Szokująca opłata za krótki kurs w Warszawie. Pasażerka nie mogła uwierzyć. "Miał nade mną przewagę"

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl


Niektóre podróżnicze przygody zapadają w pamięć, szczególnie gdy kończą się niemiłym zaskoczeniem. Przekonała się o tym pani Klaudia, która za krótki kurs warszawską taksówką zapłaciła jak za zboże. Czy mogła tego uniknąć? Sprawdź, jak nie dać się oszukać taxi.
Wychodzisz z dworca po długiej podróży i decydujesz się wsiąść do pierwszej napotkanej taksówki. Kurs wydaje się rutynowy, ale kończy się zaskakującym finałem - rachunkiem, który zwala z nóg. Tak właśnie skończyła się podróż pewnej mieszkanki Nysy, która za krótki przejazd w stolicy zapłaciła fortunę.


REKLAMA


Zobacz wideo Ile kosztują słodycze na lotnisku? Niemało. Oto przykład z Wrocławia


Zaskakująca opłata za 6-kilometrowy kurs w Warszawie. Tyle zapłaciła za podróż z dworca
Do zdarzenia doszło przy warszawskim Dworcu Centralnym. Pani Klaudia, spiesząc się na ważne nagrania, próbowała zamówić taksówkę przez popularną aplikację. Czas oczekiwania był jednak zbyt długi, więc zdecydowała się na ofertę mężczyzny, który podszedł do niej przed budynkiem. Kierowca twierdził, iż opłata będzie "zgodna z taryfą", jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Za kurs na Mokotów, na ulicę Konstruktorską, taksówkarz zażądał aż 360 złotych, o czym kobieta postanowiła poinformować Kontakt24.


- Zapytałam, czy nie chodzi przypadkiem o 36 złotych. Okazało się, iż usłyszałam dobrze - wspomniała pani Klaudia. Choć początkowo wahała się, w końcu uregulowała należność. - Musiałam zapłacić. Miał nade mną przewagę - powiedziała. Kobieta poprosiła o fakturę, której taksówkarz nie chciał wystawić. Otrzymała natomiast paragon, dzięki czemu zdobyła jego dane i mogła zgłosić sprawę na policję. Jak się okazało, kierowca działa w szarej strefie, gdzie "przewóz osób" pozwala wystawiać rachunki na ogromne kwoty. Taryfa była wydrukowana drobnym drukiem w miejscu niewidocznym dla pasażera. Podobne przypadki od lat opisywane są na forach internetowych - zdarzały się choćby kursy za 1000 zł z Dworca Centralnego na lotnisko.


Fot. Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl


"Szara strefa" ma się dobrze również w Zakopanem. Jak nie dać się oszukać taxi kierowcom?
Nieuczciwe praktyki taksówkarzy to problem nie tylko Warszawy, ale także popularnych miejsc turystycznych, takich jak Zakopane. Tam ceny przejazdów również potrafią przyprawić o zawrót głowy. Jak wspominaliśmy niedawno w artykule, jedna z turystek za 15 kilometrów zapłaciła 184 zł. Inny podróżny za 23 kilometry wydał aż 361 zł. W pamięć zapada zwłaszcza jeden przypadek - pasażera, od którego kierowca zażądał 100 zł za 4 kilometry. Mężczyzna stwierdził, iż choćby w Dubaju przejazdy są tańsze. Co możemy zrobić, by nie przepłacać? Trzeba być czujnym i nie dać się oszukać.


Zobacz też: Polacy chcieli polecieć na urlop do Egiptu. Usłyszeli, iż nie da rady. "Kapitan odmówił"
Nieprzyjemnych niespodzianek podczas korzystania z taksówek można uniknąć, stosując kilka prostych zasad:


Korzystaj z aplikacji mobilnych, dzięki którym góry znasz cenę kursu i unikasz ryzyka przepłacenia.
Sprawdzaj oznakowanie pojazdu. Oficjalne taksówki muszą mieć widoczny cennik, logo korporacji i identyfikator kierowcy. Nie wsiadaj do takich, które budzą wątpliwości.
Zgłaszaj podejrzane sytuacje. Pójdź z paragonem na policję i opublikuj swoją historię w mediach społecznościowych, aby ostrzec innych. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Idź do oryginalnego materiału