Tak to się potoczyło, iż wychowała go babcia, choć matka była żywa.

twojacena.pl 3 godzin temu

Tak się złożyło, iż wychowała go babcia, choć matka żyła. Staś dorastał pod opieką babci, mimo iż jego mama wciąż była wśród żywych. Trzeba przyznać, iż jego matka była wspaniała piękna i o dobrym sercu. ale pracowała jako śpiewaczka w filharmonii, więc rzadko bywała w domu. Z powodu częstych wyjazdów rozstała się choćby z mężem, ojcem chłopca. Tak więc Staś miał tylko babcię.

Odkąd pamiętał, wracając do swojego bloku, zawsze podnosił wzrok ku górze i na czwartym piętrze, przez okno, widział zarys ukochanej babci, niecierpliwie wyczekującej jego powrotu. A gdy babcia żegnała go gdzieś wychodzącego, zawsze machała przez okno, a on koniecznie odpowiadał tym samym.

Lecz gdy Staś skończył dwadzieścia pięć lat, babcia odeszła. Teraz, wracając do domu i nie widząc w oknie jej ukochanego profilu, czuł się niewypowiedzianie smutny i pusty. choćby gdy mama była w domu, Staś doświadczał samotności. On i matka od dawna nie rozmawiali szczerze, nie mieli wspólnych tematów ani zainteresowań. Nie rozwiązywali choćby codziennych spraw razem, jakby byli obcy.

Minęło kilka miesięcy od śmierci babci, gdy Staś nagle postanowił wyjechać do innego miasta. Tym bardziej iż jego zawód był poszukiwany informatycy byli potrzebni wszędzie. W internecie znalazł dobrą firmę, która oferowała wysoką pensję i obiecała opłacić mu wynajem mieszkania. Mama tylko się ucieszyła. W końcu syn był już dorosły i miał sam szukać swojej drogi, z dala od niej.

Zabrał ze sobą tylko ukochany kubek babci na pamiątkę i trochę ubrań na początek. Wyszedł z plecakiem na ramieniu, ostatni raz spojrzał w okno kuchenne, ale nic tam nie zobaczył. Mama choćby nie podeszła do okna, by pomachać synowi na pożegnanie. Taksówka gwałtownie zawiozła go na dworzec, a niedługo leżał już na górnej półce przedziału.

Następnego ranka pociąg dotarł na miejsce punktualnie. Staś odnalazł biuro, w którym miał pracować, zarejestrował się i poszedł szukać mieszkania, korzystając z adresów wcześniej znalezionych w internecie. Poruszając się po obcym mieście z nawigacją w telefonie, niespodziewanie zauważył pewien blok. Wydawało mu się, iż jest bardzo podobny do jego domu. Wszystkie te bloki z wielkiej płyty wyglądały podobnie, ale Staś czuł, iż ten miał w sobie coś wyjątkowego. Może dlatego, iż ramy okien były pomalowane tą samą dziwną, turkusową farbą.

Niechcący zboczył z trasy i powoli podszedł do tego budynku. Chciał po prostu postać przy nim i przypomnieć sobie babcię. Gdy się zbliżył, automatycznie uniósł wzrok, spojrzał w okno, za którym powinna być jego kuchnia, i nagle zastygł Zakręciło mu się w głowie od tego widoku. Na czwartym piętrze, za kuchennym oknem, zobaczył sylwetkę swojej babci. Poznał ją w mgnieniu oka, serce prawie wyskoczyło mu z piersi.

Staś miał zdrowy rozsądek i wiedział, iż to niemożliwe. gwałtownie zamknął oczy, odwrócił się i powoli odszedł od bloku. Rozum podpowiadał mu, iż w oknie stała zupełnie inna starsza pani, ale serce krzyczało: Stój! To ona! I posłuchał serca, zatrzymał się, odwrócił i znów spojrzał w górę.

Babcia wciąż stała w oknie. Staś nie wytrzymał. Z plecakiem na ramieniu rzucił się w stronę bloku, na czwarte piętro. I tu, jak w jego domu, zamek w drzwiach był uszkodzony, więc wbiegł po schodach, jak ptak, i nacisnął dzwonek. Drzwi otworzyła zaspana dziewczyna w szlafroku, która spojrzała na nieznajomego z dezorientacją i niezadowolona zapytała:

Czego pan chce?

Mnie? zmieszał się Staś. Mnie babcię

Babcię? zdziwiona powtórzyła dziewczyna. Nagle uśmiechnęła się i zawołała w głąb mieszkania: Mamo! Przyszedł ktoś do ciebie!

Zanim matka się pojawiła, dziewczyna ciekawie przyglądała się temu dziwnemu młodzieńcowi. A Staś miał już nie tylko zawrót głowy, ale wydawało mu się, iż serce mu staje.

Kto mnie wołał? w przejściu stanęła równie zaspana, około pięćdziesięcioletnia kobieta w szlafroku.

Mamo, wyobraź sobie znów uśmiechnęła się dziewczyna. Nazwał cię babcią.

Moment szepnął Staś. Nie wołałem tej pani Ja Tam, w waszym oknie W kuchni Tam stała babcia Moja Naprawdę ją tam widziałem.

Co, ćpasz? warknęła z pogardą dziewczyna. Żadnych babć u nas nie ma! Mieszkamy z mamą we dwie! Rozumiesz?

Tak, rozumiem Przepraszam Pomyliłem się Wszystko zaczęło mu się przed oczami rozmazywać, zrobił krok w tył, postawił plecak na podłodze i, by nie upaść, oparł się dłonią o ścianę. Przepraszam Postoję tu chwilę i pójdę

Dziewczyna zaczęła zamykać drzwi, ale matka jej nie pozwoliła.

Hej, młody zwróciła się z troską do chłopaka jak się czujesz?

Dobrze skłamał cicho. Niech się pani nie martwi

A mnie się wydaje, iż twoje ciśnienie przekracza dwieście. Twarz jak ugotowany burak. No, chodź. gwałtownie wyszła na korytarz, wzięła go za rękę i ostrożnie zaprowadziła do mieszkania, wydając córce polecenia: Wera, weź jego plecak, wn

Idź do oryginalnego materiału