Ten człowiek nas niszczy od środka: boję się, iż wuj mojego męża zrujnuje naszą rodzinę.
Mój mąż, Krzysztof, zawsze słuchał się swojego wuja, Witolda Janowicza. Szanował go, stawiał za wzór, we wszystkim mu ufał. Ja od samego początku nie rozumiałam, co można w nim widzieć. Ostrego, nerwowego, wiecznie skłóconego – z sąsiadami, współpracownikami, choćby z rodziną. Na poprzedniej pracy trzymali go tylko ze względu na staż, choć i tam zdążył pokłócić się z połową zespołu.
Wszystko się zmieniło, gdy Witold wziął Krzysztofa do swojej brygady. Przed nim nikt tam nie wytrzymywał – uciekali najdalej po pół roku. Wujek wszystko krytykował, poganiał, zrzucał winę na innych. Ale Krzysiek to dusza anielska, nigdy nie szukał awantur. Znosił to, cicho poprawiał, gasił wybuchy jego złości. Czasem oczywiście wybuchał, ale potem się godzili. Praca mu choćby podobała, choć mnie zawsze oburzał ten niesprawiedliwy podział zysków – połowa dla wujka, połowa dla niego.
Po ślubie zrozumiałam jedno: Krzysiek nie może pić. Zmienia się w obcego człowieka – agresywnego, nieprzewidywalnego. Liczyłam, iż Witold jakoś go powstrzyma, da mu dobre rady. W końcu mąż go tak szanował. Ale zamiast pomocy – tylko dolewał oliwy do ognia. Zaczęli razem chodzić na piwo. Po takich wieczorach Krzysiek wracał w strasznym stanie. A gdy próbowałam coś powiedzieć, powtarzał, iż „mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta ma słuchać”. Jestem pewna, iż to wujek mu to wmówił.
Później, podczas jednej z awantur, Krzysiek zaczął powtarzać za wujkiem jakieś absurdalne oskarżenia pod adresem mojej mamy. Że to intrygantka, iż nastawia wszystkich przeciwko niemu. A widzieli się może dwa razy, i to w kulturalnej atmosferze. Zdałam sobie sprawę: wujek nie tylko wpływa na męża – on celuje w moją rodzinę. W moje relacje z Krzysztofem.
Zawsze wszystko rozwiązywaliśmy razem. Teraz on się oddala. Nie słucha moich rad, na każdą uwagę reaguje agresją. Jakbym była zagrożeniem dla jego wujka, a nie żoną. Patrzyłam, jak mój mąż się zmienia, i wiedziałam, iż źródłem wszystkich problemów jest Witold. Ale jak walczyć z kimś, kogo twój mąż uważa za autorytet?
A potem stało się coś nieoczekiwanego: Witolda Janowicza zwolnili. Kolejna awantura, szefostwo straciło cierpliwość. Krzyśka zaś – awansowali. Został szefem na miejscu wujka. To było ciosem dla dumy Witolda. Wyjechał z miasta niby „tymczasowo”, ale, jak się dowiedziałam, po prostu nie mógł znieść, iż teraz stoi niżej w hierarchii.
A niedawno mój mąż oznajmił, iż wujek wraca. Zaoferowali mu stanowisko pomocnika – pod kierownictwem Krzysztofa. Byłam przerażona. Prosiłam męża, żeby porozmawiał z przełożonymi, znalazł kogoś innego. Ale choćby nie chciał słuchać. Powiedział, iż bez pomocy sobie nie poradzi, a z wujkiem kiedyś dobrze im się pracowało.
Tyle iż ja wiem, jak to się skończy. On nie pogodzi się z tym, iż jest podwładnym. Znajdzie sposób, by podważyć, podpuścić, zniszczyć. Ma w tym doświadczenie. Jest zazdrosny. Nie umie pracować na równych zasadach. Zawsze musi być górą.
Nie poznaję już swojego męża. Stał się marionetką w rękach wujka. jeżeli tak dalej pójdzie – boję się, iż tego nie wytrzymamy. Albo on straci pracę, albo ja rodzinę. A może i wszystko naraz. Nie wiem, jak żyć z tym ciągłym niepokojem. Jak uratować to, co nam jeszcze zostało…