Kolejna przeszkoda także była dla niego nowością - jak większość obiektów znajdujących się na tym placu. Już przygotowanie Olivera sugerowało mu, iż coś się święci, więc skierował na niego jedno ucho, wyjątkowo słuchając. Spadek terenu za przeszkodą był ciężki do zauważenia dla koni, szczególnie gdy kolor trawy zlewał wszystko w jedność. Jednak już sama wysokość belki poprzedzającej ustęp dała mu do myślenia - bo przecież Oli nie wrobiłby go w coś tak śmiesznego - więc udało im się nie zabić w trakcie. Co prawda nie było to do końca płynne pokonanie przeszkody, bo były momenty - przy odbiciu i lądowaniu - kiedy ogier przez ułamek sekundy się zawahał, jakby wątpiąc, czy nie ma lepszego wyjścia z tej sytuacji. Z boku to zawahanie się było prawdopodobnie choćby niezauważalne, bo mężczyzną choćby nie szarpnęło za bardzo, a już po chwili siwy kontynuował galop jakby nigdy nic, unosząc ogon u nasady z zadowoleniem. Mężczyzna nie pozwolił mu się jednak zanadto rozkojarzyć, bo przygotował dla nich jeszcze jedną przeszkodę w niedalekiej odległości. Ta była już zdecydowanie mniej udziwniona jak na standardy Salvy, więc nie napotkali już żadnych problemów.
Nie przedłużając sztucznie biegania, zwolnił do kłusa, w którym chętnie podążył za wędzidłem, rozciągając górną partię. Dzięki temu miał okazję złapać oddech i choć trochę zregenerować się, bo jednak do kondycji WKKWisty było mu daleko. Na szczęście w wielu innych cechach, w tym odwadze, im dorównywał, więc nie miał żadnych oporów przed podejściem do wody. Było to dla niego przyjemne doświadczenie, bo chlapiąc przednią nogą, miał szansę się schłodzić czy choćby spróbować się napić.
@Oliver Pelerieux
Statystyki: autor: Salvatore — 11 wrz 2024, 21:01