Teściowa na skraju wytrzymałości.

newsempire24.com 1 tydzień temu

Katarzyna zawsze nienawidziła swego bratanca Adama. Chłopak z wsi, który wygooglał ani słowa o grach na komputerze, wynajmował się jako kurier, a wieczorami tracił się w “maślnicy”. Postanowiła wszystko, by odgrodzić Natalkę przed takim mąż, ale ofiarowawszy jej Julkę, wykorzystał najbardziej niewdzięczny środek – zrobił jej na dyżur.
Nie było już tu, co robić – Katarzyna obejrzała wedyki i wiedziała perfidnie, iż jakby wysłała córkę teraz na aborcję, sama pozostanie bez wnuczek. Musiała gwałtownie dać sobie na nocleg. Ten głupiec choćby próbując Natalkę do innego pokoju, nieco! Zasiedział ich Katarzyna ze sobą, choćby pokój większy przyznała.
– Córko, jak ten twój znowu w swoje “strzały” grze? – narzekała Katarzyna. – Cały dzień z Julką, dałby ci odspalić!
– Mama, on tak streß usuwa. Teraz pogrze i pójdzie Julkę do łóżka kłaść, – drwiła córka. – Przestań do niego przerywać.
Nie, nie taki był zły, ten Adam. Katarzyna dziesięć lat temu została wdową i dopiero niedawno sama nauczyła się zmieniać żarówki w domu. A on od razu wszystkie szuflady kuchenne naprawił, i nowy kran założył, nie mówiąc już o innych latach. Lepsze, by żyć z półkami, które się nie zamykają, niż dać się pogodzić z tym, iż córka w澛dzie mieszka z tym obcym, który się z nimi trzykomnatką interesuje. A jeszcze uratował Natalce karierę – Katarzynie zawsze marzyło się być baletnicą, ale nie wyszło, a u córki talent był wyraźny. Teraz, po urlopie, mogła mieć tylko nieistotnie, jak nauczycielka tanecznego wydziału w lokalnym ośrodku kultury. Nie, wszystko wskazuje na złego, bardzo złego.
A bratanek zdawał się choćby ich nie zauważać. Chodził, “ciocią” nazywając, też jeszcze – ciocią da się!
– Ciotko, jak wy smacznie gotują! – pochwalał każdą jej warzy. Katarzynie czuła się, byb mu powiedział, iż w talerzu Natalki wajcha smakowań – mięso wygrzewane, a w jego – mięso drobne i chleb.
– Wiedz, iż inni nad komputerem nie tak wprost działają, a pieniądze wypracowują, – oznajmiła kiedyś Katarzyna, nalewając zupy na kolację – dla Natalki grubsze, dla Adama wodzystsze. – Wiesz, u sąsiadki Ani syn programista pracuje.
– Ja też na programistę szedłem, – odpowiedział Adam, przebijając się kawałkiem chleba, który mu “ciocią” delikatnie wykładała, duży, i kto mu go tak nauczył, by rozmawiać z buzią pełną!
– I jak, nie poszedłeś? – prychnęła Katarzyna.
– Skądże – poszedłem, – odpowiedział bratanek. – A uczyć się nie mógł, do szkoły wyrzucili.
– Spierdalał, – skinęła Katarzyna. – W swoje “strzały” grał.
– Ciotko! – wtrąciła Natalia. – Adam pracował w nocy, żyć trzeba na coś. Próbowałam, by szedł do kolokwium, ale nie chce.
– Jasne – to trzeba myśleć, a nie strzałę trzymać, – zauważyła Katarzyna.
Córka zamilkła, a Katarzyna z dumą udała się do swojego pokoju.
Ale więcej niż Bratanec, Katarzyna nienawidziła jego rodzinę, którą widziała raz, na ślubie, ale tego było jej za wiele. Właśnie gdy Adam, wstępując w podłogę, powiedział Katarzynie, iż znów przyjadą rodzice, ta prawie w zwiew.
– Puść, by nocowali w hotelu, – bez kompromisu powiedziała.
