Świetna wiadomość!

newsempire24.com 14 godzin temu

Świetna wiadomość!

Kasia pędziła do domu. Miała świetną wiadomość dla męża, nie, nie świetną – wspaniałą! Trzeba to było świętować. Po drodze wstąpiła do sklepu i kupiła butelkę wina. Teraz przyrządzi kolację, wypiją razem… – marzyła w duchu.

– Bartek, jestem w domu! – krzyknęła, wchodząc do małego mieszkania. Krzyczeć nie musiała, w tej kawalerce było słychać choćby trzask klucza w zamku, ale euforia ją rozpierała i nie mogła się powstrzymać.

Bartek niechętnie wyszedł jej na spotkanie.

– Mam taką nowinę! Zaraz gwałtownie zrobię kolację, usiądziemy i wypijemy. choćby butelkę wina kupiłam. Patrz. – Kasia wyjęła z torby butelkę, nie zauważając napiętego spojrzenia męża. – Odstaw ją na kuchenkę, ja się w międzyczasie przebiorę. – Minęła go i podeszła do szafy, przebierając się za jej drzwiami jak za parawanem. Włożyła krótki szlafrok, który Bartkowi się podobał, poprawiła włosy i zamknęła szafę.

Bartek siedział przed telewizorem z wyciszonym dźwiękiem, patrząc gdzieś poza ekran. Kasia podeszła do niego.

– Co się stało? Znowu źle z mamą? – zapytała ostrożnie.

Mąż milczał. Kasia usiadła obok, położyła dłoń na jego ręce.

– Cokolwiek by się działo, damy radę. Dostałam właśnie… – nie zdążyła dokończyć, Bartek odsunął rękę i gwałtownie wstał z kanapy. – Dobra, powiesz później. Idę zrobić kolację.

Kasia smażyła ziemniaki i męczyła się niepewnością. Wiedziała, iż wypytywanie na nic się nie zda. Radosny nastrój zniknął. Głupi pomysł z tym winem. Ale skąd mogła wiedzieć…

Z Bartkiem pobrali się półtora roku temu. On już wtedy pracował w dużej firmie budowlanej, a Kasia pisała pracę dyplomową. Żyli z jego pensji, więc wynajęli maleńkie mieszkanie – na razie im wystarczało.

Część wypłaty Bartek wysyłał matce, która mieszkała w innym mieście i często chorowała – leki pochłaniały sporo pieniędzy. Kiedy Kasia dostała dyplom i znalazła pracę, zaczęli choćby trochę oszczędzać na własne M, choć w takim tempie nie uzbieraliby do końca życia.

Nocami marzyli, iż kiedyś założą własną firmę. Bartek projektowałby domy, a Kasia zajmowałaby się aranżacją wnętrz. Ale najpierw musieli zdobyć doświadczenie. Ludzie nie przyszliby do nikomu nieznanej firmy. Potrzebne byłyby rekomendacje. Wtedy kupiliby duże mieszkanie, mieliby dzieci…

Na razie jednak Kasia dostawała tylko małe, nudne projekty, w których nie mogła pokazać swojego talentu. Pracowała sumiennie, choć płacili niewiele. Wierzyła, iż prędzej czy później ktoś ją zauważy i powierzy jej coś ambitnego. Wtedy będzie miała wszystko – mieszkanie, które sama urządzi, samochód, meble…

Właśnie dziś szef ją wezwał i powiedział, iż chce jej powierzyć istotny projekt. Trzeba wyremontować i umeblować mieszkanie – bogata klientka chce podarować je synowi na ślub. Ślub za miesiąc. Kasia zwolniona jest z innych zadań, ma się skupić tylko na tym, żeby zdążyć. Za szybkość dostanie osobną premię.

Kasia była pewna, iż sobie poradzi. W głowie miała już milion pomysłów – urządzi to mieszkanie jak dla siebie. Wyobrażała je sobie jako przytulne gniazdko dla młodej pary. Od razu pojechała je obejrzeć. Przywitała ją elegancka, modnie ubrana kobieta, od której bił pieniądz. Klientka pokazała mieszkanie, przedstawiła swoje oczekiwania i powiedziała, żeby nie oszczędzać.

Umówiły się, iż Kasia przygotuje projekt, a Izolda Leopoldówna (tak miała na imię klientka) znajdzie ekipę remontową. jeżeli projekt się spodoba, od razu zaczną prace.

Dlatego Kasia tak się spieszyła, by podzielić się radosną nowiną z mężem. Ale butelka wina pozostała nietknięta. Schowała ją do lodówki. Po kolacji, która minęła w ciszy, usiadła do komputera. Praca szła jej sprawnie, aż do chwili, gdy Bartek nie przysiadł się do niej.

– Odpręż się. Muszę ci coś powiedzieć… – zaczął.

– Mów. – Kasia odwróciła się do niego.

– Zwolnili mnie z pracy – wyrzucił z siebie, nie patrząc na nią.

– Jak? Dlaczego? – wykrzyknęła przerażona.

– W firmie i tak był chaos, a tu jeszcze dostali nowy projekt. Ciągle ktoś mnie poganiał, dyrektor prawie nóż na gardle mi postawił. W efekcie popełniłem błąd w obliczeniach. Zauważyli dopiero, gdy budowa ruszyła. Chciałem to naprawić, ale mnie wyrzucili.

– Nic, damy radę. Chciałam ci powiedzieć, iż dostałam…

– To nie wszystko – Bartek zerwał się z krzesła i zaczął nerwowo chodzić po pokoju, jak raniony niedźwiedź po klatce. – Muszę oddać pieniądze. W umowie jest klauzula…

– Ile? – spytała Kasia przyciszonym głosem.

– Dużo. Nie mamy takich pieniędzy. Ale wezmę kredyt. Tylko iż mamie już nie pomogę.

– Jaki kredyt? Przecież będą odsetki! Znajdziemy pieniądze, pożyczymy od znajomych…

– Nie bądź naiwna. Od kogo? Przyjaciele są, gdy masz kasę. Chcesz sprawdzić, kto ci sprzyja, poproś o pożyczkę – Bartek wrzeszczał.

– Już prosiłeś kogoś? – domyśliła się Kasia. – Ale ja mam przyjaciółki. Może…

– Dobra, spróbuj. A ja, jak się okazało, nie mam przyjaciół. – Bartek wyszedł do kuchni.

Kasia zastanawiała się, komu mogłaby zajrzeć w oczy o pomoc. Wzięła telefon i wybrała numer swojej dawnej szkolnej koleżanki, Basi. Ostatnio, gdy się widziały, Basia chwaliła się, iż wyszła za biznesmena, mają dom w najlepszej dzielnicy i jeżdżą na wakacje kilka razy w roku.

Basia odebrała prawie od razu.

– Słuchaj, Basia, potrzebuję pomocy. Możemy się spotkać? – zapytała Kasia. – Nie jesteś w mieście? No to powiem przez telefon. Potrzebuję pilnie pieniędzy… – Kasia spojrzała na ekran, myśląc, iż połączenie się urwało, bo Basia milczała. Już miała się rozłączyć, gdy ta w końcu odpowiedziała:

– Wybacz, nie mogę ci pomóc. To mój mąż ma kasę, nie ja. On mi daje na drobne sprawunki, a większeKasia wpatrywała się w migające światła miasta za oknem, czując, jak w sercu powoli goi się rana, i postanowiła, iż od dzisiaj wszystkie swoje marzenia zrealizuje sama.

Idź do oryginalnego materiału