— Naprawdę może tak z nami postąpić? — smutno zapytała Kasia swoją mamę. — Przecież to niesprawiedliwe!
Marzena Nowicka spojrzała na córkę zmęczonym wzrokiem, ogarnęła spojrzeniem dobrze jej znany pokój i cicho odpowiedziała:
— Zosia ma do tego pełne prawo. Dom należy teraz do niej, a my nic nie możemy zrobić, poza spakowaniem rzeczy i wyprowadzką.
Kasia zakryła twarz dłońmi, nie odpowiadając. Wiedziała, iż mama ma rację, ale nie chciała uwierzyć w to, co się dzieje. Wszystko wydawało się jej koszmarnym snem.
Odsunęła dłonie, spojrzała na smutną twarz mamy i poczuła do niej żal, aż do łez.
— Mamo! Po co dziadek w ogóle pisał testament? — nie dawała za wygraną Kasia.
— Daj spokój, kochanie. Nie ma sensu szukać wyjaśnień jego postępowania… — westchnęła Marzena, wstając z kanapy. — Tego już nie da się naprawić. Musimy się spakować.
Wzięła ze stołu plik dokumentów i zaczęła je starannie układać, żeby nie pogięły się podczas przeprowadzki.
—
Marzena Nowicka urodziła się w małej mazowieckiej wsi, gdzie wszyscy się znali i zawsze witali się na ulicy. Od dziecka była cichą i posłuszną dziewczynką, która zawsze słuchała rodziców. Nie mogło być inaczej, skoro jej mamę, Tamarę, bał się choćby jej własny mąż, Piotr.
W przeciwieństwie do swojej starszej siostry Zofii, Marzena zawsze robiła to, co kazała mama. choćby szkołę średnią i później studia wybrała zgodnie z jej wolą. Zosia, starsza o pięć lat, była bardziej podobna do matki z charakteru, przez co często się z nią kłóciła. Po ukończeniu szkoły Zosia gwałtownie wyszła za mąż i uciekła z rodzinnego domu, żeby trzymać się z dala od matki.
Marzena natomiast została w rodzinnym domu. Wyszła za mąż za Aleksa, którego nie kochała, i urodziła mu córkę, którą matka zdecydowała nazwać Kasią. Jednak życie rodzinne się nie układało — Aleks często kłócił się z teściową i w końcu odszedł.
— Jeszcze będziesz przez swoją matkę płakać! Zniszczy ci życie, zobaczysz — powiedział Aleks, pakując rzeczy, żeby odejść na zawsze z życia Marzeny.
Marzena tęskniła za mężem i nie chciała być samotną matką, ale nie miała dokąd się wyprowadzić z małą córką. Od dnia, gdy Aleks odszedł, Tamara całkowicie przejęła kontrolę nad życiem Marzeny. Krytykowała każdy jej krok, twierdząc, iż nic nie robi dobrze, i narzucała swoje rady.
Kiedy Kasia skończyła dziewięć lat, jej babcia Tamara zmarła na zawał serca. Choć to było straszne, Marzena poczuła ulgę. Piotr również długo nie rozpaczał po żonie — niedługo znalazł sobie spokojną kobietę z wioski i przeprowadził się do niej, zostawiając Marzenę z Kasią w rodzinnym domu.
Dwa lata później u Piotra zdiagnozowano raka. Marzena i Zosia robiły wszystko, co mogły, żeby mu pomóc, ale było za późno. Piotr zmarł, a Marzena bardzo przeżywała stratę. Nie wiedziała jednak, iż największy cios dopiero nadejdzie.
Kiedy przyszedł czas otwarcia testamentu, Marzena dowiedziała się, iż ojciec przepisał dom w całości Zosi. Marzena nie została choćby wspomniana. Była w szoku i nie rozumiała, dlaczego ojciec postąpił tak z nią i Kasią. Zostały bez dachu nad głową.
—
Po odczytaniu testamentu Marzena zdecydowała porozmawiać z Zosią. Pojechała do sąsiedniej wsi, gdzie mieszkała siostra, i spotkała ją na przystanku autobusowym.
— Zosiu, nie rozumiem, dlaczego tata przepisał cały dom tobie. Może się pomylił? — zapytała Marzena.
— Niby dlaczego? Jestem starszą córką, dom mi się należy! — odpowiedziała Zosia.
— Ale rodzice zbudowali dla ciebie nowy dom. Ten miał zostać dla mnie i Kasi. Czyżbyś zapomniała?
Zosia skrzywiła się i odpowiedziała chłodno:
— Nikt niczego ci nie obiecywał. jeżeli ojciec tak zapisał w testamencie, to znaczy, iż tak ma być. Zbieraj swoje rzeczy, bo planuję sprzedać dom.
Marzena była zdruzgotana. Nie spodziewała się takiego zachowania po siostrze.
— Ale dokąd mam pójść? Nie mam pieniędzy, a Kasia jeszcze chodzi do szkoły… — powiedziała ze łzami w oczach.
— To nie mój problem! — odparła Zosia. — Mam swoje życie i swoje potrzeby. A teraz wybacz, muszę jechać.
Zosia wsiadła do autobusu i odjechała, zostawiając Marzenę na przystanku.
—
Dwa tygodnie po wyprowadzce Marzena i Kasia zamieszkały u Natalii, lokalnej felczerki, która mieszkała samotnie i potrzebowała pomocy w gospodarstwie. Natalia była do nich bardzo życzliwa. Pewnego wieczoru, gdy Kasia poszła do koleżanki, Natalia zaczęła dziwną rozmowę.
— Muszę ci powiedzieć coś ważnego o twoich rodzicach, Marzeno — powiedziała, odkładając robótkę na bok.
Marzena usiadła, zaskoczona.
— Twój ojciec, Piotr, nie był twoim biologicznym ojcem — powiedziała Natalia. — Twoja mama miała romans z moim ojcem, kiedy była z tobą w ciąży.
Marzena zamarła.
— Jak to możliwe? Dlaczego nic o tym nie wiem? — wykrzyknęła.
Natalia wyjęła list napisany przez Tamarę do jej ojca i podała go Marzenie.
Marzena przeczytała list, w którym Tamara prosiła Iwana o wybaczenie i zapewniała, iż Piotr uzna dziecko za swoje.
Natalia kontynuowała:
— Jestem twoją siostrą, Marzeno. Wiem, iż to trudne, ale chcę, żebyś wiedziała, iż zawsze możecie na mnie liczyć. Ten dom należy teraz do was.
Marzena zapłakała i przytuliła Natalię.
Po jej śmierci Marzena znalazła testament, w którym Natalia zapisała jej cały majątek. Marzena była wzruszona do łez. Wreszcie miały swój dom i prawdziwą rodzinę.