Agnieszka słuchała narzekań swojej teściowej i próbowała się od nich odciąć. Pakowała jej obiad do starannie umytych pojemników, kroiła chleb najostrzejszym nożem i dokładnie wszystko zabezpieczała, żeby tylko znowu nie słuchać uwag.
Zofia Nowak była przekonana, iż dzieci są jej coś winne. Zresztą, nie tylko dzieci – tak traktowała wszystkich. Na stare lata „usiadła na karku” synowi i synowej, ciesząc się swoim uprzywilejowanym położeniem.
Zofia zawsze czegoś żądała. jeżeli ktoś ośmielił się zignorować jej prośby, zaczynały się manipulacje. Raz bolała ją głowa, innym razem zapowiadała, iż lada moment dostanie udaru. Co więcej, młode małżeństwo musiało ją jeszcze utrzymywać, a jej wymagania były nie z tej ziemi.
Ostatnio teściowa wpadła na pomysł, iż musi pojechać do sanatorium. Sąsiadka wróciła z kurortu, więc dlaczego ona miałaby siedzieć w domu? Z tego powodu wezwała syna z pracy. Zofia wystraszyła go, mówiąc, iż czuje się bardzo źle, może choćby ostatni raz go widzi, i zaczęła prosić o przebaczenie i pożegnania.
Bartek wiedział, jak jego mama lubi robić przedstawienia, ale tym razem się przestraszył i przyjechał. Jak bardzo się zdziwił, widząc mamę w świetnym humorze i dobrej kondycji. Gdy tylko zauważyła syna, od razu opadła na fotel, złapała się za głowę i zaczęła bacznie obserwować reakcję Bartka.
On milczał, bo zrozumiał, iż to kolejny spektakl. Zofia zaczęła opowiadać o tym, jak wspaniale jest w sanatorium, jak tam leczą i stawiają ludzi na nogi. Bartek próbował wytłumaczyć, iż nie ma teraz pieniędzy. Ale teściowa nie chciała słyszeć ani o kredycie hipotecznym, ani o wnuku pierwszoklasiście, ani o innych wydatkach syna.
Rozmowa zakończyła się przyjazdem karetki. Agnieszkę natychmiast wezwano, by „doglądała” teściowej i wysłuchała jej „ostatnich” zaleceń. Zmęczona Agnieszka słuchała, zastanawiając się, dlaczego w ogóle zgodziła się wejść w tę rodzinę.
Bartek czuł się winny i obiecał kupić mamie wyjazd do sanatorium.
Jego żona tylko przewróciła oczami. Tak było już od dziesięciu lat. Żyli nie dla siebie, ale dla teściowej. Sami nigdy nie byli nad morzem, za to Zofia kąpała się w luksusach i dostatku.
Dwa lata temu ledwo uzbierali na kredyt hipoteczny. Do dziś nie mają porządnych mebli, ale dla teściowej zamówili nową kuchnię. Syn w tym roku poszedł do pierwszej klasy, a na wyprawkę zabrakło pieniędzy – Bartek wydał wszystko na wyjazd mamy do sanatorium.
Żyją po uszy w długach i kredytach. Zarabiają przeciętnie, mogliby żyć dobrze, gdyby teściowa nie siedziała im na karku. Mama zawsze czegoś potrzebuje, a jej żądania nie podlegają dyskusji.
Agnieszka wyrwała się z zamyślenia, słysząc krzyki teściowej. Zofia wrzeszczała na cały korytarz, iż ma już porę obiadu, a synowej ciągle nie ma.
Co ma zrobić? Jak uspokoić Zofię Nowak?