Ten tusz z efektem queen size sprawia, iż rzęsy wyglądają jak po 1:1. Zrezygnowałam z wizyt u stylistki

wizaz.pl 2 godzin temu

Zdjęcie: tusz do rzęs, fot. Getty Images@bymuratdeniz

Efekt spektakularnej objętości, który potwierdzają opinie w sieci. Wszystko za sprawą dopracowanej formuły oraz przemyślanej konstrukcji szczoteczki. Wibo Queen Size ma lekko wygiętą, gęstą szczotkę, która obejmuje każdy włosek (nawet w kącikach oczu), równomiernie rozprowadza tusz i jednocześnie unosi rzęsy u nasady. No i ma bardzo przyjemną cenę.

Wibo Queen Size tusz do rzęs

Trend na rzęsy XXL nie zwalnia, jednak przyjmuje nieco bardziej naturalną formę. Na Instagramie i TikToku królują filmiki z hasłami „volume lashes” i „no falsies needed”, które pokazują, iż dobrze dobrany tusz potrafi zdziałać więcej niż doklejane kępki (a zwłaszcza nieumiejętnie). Tusz Wibo Queen Size Maximum Volume idealnie wpisuje się w ten estetyczny kierunek, bo pozwala na osiągnięcie modnego, mocnego efektu bez przerysowania i z pełną kontrolą intensywności. To tusz dla osób, które oczekują widocznego rezultatu już przy pierwszym pociągnięciu, ale nie chcą rezygnować z naturalności.

View Burdaffi on the source website

Tani tusz z efektem Queen Size

Za niewielkie pieniądze otrzymujemy produkt, który jest bardzo wydajny i działa świetnie. W kontrze do cienkich, silikonowych szczoteczek, ta z tuszu Wibo jest gruba i to pewnie dzięki temu tak dobrze radzi sobie choćby z cienkimi i “przezroczystymi” rzęsami. Sam tusz ma gęstą, kremową ale nie ciężką konsystencję, dzięki której łatwo budować pożądany efekt - od dziennego pogrubienia po pełne, wieczorowe “kocie oko”. Co ważne, nie skleja włosków i nie tworzy grudek i utrzymuje się na rzęsach bez osypywania. Efekt końcowy to dobrze rozdzielone, podkręcone rzęsy, które przypomina styl znany z backstage pokazów mody. Tusz nie jest wodoodporny, dlatego łatwo zmywa się podczas zwykłego, codziennego demakijażu. Co ważne, bez pocierania, dlatego jest łagodny zarówno dla włosków, jak i skóry powiek.