cały czas odkrywajmy w Polsce miejsca, które w swej historii niosą zarówno piękno, jak i trudne doświadczenia.
Powodzie nie tylko niszczą i wpływają na życie mieszkańców, ale także na branżę turystyczną. Przyczyniają się do upadku ruchu turystycznego i spowolnienia rozwoju gospodarczego, jednak mogą też stanowić impuls do tworzenia nowych, interesujących rozwiązań urbanistycznych, zwłaszcza w miejscach narażonych na tego typu katastrofy. Miejmy nadzieję, iż nastąpi również powódź dobrych rozwiązań jak ponowienie rozwijać tam turystykę.
Wiele sudeckich miast zawdzięcza swój obecny wygląd wieloletniemu rozwojowi gospodarczemu, wspierającemu również ich atrakcyjność turystyczną. Przykładami takich miast zmagających się również z siłami natury są: Głuchołazy, Stronie Śląskie, Kłodzko, Lądek-Zdrój, Polanica-Zdrój, Nysa i Bystrzyca Kłodzka. W tych miastach powódź, która się jeszcze nie skończyła będzie budzić przez następne lata jeszcze wiele emocji i dyskusji m.in., po co było inwestować tyle pieniędzy skoro jest to powtórka z roku 1997?
Warto zadbać, aby dotknięta przez kataklizm branża turystyczna i samorządy mogły nie tylko odbudować infrastrukturę, ale także przywrócić funkcje turystyczne, dostosowując je do współczesnych trendów i oczekiwań nowoczesnych podróżników.
Z Nysy – Agnieszka Nowak i Leszek Nowak, www.2ba.pl