Synowa z dodatkowym bagażem

newsempire24.com 3 dni temu

Halina, a twój syn się ożenił? Widziałam go z jakąś kobietą i małym chłopcem. Wziął sobie z przylepą, co? zapytała Halinę sąsiadka.

Jeszcze się nie ożenił, ale byłabym tylko szczęśliwa odpowiedziała zaskoczona Halina.

Dla niej to była niespodzianka. Syn Krzysztof mieszkał z nią i nie planował jeszcze małżeństwa.

Synku, mówili mi, iż widzieli cię z kobietą i dzieckiem. Spotykasz się z kimś? zapytała Halina, wracając do domu.

Ojej, te ciotki, zawsze muszą wszystko donieść. Nie chciałem ci mówić. Ona ma dziecko, więc nic poważnego z tego nie będzie. Ania jest wdową, mąż zginął dwa lata temu, wychowuje synka.

Poznaliśmy się w pracy i jakoś się związało. Nie martw się, do domu jej na pewno nie przyprowadzę.

A ja się już ucieszyłam! To, iż ma dziecko, wcale nie jest problemem.

Nie, nie zamierzam wychowywać cudzego. Chcę swoje.

Urodzi ci swoje. Masz już 34 lata, ile można być kawalerem?

Ale ja jestem jeszcze młody, co ty, mamo, życzysz mi źle?

Jakie to zło założyć rodzinę? To szczęście, synku.

Krzysztof miał własne mieszkanie, ale wolał żyć z mamą, a tamto wynajmował, oszczędzając na nowy samochód.

Mama gotowała, prała wygodnie. No i kobiety, z którymi się spotykał, dowiadując się, iż mieszka z matką, nie garnęły się do małżeństwa, a jemu właśnie o to chodziło. Pobawił się i tyle.

O swoim mieszkaniu nikomu nie mówił, spotykał się u kobiet lub wynajmował pokój w hotelu. Takie życie mu odpowiadało.

Pewnego dnia Halina szła z pracy i zobaczyła syna z tą kobietą. Szli powoli chodnikiem. Niska, z długimi jasnymi włosami, sympatyczna. Ciekawe, kim jest Może by się poznać?

I nadarzyła się okazja. Halina przypadkiem wpadła na nią, wychodząc ze sklepu.

Przepraszam, pan Ania? Widziałam panią kiedyś z moim synem Krzysztofem, jestem Halina

Dzień dobry. Tak, jestem Ania, znam Krzysztofa Miło mi panią poznać, Halino. Krzysztof mówił, iż mieszka z panią.

Może usiądziemy w kawiarni, pogadamy? zaproponowała Halina.

Dobrze, chodźmy, tu niedaleko jest dobra kawiarnia, mają pyszną kawę.

Halina widziała, iż Ania się peszy, jej też było trochę nieswojo. Jakby się narzucała

Usiedli przy stoliku, zamówili.

Krzysztof mówił, iż ma pani syna. Ile ma lat, jak ma na imię?

Synek ma pięć lat, na imię Michał. Mąż zginął w wypadku dwa lata temu. Mieszkamy w jednopokojowym mieszkaniu. Po jego śmierci teściowie sprzedali mieszkanie, w którym żyliśmy, i wyrzucili nas na bruk. Mieszkanie było na teściową. Byłą.

Nie mam rodziców, jestem sierotą. Wychowała mnie babcia, niestety, już nie żyje. Został po niej stary domek na wsi. Sprzedałam go, wzięłam kredyt na mieszkanie w mieście, starczyło na wkład.

Pracuję jako sprzedawczyni w sklepie. Taka moja krótka historia.

Halina uważnie słuchała Ani i czuła, iż ją polubiła. Zielone oczy w oprawie puszystych rzęs, mały zgrabny nosek. Bardzo miła kobieta. I mówi spokojnie, bez pośpiechu.

Krzysztof nic mi o pani nie mówił, niestety. A ja chętnie bym się poznała.

Pewnie bał się powiedzieć, iż mam dziecko, bo nie każdy lubi z przylepą. Albo po prostu nie chce rodziny. A ja nie nalegam. Dobrze nam razem, to najważniejsze

Aniu, niech pani przyjdzie z Krzysztofem i Michałem do nas, będę bardzo szczęśliwa!

jeżeli Krzysztof się zgodzi, to z przyjemnością! Miło mi!

Wieczorem Halina oznajmiła synowi:

Krzysztof, zapraszam was w sobotę z Anią i Michałem. Nie przyjmuję odmowy. Ania się zgodziła. Spotkałam ją przypadkiem na ulicy. Widziałam ją kiedyś z tobą i zagadałam pierwsza.

Mamo, po co się wtrącasz w moje życie? Jeszcze zaprosiłaś ich Nie wiem, co powiedzieć. Nie jestem pewien, czy chcę się z nią żenić, na razie mi pasuje.

Synku, nie denerwuj się, nie zmuszam cię do ślubu, ale cieszę się, iż poznam Anię. Bardzo mi się podoba, przy okazji.

Krzysztof burknął coś niewyraźnie i poszedł do swojego pokoju. Ojca kopia Taki sam wybuchowy charakter.

Mąż odszedł od Haliny trzy lata temu. Zaczęła mu się koleżanka z pracy. Halina spokojnie go puściła, nie da się zmusić do miłości. I tak od dawna nie było między nimi dobrze.

Marek lubił wypić, często jeździł w delegacje, i w pewnym momencie Halina zrozumiała, iż są sobie obcy.

Krzysztof utrzymywał kontakt z ojcem, czasem coś opowiadał Halinie. Ale ją to specjalnie nie interesowało.

Ania z synem i Krzysztofem przyszli w gości. Michał był bardzo podobny do mamy, te same włosy, oczy. Cichy, spokojny chłopiec.

Halina starała się dogodzić Ani i Michałowi, proponowała różne potrawy, ciasta kupione w sklepie. Spotkanie minęło w miłej atmosferze. choćby Krzysztof zachowywał się inaczej niż zwykle. Żartował, wyglądał na szczęśliwego.

Halina patrzyła na nich i myślała: Żeby tylko się pobrali, urodziliby mi wnuczkę, byłabym taka szczęśliwa.

Od tego dnia Ania z Michałem często odwiedzali Halinę. Mogli przyjść choćby bez Krzysztofa. Halina uparcie ich zapraszała.

Lubiła rozmawiać z Anią na różne tematy, czasem wypiły wino, poszły razem na zakupy. Halina bardzo liczyła, iż syn się ożeni, bo lepszej żony nie znajdzie.

Pewnego dnia Ania nie odbierała telefonów od Haliny przez kilka dni.

Krzysztof, co z telefonem Ani? Nie mogę się dodzwonić? Wiesz coś?

Rozstaliśmy się, nie pytaj

Jak to? Dlaczego? Przecież było dobrze zmartwiła się Halina.

No tak. Nie potrzebuję problemów

Mów wreszcie, co się stało?

Michał zachorował, nagle mu się pogorszyło. Potrzebne są drogie leki. Ania jest w panice, nie wie, co robić. Pewnie czeka, iż pomogę. A jak mogę pomóc?! Łatwiej mi ją rzucić!

Idź do oryginalnego materiału