Turnus turnusem, ale nie wszystko wolno w sanatorium. Za ten błąd grozi choćby 1000 zł

gazeta.pl 9 godzin temu
Dla kuracjuszy uzdrowisko jest oddechem od codzienności. Nic dziwnego, iż często odliczają dni do wyjazdu, planując każdy spacer i zabieg. Życie lubi jednak zaskakiwać. Nagle coś wypada, coś się zmienia i decydujemy się na powrót do domu. Kiedy można skrócić pobyt w sanatorium, by nie płacić kary?
Dostać się do sanatorium to nie bułka z masłem. Zanim spakujesz walizkę i ruszysz po zdrowie, musisz trochę się nachodzić. Najpierw wizyta u lekarza, potem skierowanie, które trafia do NFZ, a potem... czekanie. Nierzadko długie, bo chętnych na turnusy nie brakuje. Właśnie dlatego wiele uzdrowisk, zarówno prywatnych jak i współpracujących z NFZ, zabezpiecza się przed tzw. pustymi łóżkami, czyli sytuacjami, gdy ktoś znacznie się spóźnia lub rezygnuje w trakcie turnusu. W takich przypadkach kuracjusz może zostać obciążony opłatą za niewykorzystane dni.


REKLAMA


Zobacz wideo Ciechanów. Turystyczna perła na Mazowszu?


Czy za wcześniejszy wyjazd z sanatorium trzeba płacić? Bywa, iż niemało
Sanatorium rządzi się swoimi prawami. Tu harmonogram nie zna litości, a punktualność bywa cenniejsza niż złoto. jeżeli kuracjusz spóźni się na turnus lub zdecyduje się wyjechać przed jego zakończeniem, musi liczyć się z tym, iż za niewykorzystane dni leczenia zapłaci z własnej kieszeni. NFZ rozlicza się bowiem wyłącznie za faktyczny pobyt, a nie za dobre chęci i sam wpis na liście. Gdy pacjent opuszcza uzdrowisko bez ważnej przyczyny, ośrodek zostaje z wolnym łóżkiem i stratą finansową. Żeby temu zapobiec, wiele placówek wprowadziło do swoich regulaminów tzw. opłatę rekompensacyjną za niewykorzystany czas.


Jak czytamy w serwisie medonet.pl, tydzień absencji może kosztować od kilkuset do choćby 1000 zł, a wysokość tej opłaty zależy od konkretnego sanatorium. Niektóre ośrodki podchodzą do sprawy łagodniej, inne trzymają się regulaminu bez wyjątku. Zanim więc zaczniemy marzyć o borowinach i inhalacjach, warto dokładnie przeczytać zasady pobytu. Jeden zapis może przesądzić o tym, czy wrócimy do domu wypoczęci, czy z finansowym zgrzytem. Warto jednak zaznaczyć, iż są też sytuacje, które zwalniają z finansowych zobowiązań wobec sanatorium.


Kuracjusze odpoczywający na ławce FOT: WOJCIECH KARDAS / Agencja Wyborcza.pl


Kiedy można skrócić pobyt w sanatorium bezkosztowo? Jest istotny warunek
Na szczęście nie każde skrócenie pobytu wiąże się z finansowym ciosem. Są sytuacje, w których kuracjusz może wyjechać wcześniej bez żadnych konsekwencji - o ile zrobi to zgodnie z procedurą. Mowa tu o zdarzeniach losowych, które trudno przewidzieć i jeszcze trudniej zignorować: nagłe pogorszenie stanu zdrowia, śmierć bliskiej osoby, a także problemy organizacyjne leżące po stronie sanatorium. W takich przypadkach nie tylko da się uniknąć kary, ale też skrócenie pobytu nie wpływa na możliwość kolejnego wyjazdu.


Kluczową rolę odgrywa dokumentacja. Zaświadczenie od lekarza, akt zgonu, oficjalne pismo od ośrodka - wszystko zależy od sytuacji. Jedno jest pewne: lepiej unikać samowolki i nie działać na własną rękę. Każdy dzień nieobecności powinien być odpowiednio udokumentowany i zgłoszony. jeżeli natomiast rezygnujemy z wyjazdu jeszcze przed jego rozpoczęciem, należy jak najszybciej odesłać skierowanie do NFZ z pisemnym uzasadnieniem.
Uwaga na pułapkę: choćby jeżeli chcesz tylko przesunąć termin turnusu o kilka dni, system potraktuje to jako rezygnację. A to oznacza powrót na sam koniec kolejki i często kilkumiesięczne czekanie od nowa. Dlatego w razie sytuacji losowej, warto działać szybko, zgodnie z procedurami i najlepiej na piśmie. Bo nie chodzi tylko o zdrowie, ale i o portfel.
Czy uważasz, iż opłata za wcześniejszy wyjazd z sanatorium jest uzasadniona? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału