Wiosenny słońce przesuwało się po ścianach, grając promieniami na malowanej nowością ścianie. Ewelina stala nad czajnikiem, mieszając kaszń i pilnując zegarka. Wstała wcześniej niż zwykle obiecała mężowi, iż uporządkuje jego ulubioną potrawę. Przemek cały wieczór był zamyślony, więc postanowiła go rozchmurzyć.
Ewelus, znalazłeś ten swój czerwonawo-zielony krawat? Serca Still?
Ewelus chrząknęła, nie wzruszając oczu.
Trzymaj, w szafie po prawicy, ja jemu zażelałam.
Śniadanie przeminęło w zwykłą ciszę. Przemek przeglądał wiadomości, chichocząc tu i ówdzie, a Ewelina obserwowała, jak zjada. Chciała zapytać, co go gnębi, ale wiedziała, iż jeżeli coś poważnego, sam powie.
Fajnie, dziekuję. Przemek wyprał filiżankę. Coś ci chcę, no… Tata przyjeżdża dziś. Pobawi sie u nas na jakiś czas.
Ewelina wytrzaszczyła się z podniesionym kubkiem. Antoni Głowacki? Ten, który na ich ślubie rozbierał się, iż „żona za mało odpowiednia” dla jego syna? Którego dwa lata nie przesłał ani jednego życzenia?
Kiedy? wyprężyła tylko.
W nocy. Weźmy go z pracy. Przemek nie patrzył jej w oczy. Rzeczone, z mamą chyba nie da się pogodzić. Chce parę tyneczek u nas, dopóki nie poradzą się temu.
Parę tyneczek? Ewelina postawiła kubek.
Tata się zmienił, powiedział niepewnie. Po serca, przeanalizował bardzo. Nie mogłem się odmówić, Ewelus. Zawsze tata.
Trzeba było wcześniej zapytać, zaczęła zbierać tacze. Mam projekt, planowałam pracować domu.
Przepraszam, dotknął jej ramienia. Wiedziałem, iż jesteś zdenerwowana.
I правильно wiedziałeś. Ewelina odsunęła się. Idź, spóźnisz. W nocy pogadamy.
Dzień przełazył w stanie zmrużenia. Ewelina próbowała skupić się na pracy, ale myśli wracały do planowanego wizytu. Antoni Głowacki był człowiekem z minionej epoki były oficer, przyzwyczajony do rozkazów. Po śmierci żony syna poślubił kobietę dwadzieścia lat młodszą, a teraz ten związek krzepł.
W porze wieczornej Ewelina wykadził wszystkiego, wymieniła pościel w pokoju odwiedzających i załatwiła kolację. „Bez obawy”, rozstrzygnęła, wykładając talerze.
Knokel zapadł akurat w siedem wieczorem. Ewelina odetchnęła głęboko i poszła otworzyć.
Na progu stał Przemek, a za nim wysoki, siwy mężczyzna z wojskową postawą. W ręku miał spory czarny walizka.
Wieczorem dobrem, pani Głowacka. Ewelina usiłowała uśmiechnąć się, choć twarz jej drżała.
Wieczorem dobrem, tato. Głos Antona był niski jak pamiętała. Dziekuję, iż przyjęła starego.
Przejdź noc, kolacja za chwilę.
W trakcie kolacji mówił głównie Przemek. Opowiadał o pracy, nowym aucie, plans wielokrotnego wakacji. Antoni kiwał, zadawał pytania, a Ewelina cicho doładowywała talerze.
Smacznego. Antoni nagle spojrzał na Ewelinę. Zawsze tak dobrze gotuje?
Postarowałam się. Ewelina była zaskoczona.
Moja Elżbieta, czyni jej zaszczyt niebios, też była kuchni życzliwa. A Katarzyna tylko z szklarek zgrzewać umie. „Nie dla damy płócien”, mówi, „za ramien aż tak uważać”. Co z cywilizacji żadnej.
Ewelina wymieniła się spojrzeniem z Przemedem. Oczy zacisnął nagle.
Pokażę pokój, tato. Tu czysty, żyrandol.
Anton przeszedł za nią do pokoju, obejrzał, postawił walizkę.
Trochę tu pięknie. Dotknął oparcia fotela. Preludnie jak w domu.
Dziekuję. Ewelina poczuła, iż napięcie znika.
Rano Ewelina obudziła się od dźwięków w kuchni. Hoodie wskazywały sześć. Przemek spał. Obciągnęła koszulę i wyszla zobaczyć.
W kuchni był Antoni. Na czajniku wrzał, a on w spodnie tenisa ciętnął chleb.
Dzień dobry, uśmiechnął się. Przepraszam, jeżeli przeszkodzę. Przyzwyczajenie wcześniaw z armii.
Wszystko prose. Ewelina przeszła do lodówki. Ja za chwilę przygotuję kolację.
Nie trzeba, ja już zrobiłem sobie bagietkę. Wczesniacie, jeszcze wcześnie.
Ewelina patrzyła, jak Antoni roztacza kropeczki i myje nóż.
Na szarząc, powiedział, zmierzając do drzwi. W park przy naszym. Wrócię w godzinę.
Po wyjściu Antona, Ewelina zadzwoniła do koleganka Agatka.
AGA! Nie wierzysz! Którzy tylko? cmoknęła. Ale coś się zmienił. Wyspokojny, choćby taczkę zmywa!
No nie! Aga parsknęła śmiechem. Albo to jego dwa albo przesłał w kultowy rzut. Pamiętaj, kiedy na ślubie był jak trol? A jak wam mówiliście, iż dom z kredytem bez jego pomocy, jak go nazwał?
Wyobrażam sobie. Ewelina westchnęła. Ale ludzie się zmieniają.
Albo przygina. Słuchaj, ale.
Wieczorem Przemek został na biurze, Ewelina została z Antonem na kuchni. Gotowała kolację, czując jego wzrok.
Chcesz pomoce? nagle zapytał Antoni.
Tak, możesz cię postrzignąć warzyw do salatu. Oddała mu talerz.
Pracowali chwilę milczeniem. Potem Antoni wykaszlał się.
Ewelina, chciałem wybaczyć.
Ewelina prawie rzuciła widłem.
Za?
Za wszystko. Za ślub, za słownictwo, za to, iż nie poparłem was. Byłem źle.
Ewelina ostrożnie odłożyła widel, spojrzała w jego stronę.
Co się stało, tato? Czemu nagle…
Serca, uśmiechnął się z tur. Kiedy leżysz i nie wiesz, czy przeżyjesz noc, wszystko wygląda inaczej. Zrozumiałem, iż jest sam. Syn nie chce rozmawiać, żona… machnął ręką, Katarzyna, to że… mogłem bawić się wnukami, gdybym nie był głupian.
Ewelina nie wiedziała, co odpowiedzieć. Ten nowy, gotowy Antoni był tak innym, niż pamiętała.
Wszyscy błądzą, powiedziała w końcu. Główne to uświadomić.
gwałtownie uświadomiłem, ale to się zmieniło. Antoni odłożył nóż. A najbardziej bolesne to Katarzyna. Myślałem, iż kochają, starego. Ale się okazało, iż tylko moją emeryturą i domem. Kiedy zaczął chorować, zaczęła wrzynać jakieś papiery, darowizny. A ja przypadkiem słyszałem, jak po telefonie mówiła, iż „Stary długo nie dotrzyma”. Wyobrażasz?
Ewelina wyobrażała. Katarzyna, jasnowłosa w sześćdziesiąt, była zawsze dla niej opłakanym człowiekiem.
Co się stanie z jego domem?
Nic, uśmiechnął się z tur. Nie wycofałem z głowy. Dokumenty nie podpisałem. Rzuciłem Katarzynie, iż wracam do syna, a sam chce zobaczyć, jak się sprecytuje. jeżeli poprawi wrócę. A jeżeli nie, to pojawic się na starości.
Drzwi zatrzasnęły Przemek. Widząc żonę i tatę, milczeniem na kuchni, zacisnął się w progu.
Wszystko spokojnie? zapytał cicho.
Wszystko dobrze, chłopcze. Antoni uderzył go w ramię. Z twoją żoną wszelako szli. Fajna u ciebie.
W nocy Antoni opowiedział Przemedowi to samo, co Ewelinie. To słuchał, mruczał, ale nic nie mówił. Po kolacji odciągnęła ją do pokoju.
Czy mu wierzysz? szepnęła.
Nie wiem. Ewelina była szczera. Ale wydaje się szczerze. I głoszę Katarzynę w roli srogi żona.
Cóż, Przemek pokręcił głową. Zawsze mówiłem, iż do niej nie przypadnieło z powodów. Młoda, atrakcyjna i nagle żona starszego mężczyzny?
Pochowaj go u nas, dopóki nie rozstrzygnie spraw, zdecydowała Ewelina. W końcu, tata.
Dni mijały. Antoni stopniowo robił się częścią ich domu. Wstawał wcześnie, sprawdzał kondycję, robił jedzenie i odchodził spacerować w park. Na dzień pomagał coś naprawił, szafkę w łazience wieszunkiem. W nocy siedzieli razem, obserwując telewizję.
Raz Ewelina przypadkowo usłyszała rozmowę Przemed z tatą.
Tato, czemu wcześniej tak do Eweliny traktowałeś? pytał Przemek. Bo ona była taka sam?
Powiem ci, chłopcze. Głos Antona był uroczysty. Bałem się. Bałem się, iż ją zabierze, iż nie będziesz już moim synem. Egoizm, samocześć. Tylko kiedy sam opuściłem się, zrozumiałem, jak byłem źle.
Ewelina rozpaczała, słuchając rozmowy. Pamiętała babkę, która kiedyś mówiła: „Ludzie nie złe, córeczko. One tylko rannego i uwieńczonego”.
W niedzielę na obiad przyszła Aga z mężem. Widząc, jak Antoni pomaga Ewelinie robić stół, Ewelina zrobiła zabawne spojrzenie.
I ja też najpierw nie wierzyła. Szepnęła Aga. Ale prawda zmieniony.
Po kolacji, kiedy mężczyźni gawędę na tenisie, Aga podeszła do Eweli w bok.
Myślisz, iż coś planuje? Dom wasz lub pieniądze?
Nie wyobrażam. Ewelina pokręciła głową. Ma dom trzy sypialniowy. Emerytura sprzyjająca, wojskowa.
Cóż, obserwuj, powiedziała Aga. To wszystko nieco podejrzane.
Po dwóch tygo dniach przybycia Antona zadzwonił dzwonek. Ewelina otworzyła i zobaczyła kobietę w sześćdziesiąt, elegancką, w jasnym makijażu.
Gdzie mój mąż? bez wpływu zapytała.
Dom kogo, chcesz Katarzynę? zgadywała Ewelina. Spójrz, Antoni w domu.
Katarzyna przeszła do mieszkania, klikając wysokimi kikutami.
Kuba! wykrzyknęła, widząc Antona wychodząc z pokoju. Wreszcie cię znalazł! Tak się denerwowałem!
Przynajmniej? zapytał zimno Antoni. Myślałem, iż jesteś szczęśliwa bez mnie.
Jaki głupi! Katarzyna wyjąc. Szukasz po wszystkim! choćby do policji chciałem zgłosić!
Nie potrzebujesz kłamstw. Antoni rzucił to. Znam, co była sprawdzała, czy sieróc czy kasztan czy dokumenty.
Katarzyna zamknęła się.
Zegarz mi się o naszych zyskach.
O moich zyskach, chcesz powiedzieć. Antoni uniósł się. No cóż, pogadamy wprost. Słyszałem, iż „stary długo nie dotrzyma”, i plany zmycania mojego domu.
Liczba Katarzyny się zniekształciła.
To nieprawda! Zniszczyłeś mi!
Właśnie zrozumiałem. Pełne. A wiesz co? Antoni wyprostował się. Podaję na rozwód. Pobierz swoją rzeczy i biżuterię. Reszta moja.