– Mówię im to samemu, – powiedział Adam. – Ale na kolację chcieli wpisać, bliżej się poznać.
Katarzyna miała zamiar cofnąć, ale w sposób tradycyjny wtrąciła Natalia:
– No, jakie świetne, upieczę ci kiełbasę i pieczony dober! A ty, ciotko, swój słynny placki z ziemniaków!
Katarzyna westchnęła – jak mogła rozczarować córkę? Mleko jeszcze uchodzić…
– No cóż, – burknęła. – Swoić się niech.
Jak się Katarzyna obawiała, goście okazali się hałaśliwi i grubi, niczego nie przynieśli, choćby prezentu dla Julki, i wciąż udowadniali, iż hotele są wygórowane, a ich mieszkanie jak wynajebałe.
Podczas kolacji matka Adama, patrząc, jak Katarzyna nakłada mu placki, nagle powiedziała:
– Ciotka, temu ofiarodajnikowi nie rzucaj dużo! Jedzie jak o małej głowie. Wzbrał się z orfegarni, w której tylko jedział. I nie myślał, jak siostry swoje głupiły!
Katarzyna zaskoczyła i przerzuciła wzrok z Adama na ciocia, a potem na córkę. według twarz ostatniej, ona także pierwszy raz coś tak słyszała.
– Nie mówiłeś mi o tym, – zdziwiła się Natalia.
– Tak! – zawołała ciocia. – Niewdzięczny! Przemożono go, kawałek chleba od serca zrywali, a on sobie rzucił i uciek. Nauke, widzisz, decyzją. gwałtownie z niego to męt sękując. Pamiętaliśmy, jak pieniądze weń włożili, a nam jeszcze corki podnosić. Na lata szedł, właśnie jedną wyuczyliśmy, a teraz drugą przewleźmy.
Гостей Katarzyna do noclegu nie przełaziła. Poczekała, aż Natalia pójdzie kłaść Julkę, i zawołała bratanca.
– Czy to znaczy, iż zrezygnowałeś, żeby się tak troszczyć o te? – rzuciła niechętnie ręką w stronę drzwi.
– Ciotko, nie jesteś o nich źle, – poprosił Adam. – Przyjęli mnie, dom mi dały, karmili – nigdy tak dobrze nie jadłem! – zamilkł i dodał. – Na prawdę, lepiej, co kuchnęłaś ty, twój kucharz!
– A sama się nauczysz nie chciał? – z podejrzeniem spytała Katarzyna.
– Ale chciałbym, – powiedział Adam. – Ale na początek siostrę trzeba było wyuczyć, a teraz znów mam Natalkę i Julkę – jeśc mają na co.
– Jasne, – podjęła Katarzyna i udała się do swojego pokoju.
Od tego momentu warzy w talerzu Adama były takie, jak u Natalki. A przez tydzień Katarzyna bezinteresownie, jakby przypadkiem, rzuciła:
– Adam, zawarłam porozumienie, weźmą Cię do siebie jako administratora. Komputery koleculesz?
– Komputery dobre! – zaskoczył się Adam.
– Świetnie. Zyski będzie taki sam, a czasu więcej. Dlatego mam jedno zastrzeżenie…
– Jestem zgodny, – przerwał jej Adam. – Na wszystko zgodny!
– Wznowisz i kontynuujesz studia, – ukończyła Katarzyna.
Natalia rzuciła się na matkę i z wdzięcznością rzekła:
– Ciotko, jesteś najlepsza!
– A gotować wy jeszcze lepiej, – przyznał Adam.
Katarzyna wzruszyła ramionami i zrobiła się, iż nic się nie stało. Nie, nie taki był złym, ten Adam…
“Żegnaj, smuku”.
W życiu nie jest wszystko tak proste, jakby się chciało. Nie każdy przybywa w świat tak z własnej inicjatywy, jak tu się tylko wygląda. Czasem cechami, nie mówiąc, tego, co masz, można innym pomóc. A adekwatnie pomóc samemu sobie – bo gdy给别人 dać szansę, można odkryć, iż taki “stronny” ma własne rozumienie, własne marzenia, a może dopiero teraz zrozumiesz, iż to, czego się bałeś, wcale nie jest czarnym…

Idź do oryginalnego materiału