Tadeusz wzruszył ramionami. Jak miał przyznać, iż od miesięcy myślał o innej? Że wspólne lata stały się dla niego nieznośnym ciężarem? Zamiast słów, położył na stole dokumenty. — Dom i samochód zostają dla ciebie.

newsempire24.com 9 godzin temu

Tadeusz wrócił do domu wyczerpany, ale w jego głosie brzmiała stanowczość, gdy zatrzymał się w progu kuchni. Roksana, jak zwykle, krzątała się przy gotowaniu, unikając jego spojrzenia. Czuł, jak ciężar niewypowiedzianych słów ściska mu gardło.

— Musimy porozmawiać — zaczął, opierając się o blat.

Ona milczała, ale jej dłonie lekko zadrżały. Nie czekając na reakcję, powiedział bez ogródek:
— Chcę rozwodu.

Roksana odwróciła się powoli. W jej oczach nie było łez, tylko głęboki smutek, który zdawał się przeszywać jej serce.
— Dlaczego? — zapytała cicho, jakby bała się odpowiedzi.

Tadeusz wzruszył ramionami. Jak miał przyznać, iż od miesięcy myślał o innej? Że wspólne lata stały się dla niego nieznośnym ciężarem? Zamiast słów, położył na stole dokumenty.
— Dom i samochód zostają dla ciebie.

Roksana wzięła papiery i po chwili podarła je na strzępy.
— Nie potrzebuję twoich rzeczy — szepnęła. — Ale mam jeden warunek.

Tadeusz uniósł brew.
— Przez miesiąc będziemy udawać rodzinę. Nasz syn przygotowuje się do matury… — jej głos zadrżał. — I… każdego ranka będziesz mnie nosił z sypialni do drzwi wejściowych.

— Co? To absurd! — burknął, ale skinął głową. *Tylko miesiąc*, pomyślał.

Następnego ranka, gdy wziął ją na ręce, Mateusz wybuchnął śmiechem.
— Tato, wyglądacie jak nowożeńcy! — Roksana przytuliła się do męża, a jej zapach — ten sam, co dawniej — nagle zakręcił mu w głowie.

Z dnia na dzień Tadeusz zaczął dostrzegać szczegóły: jej wychudzone ramiona, cienie pod oczami, sposób, w jaki zaciskała zęby, myśląc, iż nikt nie patrzy. Pewnego wieczoru zobaczył, jak przymierza sukienkę — wisiała na niej jak na wieszaku.

— Bardzo schudłaś — powiedział odruchowo, dotykając jej dłoni.

— To tylko stres — odparła, odwracając wzrok.

W ostatnią noc miesiąca Roksana leżała w łóżku, oddychając płytko. Tadeusz usiadł na krawędzi.
— Dlaczego mi nie powiedziałaś? — szepnął, delikatnie gładząc jej zimne palce.

Uśmiechnęła się blado.
— Mateusz… musiał wierzyć, iż wszystko jest w porządku.

Gdy zamknęła oczy, bilet do Wenecji — ten, który kupił *dla niej* — wciąż tkwił w jego kieszeni. Podarł go i wrzucił do kosza.

Na pogrzebie byli tylko sąsiedzi. Mateusz, trzymając zdjęcie matki, zapytał:
— Dlaczego nas zostawiłeś, tato?

Tadeusz nie odpowiedział. Wiedział, iż prawda — o chorobie, zdradzie, o dniach, gdy Roksana pisała listy pożegnalne zamiast walczyć — pozostanie w nim jak nóż wbity prosto w serce.

**Morał:** Miłość nie umiera sama. To my pozwalamy jej zgasnąć, kiedy przestajemy słuchać bicia serc.

Idź do oryginalnego materiału