Święta Bożego Narodzenia obrosły wieloma tradycjami. A jak je spędzano dawniej? W światach, których już nie ma? Przykładem niech będzie dwór słynnej księżnej Daisy Pless z zamku Książ w pobliżu Świdnicy, należący do 1945 roku do rodu von Hochberg.
Księżna Daisy z synami Hanselem i Lexelem, zimą 1908 roku na sankach w parku książańskim oraz księżna Daisy z synami Janem Henrykiem XVII i Aleksandrem w 1908 roku
Boże Narodzenie u Hochbergów, właścicieli zamku Książ było zawsze jedną z najważniejszych dat w kalendarzu familijnych uroczystości.
Zamek Książ na początku XX wieku w zimowej szacie. Foto autorstwa Louisa Hardouina z kolekcji Zamku Książ w Wałbrzychu
Spędzane w Książu i Pszczynie było wydarzeniem typowo rodzinnym. Jednakże w okresie przedświątecznym Księstwo von Pless organizowali święta dla większego grona uczestników, czasami liczonego w setkach. Zachwycająca księżna Daisy von Pless czy to w Wałbrzychu czy w Pszczynie była podczas nich najjaśniejszą gwiazdą.
Grudniowe imprezy dobroczynne odbywały się w siedzibach lokalnych stowarzyszeń albo w zamku wałbrzyskim (wówczas Schloss Waldenburg dziś Państwowa Uczelnia Angelusa Silesiusa), jako siedzibie Generalnej Dyrekcji Dóbr Książęcych, czasem w przedszkolach, gospodach. Jak wyglądało takie spotkanie gwiazdkowe, opisywał Waldenburger Wochenblatt z grudnia 1906 r., które zorganizowało w Szczawienku przez Ewangelicki Związek Kobiet (Evangelische Frauenverein). Tam, w gospodzie Pod Złotym Kielichem (dziś ul. Wieniawskiego 7 i 7a), spotykały się 83 dorosłe osoby i 24 dzieci obojga wyznań. Wieczór uświetniła swoją obecnością księżna Daisy. która rozdawała podarunki rzeczowe oraz po 3 marki w gotówce. Przygotowano dwa długie stoły oraz oświetloną i udekorowaną choinkę. Regułą tych spotkań było wspólne kolędowanie, opowiadanie gawęd i przypowieści świątecznych. Często zdarzało się, iż na takie spotkanie przygotowywano niewielki spektakl teatralny.

Podarunki otrzymane przez dorosłych i dzieci podzielić można na trzy podstawowe kategorie: żywność, ubrania i zabawki. Zdarzały się książeczki oszczędnościowe, niewielka ilość gotówki lub węgiel. Często prezenty wykonywane były przez członkinie towarzystw, siostry- opiekunki z przedszkoli. Najczęściej jednak kupowano gotowe ubrania za pieniądze danego towarzystwa lub za jednorazowy datek na ten konkretny cel. Z części garderoby ofiarowano najczęściej pończochy, koszule, obuwie, a z artykułów żywnościowych ciasto, czekoladę, orzechy, kaszę, mąkę. Czasem dzieci otrzymywały książki lub artykuły piśmiennicze. Zdarzało się, iż oprócz tego wszystkiego księżna Daisy rozdawała swój portret z własnoręcznym podpisem i życzeniami świątecznymi .
Typowe były spotkania bożonarodzeniowe dla kilkudziesięciu osób. Zdarzały się jednak takie, jak w grudniu 1912 r., na którym obecnych było jednorazowo 500 osób. Tylu bowiem zebrało się na przyjęciu zorganizowanym przez księżnę Daisy. Byli tam, razem z dziećmi, robotnicy i robotnice zatrudnieni w okolicznych lasach książęcych, w ogrodach, pracownicy w dominium. Prezenty ułożone były na wielkim stole. Oprócz garderoby, kobiety otrzymały po funcie kawy, cukru, jednej strucli oraz jabłka i orzechy. Ponadto wszyscy zostali ugoszczeni kawą i ciastem. W spotkaniu, oprócz organizatorki, brali udział goście aktualnie przebywający na zamku w Książu. Tego samego wieczoru powtórzono spotkanie, tym razem dla ok. 200 osób – urzędników i personelu zamkowego.
Leśna chatka księżnej Daisy Ma Fantaisie w zimowej szacie, ok. 1913 roku. Foto autorstwa Louisa Hardouina z kolekcji Zamku Książ w Wałbrzychu
Grudzień był także miesiącem, w którym organizowano gwiazdkę dla górników kopalni książęcych. Podczas nich wręczano podarunki i premie gwiazdkowe. Prezenty to żywność (np. po 10 funtów mąki pszennej) i niewielka kwota w gotówce (np. po jednej marce) dla żonatych. Kawalerowie zadowolić się musieli tylko gotówką. Te dary przysługiwały każdemu górnikowi zatrudnionemu co najmniej od roku. W 1900 r. rębacze otrzymali większą gratyfikację pieniężną – po 3,50 marki, zatrudnieni bowiem byli na stałej pensji (fixirte Gehalt), natomiast ci z pensji zmiennej (unfixirte) otrzymali po 1,50 marki.
Każdego roku w grudniu premiowano także około 100 górników, wyróżniających się nienaganną pracą, wręczając im książeczki oszczędnościowe z wkładem po 50 marek. Kobiety otrzymujące taki prezent, dostawały wkład o połowę mniejszy. Wynika z tego, iż kwoty otrzymywane przez górników nie były zawrotne, mogły jednaj choć trochę podreperować przedświąteczny budżet domowy. Natomiast wkłady na książeczkach były już sumą mającą pewne znaczenie w ogólnych dochodach górniczych. Dla porównania w 1898 r. średni zarobek roczny w kopalniach dolnośląskich wynosił 867 marek dla górników dołowych, 733 marki dla pracowników zatrudnionych na powierzchni, 413 dla kobiet i był nieco wyższy niż w kopalniach górnośląskich.
Mateusz Mykytyszyn (Zamek Książ)













