Teściowa zostaje na lato – wakacyjne wyzwanie czy rodzinna sielanka?

newskey24.com 1 miesiąc temu

No problem! Heres your culturally adapted story in Polish, with all the changes you requested:

„Teściowa została na lato”

Halinka, może zostanę u was na lato? powiedziała Helena Szymańska, wycierając ręce w kuchenny ręcznik. Sąsiedzi z góry mnie zalali, teraz trzeba remont robić. Budowlańcy mówią, iż do jesieni nie skończą.

Halina zastygła z chochlą w ręce nad garnek bigosu. Lato z teściową? Trzy miesiące pod jednym dachem? W myślach przeliczyła wszystkie nadchodzące wakacje dzieci, urlop męża, wyjazdy na działkę… A przez cały ten czas obok będzie Helena Szymańska ze swoimi uwagami, radami i niezadowolonym spojrzeniem.

Oczywiście, mamo usłyszała swój własny głos. Zostawajcie. Gdzie indziej mielibyście iść?

No to świetnie! ucieszyła się teściowa. Nie będę wam ciężarem, pomogę, zajmę się wnukami. Wiesiek w pracy przepada, a ty sama z dziećmi się męczysz.

Wiesław faktycznie wracał późno z biura, ale Halina świetnie radziła sobie z dziesięcioletnim Kubą i siedmioletnią Zosią. Radziła sobie, dopóki w ich uporządkowane życie nie wdarła się Helena Szymańska ze swoimi zasadami.

Już następnego dnia teściowa zabrała się za porządki. Umyła wszystkie naczynia od nowa, bo według niej Halina źle spłukiwała detergent. Przestawiła produkty w lodówce, tłumacząc, iż wędlina musi leżeć na górnej półce, a nie byle gdzie. Dziecięce zabawki starannie poukładała w pudełka i schowała do schowka.

Po co w domu taki bałagan? powiedziała Zosi, która szukała swojej ulubionej lalki. Pobawiłaś się, to posprzątaj.

Zosia rozpłakała się, a Halina, zaciskając zęby, poszła wyciągać zabawki z powrotem.

Heleno Szymańska, dzieci powinny czuć się w domu swobodnie spróbowała zaprotestować.

Swobodnie nie znaczy po chamsku odcięła teściowa. Za moich czasów dzieci były wychowane.

Kuba, słysząc rozmowę, burknął coś pod nosem i poszedł do swojego pokoju. Ogólnie unikał babci, a ona ciągle mu zwracała uwagę: iż muzyka za głośna, iż za długo przy komputerze, iż hałasuje z kolegami na podwórku.

Wieczorem Wiesław wrócił z pracy zmęczony i głodny. Halina, jak zwykle, odgrzała mu obiad, ale zanim zdążyła podać, wtrąciła się teściowa.

Wiesiu, zupełnie schudłeś! lamentowała, nakładając synowi pełny talerz bigosu. Hala źle cię karmi, same te sklepowe półprodukty. Jutro pójdę na targ, kupię prawdziwego mięsa, zrobię kotlety.

Mamo, nie trzeba, wszystko mamy próbował ją powstrzymać Wiesław, ale matka już się rozkręciła.

Jak to nie trzeba? Ty jesteś moim synem, ja się o ciebie troszczę! A widzę, iż tu kompletnie was zaniedbali… Koszule nie wyprasowane, skarpety z dziurami. Za moich czasów żona dbała o męża, jak należy.

Halina poczuła, jak w środku wszystko w niej wrze. Cały dzień prała, sprzątała, gotowała, woziła dzieci do szkoły i na zajęcia, a tu jeszcze pretensje, iż za mało dba o rodzinę.

Dbam o rodzinę powiedziała cicho, ale stanowczo. Po prostu mamy inne czasy, Heleno Szymańska.

Czasy, czasy skrzywiła się teściowa. A rodzina zawsze ta sama.

Wiesław milczał, metodycznie zajadając bigos. Nigdy nie wtrącał się w konflikty między żoną a matką, wolał siedzieć z boku. Halinę to wkurzało najbardziej mógłby czasem ją wesprzeć.

Po tygodniu wspólnego mieszkania atmosfera była już napięta do granic. Helena Szymańska krytykowała wszystko: jak Halina gotuje, jak wychowuje dzieci, jak prowadzi dom. Wstawała o szóstej rano i hałasowała w kuchni, robiąc śniadanie jak należy. Dzieci narzekały, iż babcia nie daje im spokojnie zjeść, ciągle poprawia, jak trzymać widelec i ile gryźć.

Mamo, może pojedziecie do cioci Basi w odwiedziny? zaproponował Wiesław podczas kolejnej rodzinnej awantury. Przecież was zapraszała.

A co, ja tu niepotrzebna? oburzyła się Helena Szymańska. Pomagam, staram się, a mnie się wypędza! Basia mieszka w kawalerce, tam miejsca nie ma. Czy ja wam przeszkadzam?

Nie przeszkadzacie skłamała Halina. Tylko…

Tylko co? Mów wprost, co myślisz!

Tylko mamy różne spojrzenie na życie ostrożnie powiedziała Halina. I dzieci też inaczej wychowujemy.

Aha! triumfalnie wykrzyknęła teściowa. Więc o to chodzi! Moje wychowanie wam nie pasuje? A Wiesiek jaki wyrósł? Porządny człowiek, pracowity!

Mamo, starczy zmęczonym głosem poprosił Wiesław. Wszyscy jesteśmy nerwowi.

Nie starczy! nie ustępowała Helena Szymańska. Chcę zrozumieć, gdzie popełniłam błąd. W czym wam przeszkadzam?

Halina wzięła głęboki oddech. Nagromadzona frustracja domagała się ujścia, ale powstrzymywała się ze wszystkich sił.

Nie przeszkadzacie powtórzyła. Ale każda rodzina powinna mieć swoje granice.

Granice! prychnęła teściowa. Dla własnej matki granice! No cóż, takie czasy…

Kuba i Zosia przytulili się w kącie, przestraszonym wzrokiem obserwując dorosłych. Dzieci wyczuwały napięcie w domu i starały się nie rzucać w oczy.

Następnego dnia Halina postanowiła porozmawiać z dziećmi. Wiedziała, iż też nie mieli łatwo.

Jak tam, skarby? zapytała, sadzając ich obok siebie na kanapie.

Babcia jest dziwna przyznała Zosia. Ciągle się gniewa i mówi, iż jesteśmy niegrzeczni.

A mi powiedziała, iż komputer niszczy mózg dodał Kuba. I iż za jej czasów dzieci bawiły się na dworze, a nie siedziały w domu.

Babcia po prostu przywykła żyć inaczej próbowała wytłumaczyć Halina. Troszczy się o was.

Ale ja się z nią źle czuję żałośnie powiedziała Zosia. Mogę jeść nie w kuchni, tylko tutaj?

Halina przytuliła córkę. Jej samej też nie było już wygodnie w domu. Mieszkanie przestało być ich twierdzą, miejscem, gdzie można się zrelaksować i być sobą. Teraz wszyscy ch

Idź do oryginalnego materiału