Jak mozesz? Katarzyna wijnęła się. Po wszystkim, co dla ciebie zrobiłem!
Co dla ciebie zrobiłem, Kuba? zapytał Antona zmęczonym głosem. Gotowanie? Nie. Opieka, gdy chorował? Później. Miło? Oczywiście, nie.
Katarzyna spojrzela na Ewelinę, siedzącą w cieniu.
A, rozumiem! Wina jest! Wzbiła iskierki mi przeciwko! Decyzja na biednego człowieka!
Nie mów głupoty, przerwał Antona. Ewelina jest szczęśliwa z moim synem. I to właśnie rozumiem. Bo ona go kocha. Nie jego pieniądze, nie jego perspektywy, ale jego samego. Co ty zawsze nie miałaś do mnie.
Katarzyna, zrozumiała, iż przegrała, odwróciła się i wyszła z mieszkania, trzepnięć drzwi, iż dużych przedmiotów się trzęśli.
Przepraszam za tą scenę, powiedział Antona wstydliwy. Mam nadzieję, iż to nasza ostatnia widywanie z Katarzyną.
Wszystko w porządku, Ewelina uśmiechnęła się delikatnie. Chcesz herbatę?
Wieczorem, kiedy Przemek, im opowiedzieli o wizycie Katarzyny.
Tak? Wszystko rozstrzygnięte? zapytał ojca. Naprawdę podajesz na rozwód?
Tak. Skinieniem głowy. Wystarczy głupoty na starości. Pobawi się jeden, spokojnie.
Zawsze możesz nas zostawić, zaproponowała Ewelina.
Dziekuję, córeczko. Antona spojrzał z emocją. Ale nie chcę inny wam przeszkadzać. Wypowiemy się poza. Ale będziemy wizyty, jeżeli pozwolicie.
Oczywiście, Przemek objął tatę za ramię. Zawsze mile widziany w naszym domu.
Pół tygodnia później Antoni włożył walizkę. Na progu obdarował syna, potem odwrócił się do Eweliny.
Dziekuję, powiedział cicho. Za to, iż przyjęła mnie, mimo przeszłości. Za to, iż dała szansę wszystko naprawić. Nauczyłem się wielu rzeczy od ciebie z Przemed.
Czego? zapytała Ewelina.
Jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Bez maski, bez chciwości. Kiedy ludzie prosto kochają innych.
Gdy drzwi się zamknęły, Ewelina przytuliła się do męża.
Kto by pomyślał, iż wszystko taki obróci się.
Tak, Przemek pocałował ją w czubek głowy. Czasem ludzi prose czas, by zrozumieć, co naprawdę ważne.
Wieczorem zadzwonił telefon. Przemek odebrał, nasłuchiwał i podał Ewelinie.
To tata.
Ewelina, głos Antona był przejęty. Chciałem powiedzieć… Mam pochwałą, iż mojego syna taka żona. I… jeżeli w czym nowe dzieci… byłbym szczęśliwy zostać dziadkiem.
Ewelina wymienia spojrzenie z Przemkiem i uśmiecha się.
adekwatnie, tato… Przemyślamy coś, iż za siedem miesięcy będziesz dziadkiem.
Na drugim końcu pojawia się cisza, a potem radosne okrzyki.
Prawdziwie? Chuć lub córka?
Jeszcze nie wiadomo, Ewelina się śmiała. Ale gdy dowiemy się, będziesz pierwszym, komu powiemy.
Po zadzwonieniu Ewelina przycumowała do męża.
Wiesz, jestem szczęśliwa, iż tata do nas przyjechał. choćby ze zworką.
I ja, Przemek delikatnie masował jej płaski brzuch. Nasi mini szczęśliwe, mają dziadka, który zmienił życie w siedemdziesiąt lat.
Za oknem zaczynał się deszcz, ale w mieszkaniu było ciepło i przytulnie. Czasem życie robi lewaty, przynosząc worki z problemami. Ale jeszcze częściej daje szansę wszystko naprawić. Główne, by nie przegapić tej szansy.