Portugalia od dawna figurowała na liście miejsc, które chciałabym zobaczyć. Nie spodziewałam się jednak, iż tak gwałtownie przyjdzie mi doświadczyć jej uroku na własnej skórze. Gdy pojawiła się propozycja czterodniowego wyjazdu, nie musiałam się długo zastanawiać. Do Lizbony można dolecieć gwałtownie i sprawnie - lot z Warszawy trwa około czterech godzin.
REKLAMA
Zobacz wideo Prof. Aleksandra Przegalińska: Sztuczna inteligencja nigdy ci czegoś takiego nie zrobi
Lizbona, czyli największe miasto i jednocześnie stolica Portugalii położna jest nad rzeką Tag, tuż przy ujściu do Oceanu Atlantyckiego, co już z powietrza potrafi oczarować. Zanim samolot dotknie pasa startowego, błękit oceanu i złote światło słońca skutecznie kradnie serce każdego podróżnika. A potem, jak się okazało, pozostało piękniej. Okolice Lizbony zachwycają równie mocno, od bajkowej Sintry przez malownicze wybrzeże Ericerira aż po nadmorskie Cascais z piaszczystymi plażami.
Z czego słynie Lizbona? Mało znane miejsca, gdzie historia spotyka się z nowoczesnością
Pierwszy dzień w Lizbonie rozpoczęliśmy z przytupem. Gdy tylko wysiedliśmy z busa, naszym oczom ukazał się widok, który mógłby zwieść na manowce niejednego podróżnika. To nie był Golden Gate z San Francisco, a majestatyczny Most 25 kwietnia (Ponte 25 de Abril), który od lat stanowi jeden z symboli miasta. Kolejnym punktem programu było zwiedzanie wystawy murali Almady Negreirosa, która zlokalizowana jest w dawnym, morskim dworcu. To wyjątkowe miejsce poświęcone jest twórczości artysty, który w latach 40. XX wieku ozdobił ściany budynków zaprojektowanych przez architekta Porfírio Pardal Monteiro. W dziewięciu salach wystawy można poznać nie tylko historię murali, ale także kontekst powstania i losy ludzi, którzy w tamtych czasach przemierzali Lizbonę.
Po tej artystycznej przygodzie przyszedł czas na spacer po LX Factory, czyli dawnej dzielnicy przemysłowej, która dziś tętni życiem i kreatywnością. W surowych murach dawnych fabryk działają w tej chwili galerie sztuki, księgarnie, restauracje, bary oraz sklepy. To prawdziwa mekka dla artystów.
wystawa murali Almady Negreirosa, LX Factoryfot. archiwum prywatne
Co warto zobaczyć w Sintra? Nad oceanem będzie równie magicznie
Drugiego dnia nasza portugalska przygoda przeniosła nas do Parku Przyrody Sintra-Cascais. To miejsce, w którym natura i historia tworzą wspólnie coś na wzór żywej baśni. Góry spotykają się tu z oceanem, a klify, lasy i malownicze szlaki prowadzą do romantycznych pałaców spowitych w soczystej zieleni przyrody. Naszą główną atrakcją był Pałac Biester, otoczony alejkami i ogrodem, w którym aż chce się zgubić. Z jego okolic mieliśmy okazję ujrzeć słynny Pałac Pena, czyli barwną perełkę Sintry.
Parku Przyrody Sintra-Cascaisfot. archiwum prywatne
Po pełnym wrażeń spacerze ruszyliśmy w stronę dawnej wioski rybackiej - Ericeiry. Dziś dumnie dzierży miano Światowego Rezerwatu Surfingu. To lokalizacja, w której dominują białe domki z niebieskimi zdobieniami, wąskie uliczki i wszechobecny zapach oceanu. Odwiedziliśmy również pracownię Semente Surfboards, gdzie mogliśmy podejrzeć za kulisami, jak powstają profesjonalne deski do surfowania. Dzień zakończyliśmy w winnicy Manzwine, gdzie uczestniczyliśmy w degustacji lokalnych win. Co ciekawe, to jedyny na świecie producent tego trunku z odmiany winogron Jampal w 100 proc.
pracownia Semente Surfboards, winnica Manzwinefot. archiwum prywatne
Jakie są najlepsze dzielnice w Lizbonie? Odkryliśmy niezwykły zakątek Starego Kontynentu
Jak mawiał portugalski poeta Fernando Pessoaa: Podróżnemu, przebywającemu od strony morza, Lizbona już z daleka jawi się jako olśniewająca wizja senna. I rzeczywiście. Z każdą chwilą spędzoną w stolicy Portugalii to wrażenie zdawało się tylko pogłębiać. Trzeci dzień rozpoczęliśmy od wizyty w Royal Treasury Museum, które jest zlokalizowane w Pałacu Narodowym Ajuda. To jedna z wizytówek miasta. Wnętrza zachwyciły nas bogactwem detali, a kolekcje królewskich insygniów i klejnotów pozwoliły na chwilę przenieść się w czasie. Następnie wsiedliśmy w tramwaj nr 18, którym dojechaliśmy do Cais do Sodre. Stamtąd rozpoczęliśmy spacer wzdłuż nabrzeża Ribeira das Naus, gdzie oceaniczny rytm łączy się z miejskim gwarem. Naszą wędrówkę zakończyliśmy na słynnym placu Praca do Comercio.
Lizbona i okoliceOtwórz galerię
Kolejnym punktem dnia była możliwość spróbowania Ginjinhy, która uchodzi za tradycyjną wiśniową nalewkę. Dawkę emocji zapewniła nam także interaktywna wystawa "Ah Amalia - The Living Experience", poświęcona legendarnej divie fado - Amalii Rodrigues. Metaforyczna podróż przez jej życie, muzykę i emocje pozwoliła nam poczuć prawdziwego ducha Portugalii. Dzień zwieńczyliśmy w futurystycznej dzielnicy Parque das Nacoes, która postała na terenie światowej wystawy Expo '98. Doświadczyliśmy tam zupełnie innego oblicza miasta: nowoczesnego, szklanego i pełnego przestrzeni.
Wystawa 'Ah Amalia - The Living Experience', dzielnica Parque das Nacoes,fot. archiwum prywatne
Czwarty dzień był niczym wisienka na torcie naszej portugalskiej eskapady. Wejście na zamek Castelo de Sao Jorge był niepowtarzalną okazję, aby zobaczyć Lizbonę z zupełnie innej, zapierającej dech w piersiach perspektywy. Czerwone dachy, rzeka Tag i toczące się życie Portugalczyków. Trudno o lepsze pożegnanie z miastem, do którego aż chce się wracać. Marzysz o portugalskim słońcu i spacerach po Lizbonie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Wyjazd został zorganizowany przez PLL LOT we współpracy z Turismo de Portugal w Polsce. Organizatorzy nie mieli wpływu na treść artykułu.




