Teściowa wprowadziła się do nas pół roku temu i przekonała syna, iż potrzebuje wsparcia

twojacena.pl 3 godzin temu

Teściowa pół roku temu wprowadziła się do nas. Ma swój własny dom i całkiem dobrze radzi sobie sama, ale przekonała syna, iż potrzebuje pomocy. Mówiła, iż boi się, iż jest jej samotnie, więc możliwie jak najszybciej sprowadził ją do naszego dwupokojowego mieszkania.

Halina Nowak to kobieta o trudnym charakterze. Zawsze stara się być w centrum uwagi, bez względu na koszty. Dopóki żył jej mąż, nie przyczepiała się do nas. Cieszyłam się, bo przez wszystkie lata małżeństwa nigdy nie udało mi się z nią dogadać.

— Oj, córeczko, przed przyjściem męża zawsze trzeba się ubrać ładnie. choćby w moim wieku sobie na to nie pozwalam. No i mięso powinnaś gotować inaczej, może zapisz się na jakieś kursy, skoro mama cię nie nauczyła.

Takie teksty słyszałam regularnie. Według niej wszystko robi idealnie, a moje ręce wyrastają zupełnie nie z tej strony. Wcześniej, gdy widywałyśmy się tylko od święta, milczałam i znosiłam, ale teraz, gdy muszę słuchać jej uwag codziennie, jest coraz trudniej.

Teść zmarł w zeszłym roku. Wiedzieliśmy, iż tak się skończy, bo latami leczył się na nowotwór. Po jego śmierci teściowa wyglądała przerażająco. Nie jadła, nie piła – jak cień się włóczyła. Przez pierwszy miesiąc choćby nie zostawialiśmy jej samej.

Ale po jakimś czasie ochłonęła i wróciła do „normalności”. Znów zaczęła być niemiła i czepiać się każdej drobiazgu. Dla mnie to był znak, iż odzyskała siły. Niestety, za gwałtownie się ucieszyłam – zaczęła namawiać męża, iż źle jej samotnie.

— Czuję się opuszczona i nikomu niepotrzebna. Boję się zostać sama w domu, jeszcze ta arytmia się odezwała. Może zamieszkalibyśmy razem? — zawodzącym głosem wywodziła.

Mąż nie był zachwycony tym pomysłem, ale uległ. Ciągłe telefony i opowieści o jej ciężkim losie w końcu przechyliły szalę. Tylko ja do końca się opierałam. Kategorycznie nie chciałam mieszkać z teściową. Proponowała nawet, żebyśmy się do niej wprowadzili, bo ma większy dom. Może i tak, ale tam na pewno nie będę gospodynią. A nasze mieszkanie jest w samym centrum – wygodnie do pracy i do przedszkola.

Wiedziałam, iż nie można dać się wciągnąć w jej grę, bo na swoim terenie po prostu mnie zmiażdży. Mąż starał się mnie zrozumieć, ale matka to matka. Obiecał, iż zrobi wszystko, żeby jej przeprowadzka była tymczasowa. Mówił, iż będzie ją pilnował, żeby nie dokuczała mi bez powodu.

Minęło już pół roku, a nasze relacje z mężem tak się popsuły, iż blisko już do rozwodu. Stałam się nerwowa, rozdrażniona, bo ciągle biegam wokół teściowej jak służąca.

Herbatę jej zrobić, na spacer wyprowadzić, serial włączyć… A do tego jeszcze wysłuchać monologu o tym, iż nikt się nią nie interesuje. A jeżeli zrobię coś nie po jej myśli, od razu udaje atak serca i każe wzywać pogotowie.

Chcieliśmy z mężem wyjechać nad morze, ale teściowa urządziła płaczliwą scenę, iż znowu ją porzucamy. Że powinniśmy ją zabrać. A taki wypoczynek nie ma dla mnie sensu. Mąż tylko wzrusza ramionami, a ja czuję, iż moja cierpliwość się kończy. jeżeli jego matka jest ważniejsza, no to cóż… chyba czas na rozwód.

Idź do oryginalnego materiału