Do 2030 roku Europa może spróbować pierwszych ryb hodowanych z komórek. Belgijski Fishway i niemiecki Bluu stawiają na innowacje, które mają odmienić rynek żywności — choć droga do masowej produkcji wciąż pozostaje długa.
Z dala od wybrzeża, w belgijskim Leuven, start-up Fishway pracuje nad wprowadzeniem na rynek pierwszych ryb hodowanych w laboratorium do 2030 roku. Równolegle w Hamburgu firma Bluu przygotowuje się do eksportu swojego „lab-kawioru” do Singapuru już w najbliższych miesiącach.
Mięso produkowane in vitro — poprzez hodowlę komórek zwierzęcych — po raz pierwszy trafiło na pierwsze strony gazet w Brukseli w 2024 roku, gdy jedna z firm zwróciła się do Komisji Europejskiej o zgodę na wytwarzanie foie gras w laboratorium. Był to pierwszy tego typu wniosek w historii Unii. Kolejny pojawił się w styczniu ubiegłego roku, a teraz podobną ścieżką podążają twórcy ryb z probówki.
Ryby jako nowy kulinarny hit
Europejskie start-upy liczą, iż ryby staną się kolejnym sukcesem branży żywności komórkowej. Naukowcy z Bluu opracowują masę z milionów komórek, którą łączą ze składnikami roślinnymi, by odtworzyć smak i konsystencję takich przysmaków jak kawior. Ich produkty mają zadebiutować w przyszłym roku w Singapurze – globalnym centrum innowacji spożywczych.
Rynek stopniowo się otwiera. Latem tego roku Stany Zjednoczone jako pierwsze państwo na świecie dopuściły do sprzedaży łososia hodowanego w laboratorium. Według danych Good Food Institute Europe, do 2050 roku wartość globalnego rynku żywności komórkowej może osiągnąć 510 miliardów euro, a wzrost napędzać będzie przede wszystkim region Azji i Pacyfiku. Mimo to branża wciąż znajduje się daleko od przemysłowej skali produkcji – w tej chwili jej wyroby trafiają głównie do wybranych, ekskluzywnych restauracji.
Przewaga ryb nad mięsem
„Mięso z komórek ssaków musi być hodowane w temperaturze około 37 stopni Celsjusza. Dlatego bioreaktory trzeba podgrzewać, co wymaga dużych ilości energii” – tłumaczy Annelies Bogaerts, dyrektor generalna belgijskiego Fishway.
Komórki ryb są jednak mniej wymagające – rosną w temperaturze pokojowej, co pozwala ograniczyć koszty i zużycie energii. „Hodujemy dorady i labraksy, ale nie zajmujemy się łososiem, ponieważ to ryba zimnowodna” – dodaje Bogaerts. Fishway planuje wystąpić o unijne zezwolenie do 2027 roku i liczy, iż produkty trafią na rynek najpóźniej do 2030 roku. „Miejmy nadzieję, iż stanie się to wcześniej” – podkreśla.
Bruksela spokojna, Azja otwarta
„Ryby hodowane w laboratorium nie stanowią zagrożenia dla sektora. W najlepszym razie mogą stać się źródłem uzupełniającym, podobnie jak akwakultura, by zaspokoić rosnący globalny popyt na niebieską żywność” – mówi Daniel Voces, dyrektor organizacji Europęche.
Z opinią tą zgadza się prof. Vincenzina Caputo z Michigan State University, specjalistka w dziedzinie ekonomii konsumenckiej i żywnościowej. Jej zdaniem nowe technologie raczej wypełnią rynkową niszę, niż wywołają rewolucję w sektorze rybnym.
Jak zauważa Cornelius Lahme, dyrektor ds. marketingu w Bluu, tempo zmian w Europie pozostaje wolniejsze niż w Azji. „Społeczeństwo w UE jest bardziej niechętne do podejmowania ryzyka. Kraje takie jak Singapur, a w pewnym stopniu także Nowa Zelandia, przyjęły bardziej innowacyjne podejście, które może zwiększyć akceptację poprzez normalizację dostępności” – podkreśla.
Dla europejskich innowatorów najważniejsze będzie nie tylko zdobycie zezwoleń, ale także przekonanie konsumentów. Choć perspektywy rozwoju rynku są imponujące, droga od laboratoriów w Leuven i Hamburgu do półek supermarketów wciąż pozostaje długa. Jedno jest pewne: ryby z probówki przestają być futurystyczną wizją — stają się realnym elementem przyszłości europejskiej gastronomii.