On niszczy nas od środka: boję się, iż wuj mojego męża zrujnuje naszą rodzinę
Mój mąż, Artur, zawsze słuchał się swojego wuja, Wiesława Janowicza. Szanował go, stawiał za przykład, we wszystkim mu ufał. Ja od początku nie rozumiałam, co można w nim cenić. Ostrego, drażliwego, wiecznie skłóconego z całym światem – czy to z sąsiadami, współpracownikami, czy z rodziną. choćby w poprzedniej pracy trzymali go tylko ze względu na staż, choć i tam zdążył pokłócić się z połową zespołu.
Wszystko się zmieniło, gdy Wiesław wciągnął Artura do swojej ekipy. Przed nim nikt tam nie wytrzymywał – wszyscy uciekali po maksymalnie pół roku. Wujek czepiał się każdego szczegółu, poganiał, zwalał winę na innych. Ale Artur to łagodny, niekonfliktowy człowiek. Znosił to, cicho poprawiał, gasił wybuchy wuja. Czasem oczywiście wybuchał, ale potem się godzili. Praca mu choćby podobała się, choć zawsze mnie wkurzało to niesprawiedliwe dzielenie zysków – połowa dla wujka, połowa dla niego.
Po ślubie zrozumiałam jedno: Artur nie powinien pić. Staje się wtedy kimś obcym – agresywnym, nieprzewidywalnym. Liczyłam, iż Wiesław jakoś mu pomoże, naprowadzi. W końca mąż go tak szanował. Ale zamiast pomocy – tylko dolewał oliwy do ognia. Zaczęli razem chodzić do baru, pić. Po takich wieczorach Artur wracał w okropnym stanie. A gdy próbowałam coś powiedzieć, powtarzał, iż „w rodzinie mężczyzna rządzi, a kobieta ma słuchać”. Jestem pewna, iż to wujek mu to wbił do głowy.
Później, podczas jednej z awantur, Artur zaczął powtarzać za wujkiem absurdalne rzeczy o mojej mamie. Jakoby była intrygantką, która nastawia wszystkich przeciwko niemu. A widzieli się może z dwa razy, i to bardzo grzecznie. Wtedy zrozumiałam: wujek nie tylko wpływa na męża – on celuje go przeciwko mojej rodzinie. Przeciwko mnie.
Z Arturem zawsze wszystko rozwiązaliśmy razem. A teraz się oddala. Nie słucha moich rad, każde słowo krytyki odbiera jak atak. Jakbym ja była zagrożeniem dla jego wujka, a nie jego żoną. Patrzyłam, jak mój mąż się zmienia, i wiedziałam, iż źródłem wszelkich problemów jest właśnie wuj Wiesław. Ale jak walczyć z kimś, kogo twój mąż uważa za autorytet?
A potem stało się coś nieoczekiwanego: Wiesława zwolnili. Kolejna awantura, szefostwo straciło cierpliwość. A Artura? Awansowali. Postawili go na miejsce wujka. To strasznie uderzyło w dumę Wiesława. Wyjechał z miasta, niby „tymczasowo”, ale – jak się dowiedziałam – po prostu nie mógł znieść, iż teraz stoi niżej w hierarchii.
I właśnie niedawno mój mąż oznajmił, iż wuj wraca. Zaproponowano mu stanowisko pomocnika – pod komendą Artura. Byłam przerażona. Prosiłam męża, żeby porozmawiał z kierownictwem, znalazł innego partnera. Ale choćby nie chciał słuchać. Powiedział, iż bez pomocnika sobie nie poradzi, a z wujem kiedyś dobrze im się pracowało.
Tylko ja wiem, jak to się skończy. Wiesław nie pogodzi się z byciem podwładnym. Znajdzie sposób, żeby podważyć, podkopać, wystawić Artura na szwank. Ma w tym doświadczenie. Zazdrości. Nie potrafi pracować na równych zasadach. Zawsze ciągnie koI coraz częściej zadaję sobie pytanie, czy nasze małżeństwo przetrwa tę próbę.