Sto razy pożałowałam wyjazdu z nowym chłopakiem na te świąteczne spotkanie u mojej mamy.

polregion.pl 2 tygodni temu

Dzisiaj żałuję już po raz setny, iż zabrałem moją nową dziewczynę, Magdę, na te świąteczne spotkanie do mojej mamy, Janiny Kowalskiej. Święta rodzinne powinny być przecież miłe: babka, pisanki, bliscy przy stole. Ale gdy zobaczyłem, ilu ludzi wcisnęło się do domu mamy, miałem ochotę zawrócić i uciec. Wszystkie moje trzy siostry — Kasia, Ania i Basia — przyjechały z mężami i dziećmi. Do tego wujek Marek, brat mamy, z żoną i dwoma dorosłymi synami. A jeszcze jakaś dalsza rodzina, której imion, szczerze mówiąc, ledwie pamiętałem. I w samym środku tego rodzinnego cyrku — ja i Magda, moja nowa dziewczyna, którą postanowiłem przedstawić rodzinie. Lepiej było tego nie robić.

Od progu zaczęły się schody. Ledwie przekroczyliśmy próg, a mama już rzucała się na Magdę z pytaniami: „Magdo, a czym ty się zajmujesz? Ile masz lat? Jakie macie plany?”. Magda trzymała się dzielnie, odpowiadała spokojnie, z uśmiechem, ale widziałem, jak się spięła. A moje siostry, jakby się umówiły, postanowiły urządzić jej prawdziwy egzamin. Kasia, najstarsza, od razu zaczęła opowiadać, jak jej mąż dostał awans i kupili nowe SUV-y. Ania chwaliła się, iż jej córka już tańczy balet i występuje na scenie. Basia, najmłodsza, tylko dolewała oliwy do ognia, szepcząc mi z przekąsem: „No, braciszku, gdzie taką młodą znalazłeś?”. Magda jest ode mnie pięć lat młodsza i, jak się okazało, to była główna sensacja wieczoru.

Mama, Janina Kowalska, uznała, iż jej misją jest nafaszerować Magdę jedzeniem. Co chwilę dokładała jej babkę, mówiąc: „Jedz, córeczko, taka chuda jesteś, trzeba się wzmocnić!”. Magda dziękowała zawstydzona, ale widziałem, iż ledwo radzi sobie z mamuliną gościnnością. A potem mama wpadła w sentymenty: „Magdo, nasz chłopak w dzieciństwie marzył, żeby zostać pilotem! Ty, oczywiście, nie jesteś pilotem, ale dziewczyna z ciebie porządna, nie zawiedź!”. Stół wybuchnął śmiechem, a ja marzyłem, żeby się pod nim schować. Magda tylko się uśmiechnęła, ale wiedziałem, iż jest jej niezręcznie.

Wujek Marek, brat mamy, postanowił sprawdzić Magdę na wytrzymałość. Nalał jej domowej nalewki i wzniósł toast: „Za młodych! Ale, dziewczyno, wiesz, iż u nas w rodzinie rządzimy twardą ręką? Facetów u nas nie brakuje!”. Magda skinęła głową, wypiła, ale zauważyłem, jak mocniej ścisnęła moją dłoń pod stołem. A kiedy wujek zaproponował jej, żeby wyszła na podwórko i „pokazała, jak się rąbie drewno”, straciłem cierpliwość. „Wujku, daj spokój, ona nie jest drwalem!” — wybuchnąłem. Wszyscy się zaśmiali, ale Magda, zdaje się, już myślała o ucieczce.

Dzieci moich sióstr dodały chaosu. Biegały po domu, krzyczały, przewróciły wazon z kwiatami. Jeden z nich, syn Ani, podbiegł do Magdy i zapytał: „A ty będziesz naszą nową mamą?”. Omal nie zakrztusiłem się kompotem. Magda, na jej szczęście, nie straciła rezonu: „Na razie jestem po prostu Magda, ale mogę być twoją przyjaciółką”. Chłopiec skinął głową i pobiegł dalej, a ja w duchu biłem Magdzie brawo za klasę.

Najgorszy jednak był moment, gdy zaczęto grzebać w mojej przeszłości. Kasia, niby od niechcenia, przypomniała moją byłą żonę: „No, tamta była starsza, na stanowisku, a ty teraz w młodsze wchodzisz?”. Poczułem, jak policzki mi płoną. Magda udawała, iż nie słyszy, ale wiedziałem, iż jest jej przykro. Mama, próbując rozładować sytuację, zaczęła opowiadać, jak w młodości piekłem babkę, ale to tylko pogorszyło sprawę. Siostry i wujek Marek prześcigali się w opowiadaniu o moich dawnych związkach, szkolnych wybrykach, a choćby tym, jak przypadkiem podpaliłem firankę na ostatnich świętach. Magda słuchała, uśmiechała się, ale widziałem, iż czuje się obco.

Pod wieczór byłem już na skraju wytrzymałości. Chciałem złapać Magdę i uciec do domu. Ale ona, jakby wyczuwając mój nastrój, szepnęła: „Wszystko w porządku, daję radę. Twoja rodzina jest… energetyczna”. I wtedy zrozumiałem, iż stara się dla mnie. To dodało mi sił. Gdy wszyscy zasiedli do kolejnego toastu, postanowiłem zabrać głos. „Dzięki, iż jesteście”, powiedziałem. „Ale chcę, żebyście wiedzieli: Magda jest dla mnie ważna i cieszę się, iż jest ze mną. Więc może po prostu świętujmy Wielkanoc bez przesłuchań, co?”. Mama skinęła głową, siostry ucichły, a wujek Marek wzniósł kieliszek: „Za rozsądnego chłopaka!”.

Pod koniec wieczoru zrobiło się cieplej. Z Magdą choćby zatańczyliśmy przy starych przebojach, które puściła Basia. Zdałem sobie sprawę, iż mimo całego tego cyrku, ten czas z rodziną jest dla mnie ważny. Tak, bywają nie do zniesienia, ale to moja krew. A Magda… przeszła tę próbę z klasą. Gdy wsiedliśmy do auta, żeby jechać do domu, odwróciła się do mnie i powiedziała: „Wiesz, twoja mama ma rację. Jesteś facetem, którego nie można zawieść”. Roześmialiśmy się, i zrozumiałem, iż ten szalony dzień zbliżył nas do siebie.

Teraz myślę, iż następnym razem zabiorę Magdę do mamy tylko na herbatę, bez całego tego tłumu. Albo przynajmniej poproszę siostry, żeby odpuściły sobie docinki. Ale jedno wiem na pewno: Magda jest warta każdego rodzinnego spotkania.

Idź do oryginalnego materiału