Synowa z “bagażem

newsempire24.com 4 godzin temu

**Synowa z bagażem**

Krystyna, a twój syn się ożenił? Widziałam go z jakąś kobietą i małym chłopcem. Wziął z bagażem, czy jak? zapytała sąsiadka.

Jeszcze nie, ale byłabym tylko szczęśliwa odpowiedziała zaskoczona Krystyna.

Dla niej to była zupełna nowość. Syn, Marek, mieszkał z nią i na razie nie planował ślubu.

Synku, mówili mi, iż widzieli cię z jakąś kobietą i dzieckiem. Spotykasz się z kimś? zapytała Krystyna, wracając do domu.

Oj, te ciotki, wszystko muszą od razu donosić Nie chciałem ci mówić. Ma dziecko, więc nic poważnego z tego nie będzie. Kinga jest wdową, mąż zginął dwa lata temu, sama wychowuje synka. Poznaliśmy się w pracy i jakoś się związało. Nie martw się, na pewno nie przyprowadzę jej do domu.

A ja już się ucieszyłam. A to, iż ma dziecko, to nic strasznego.

Nie, nie zamierzam wychowywać cudzego. Chcę swoje.

Urodzi i twoje. Masz już 34 lata, ile można być kawalerem?

Jeszcze jestem młody, co ty, mamo, życzysz mi źle?

Jakie to zło założyć rodzinę? To szczęście, synku.

Marek miał własne mieszkanie, ale wolał żyć z matką, a tamto wynajmował, oszczędzając na nowy samochód. Mama gotowała, prała wygodnie. A kobiety, z którymi się spotykał, dowiadując się, iż mieszka z matką, nie paliły się do małżeństwa, a jemu właśnie o to chodziło. Pobawią się i koniec.

O swoim mieszkaniu nikomu nie mówił, umawiał się u kobiet lub wynajmował pokój w hotelu. Taki układ mu odpowiadał.

Pewnego dnia Krystyna wracała z pracy i zobaczyła syna z tą kobietą. Szli powoli chodnikiem. Niska, z długimi blond włosami, sympatyczna. Ciekawe, kim jest Może by się poznały?

I nadarzyła się okazja. Krystyna przypadkiem wpadła na nią, wychodząc ze sklepu.

Przepraszam, pani Kinga? Widziałam panią z moim synem, Markiem. Jestem Krystyna

Dzień dobry. Tak, jestem Kinga, znam Marka Miło mi panią poznać, Krystyno. Marek mówił, iż mieszka z panią.

Może usiądziemy w kawiarni, porozmawiamy? zaproponowała Krystyna.

Dobrze, chodźmy, tu niedaleko jest fajne miejsce, mają dobra kawę.

Krystyna widziała, iż Kinga jest zawstydzona, sama też czuła lekki dyskomfort. Jakby się narzucała

Usiadły, zamówiły kawę.

Marek mówił, iż ma pani synka. Ile ma lat?

Skończył pięć, ma na imię Kacper. Mąż zginął w wypadku dwa lata temu. Mieszkamy w kawalerce. Po jego śmierci teściowie sprzedali mieszkanie, w którym żyliśmy, i wyrzucili nas na ulicę. Należało do teściowej. Byłej.

Nie mam rodziców, wychowała mnie babcia, ale niestety odeszła. Został po niej stary domek na wsi. Sprzedałam go, wzięłam kredyt na mieszkanie w mieście starczyło na wkład.

Pracuję jako sprzedawczyni w sklepie. Taka moja krótka historia.

Krystyna słuchała uważnie i rozumiała, iż Kinga jej się podoba. Zielone oczy otoczone gęstymi rzęsami, mały zgrabny nosek. Bardzo miła kobieta. Mówiła spokojnie, bez nerwów.

Marek nic mi o pani nie mówił, szkoda. A ja chętnie bym się poznała.

Pewnie bał się powiedzieć, iż mam dziecko. Wielu nie chce kobiety z bagażem. Albo po prostu nie jest gotowy na rodzinę. A ja nie naciskam. Dobrze nam razem i to ważne.

Kinga, niech pani przyjdzie z Markiem i Kacprem do nas, będę bardzo szczęśliwa!

jeżeli Marek się zgodzi, z przyjemnością! Miło mi było panią poznać!

Wieczorem Krystyna oznajmiła synowi:

Marku, w sobotę czekam na was z Kingą i Kacprem. Nie przyjmuję odmowy. Kinga się zgodziła. Poznałyśmy się przypadkiem na ulicy.

Mamo, po co się wtrącasz? Jeszcze zaprosiłaś ich Nie wiem nawet, co powiedzieć. Nie jestem pewien, czy chcę się z nią żenić, na razie mi pasuje.

Synku, nie złość się, nie zmuszam cię, ale cieszę się, iż poznałam Kingę. Bardzo miła kobieta.

Marek mruknął coś pod nosem i poszedł do swojego pokoju. Ojca w nim miał taki sam wybuchowy charakter.

Mąż odszedł od Krystyny trzy lata temu. Zaczęła mu się koleżanka z pracy. Krystyna puściła go bez awantur na siłę nikt nikogo nie uszczęśliwi. I tak od dawna byli sobie obcy.

Jacek lubił wypić, często jeździł w delegacje, aż w końcu Krystyna zrozumiała, iż to koniec.

Marek utrzymywał z ojcem kontakt, czasem coś opowiadał, ale Krystyna nie była szczególnie zainteresowana.

Kinga z synem i Marek przyszli w końcu w gości. Kacper był podobny do matki ten sam kolor włosów i oczu. Cichy, spokojny chłopiec.

Krystyna starała się dogodzić gościom, częstowała domowymi wypiekami. Spotkanie minęło w miłej atmosferze. choćby Marek zachowywał się inaczej żartował, wyglądał na szczęśliwego.

Krystyna patrzyła na nich i myślała: Żeby się tylko pobrali, a mnie wnuczkę urodziła Byłabym taka szczęśliwa.

Od tamtej pory Kinga z Kacprem często bywali u Krystyny. Czasem przychodzili choćby bez Marka. Krystyna uparcie ich zapraszała.

Lubiła rozmawiać z Kingą na różne tematy, czasem wypiły wino, szły razem na zakupy. Krystyna bardzo liczyła, iż syn się oświadczy lepszej żony nie znajdzie.

Pewnego dnia Kinga nie odbierała telefonu przez kilka dni.

Marku, co z Kingą? Nie mogę się dodzwonić. Wiesz coś?

Rozstaliśmy się, nie pytaj

Jak to? Dlaczego? Przecież było dobrze

No tak. Nie potrzebuję problemów.

Mów wreszcie, co się stało?!

U Kacpra wykryli chorobę, nagle mu się pogorszyło. Potrzebne drogie leki. Kinga w panice, nie wie, co robić. Pewnie czeka, iż pomogę. A jak ja mogę?! Lepiej ją rzucić!

Krystyna patrzyła na syna w osłupieniu. Co on mówi?

Porzuciłeś ukochaną w trudnej chwili?! Żeby nie pomóc jej dziecku? Ty podlec

Jaki ze mnie podlec? Po co mam dawać pienią

Idź do oryginalnego materiału