Teściowa uważa moje dzieci za “nieprawdziwe” wnuki

newsempire24.com 3 dni temu

Mój mąż ma naprawdę wspaniałą rodzinę. Jego rodzice, choć mają córkę, przyjęli mnie jak własne dziecko.

Moja teściowa to niezwykle mądra kobieta. Nigdy nie mieliśmy ani jednego konfliktu, choćby drobne spory nam się nie zdarzały. Potrafi zwracać uwagę tak delikati i taktownie, iż zawsze przyjmowałam jej uwagi ze spokojem.

Siostra męża, Kinga, wyszła za mąż już dawno temu, ale to my pierwsi podarowaliśmy jego rodzicom wnuki – ich córka wciąż chciała żyć dla siebie i nie była gotowa na dzieci.

Rodzice męża uwielbiają nasze dzieci – często je rozpieszczają prezentami i robią wszystko, by były szczęśliwe.

Teściowa wciąż powtarzała: *„No kiedy już Kinga w końcu da nam wnuki? Ma już trzydzieści lat, najwyższy czas!”*

W końcu doczekali się tej euforii – Kinga zaszła w ciążę. Wszyscy się ucieszyli, choćby nasza mała córeczka Zosia z niecierpliwością wyczekiwała kuzyna lub kuzynki.

Pewnego dnia jednak wydarzyło się coś, co mocno mnie zraniło.

Gdy spacerowałam z synem w parku, spotkałam znajomą, która zapytała, czy Kinga już urodziła. Odpowiedziałam, iż to lada chwila.

Wówczas rzuciła: *„A ty jak się z tym czujesz? Przecież wiesz, iż teraz wszystko będzie inaczej – rodzice męża dostaną „prawdziwego” wnuka, tego po krwi.”*

Zamurowało mnie. *„Jak to »prawdziwego«?”* – spytałam.

*„No przecież widzisz różnicę! Ty dałaś swojej teściowej wnuki, ale teraz na świat przyjdzie dziecko jej córki.”*

Jej słowa zabrzmiały absurdalnie. Jak to możliwe, iż dzieci córki są „prawdziwe”, a syna – nie?

Mimo wszystko wierzę, iż nic nie zmieni się w naszych relacjach, ale ta rozmowa zostawiła we mnie cierpki osad.

Czy naprawdę są babcie, które dzielą wnuki na „lepsze” i „gorsze”, w zależności od tego, czy są po córce, czy po synu?

Okazuje się, iż prawdziwa miłość nie liczy pokrewieństw, ale serce.

Idź do oryginalnego materiału