– Można, czy zarobiony pan jest?…
Kazimierz Główka emeryt, jak zwykle chciał ciut odsapnąć po zakupach na zydelku przy stoisku bieliźnianym swojego kolegi, kupca bieliźnianego na bazarze na pl. Szembeka, Eustachego Mordziaka.
– Co pan, panie Kaziu! Ruch jest, jak to przed Świętami, ale nie taki, żebyśmy nie pogadali.
– „Jest taki czas, bardzo ciepły, choć zimowy” – tak to jakoś szło, pamięta pan?
– Piosenkę panie Kaziu oczywiście pamiętam, ale raczej z płyt i radia niż z koncertów „Czerwonych Gitar”. Za późno się urodziłem.
– To i takich prawdziwych zim – mroźnych, śnieżnych, ulic zasypanych na biało, też pan nie pamięta. Dużo pan stracił, bo nie wiem, czy kiedyś jeszcze takie prawdziwe zimy wrócą. Święta wtedy były naprawdę piękne. I choinki pachniały lasem, a nie plantacją, albo po prostu plastikiem. Wszystko było prostsze i moim zdaniem o wiele przytulniejsze. Ten czas już niestety nie wróci, panie Eustachy, podobnie jak młodość.
– Co zrobić, nic na to nie poradzimy.
– Dziś wszystko błyszczy, świeci się, mruga, ale mimo niewątpliwej urody jest takie jakieś nie do końca nasze.
– Chińskie jest wszystko, panie Kaziu.
– To nie to, panie Eustachy, nie tyle bowiem chodzi o materię, co raczej o ducha. Tylko kogo to dziś obchodzi?… Niech pan mi lepiej powie, jak podobają się panu kandydaci na stołek po panu prezydencie?
– Mnie, panie Kaziu najbardziej podpada ten nowy z przedziałkiem czesany, ten, co to lodówkę zarzuca na plecy jakby to był worek puchu.
– Dlaczego on?
– Bo mi kumpla przypomina, Staśka. Stasiek też taki silny były, Kosz z węglem ino mig lądował z wagi na wozie na jego plecach. I powiem panu, podobnie się czesał – taki trochę przylizany, z przedziałkiem.
– A dotychczasowy prezydent do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego ma iść do roboty.
– Na szczęście do swojej przyszłości pan prezydent podchodzi spokojnie. „Człowiek, który ma wykształcenie tak jak ja, to może też kopać doły”, powiedział kiedyś.
– Na razie musi wykopać polską mistrzynię kolarstwa, której to stanowisko należy się jak psu zupa.
– Miejmy nadzieję, iż w tej i innych sprawach na wszystkich dobry Bóg spuści w tych dniach mądrość i same dobre uczucia. I, iż Święta, mimo szaro burej pogody, będą jednak jak co roku uśmiechnięte i dostatnie.
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec