Statek wycieczkowy uderzył w „górę” lodową. Pasażerowie nie kryli ekscytacji

podroze.wprost.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Statek Carnival Cruise, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Daniel Wright98


Pasażerowie statku wycieczkowego Carnival Spirit zapamiętają tę podróż na długo. Podczas rejsu przez Alaskę maszyna uderzyła w bryłę lodu.


Choć tragiczna historia Titanica za sprawą oscarowego filmu z 1997 roku zdobyła serca widzów na całym świecie, nikt nie chciałby przeżyć wydarzeń z kina na własnej skórze. Pasażerowie dużego statku wycieczkowego Carnival Spirit, który w zeszłym tygodniu płynął u wybrzeży Alaski, mogli przekonać się, jak to jest zbliżać się nieuchronnie do wystającej bryły lodu. Choć dryfujący odłamek nie był choćby w połowie tak niebezpieczny jak słynna góra lodowa, która zatopiła RMS Titanic w 1912 roku, świadkowie zdarzenia postanowili podzielić się w internecie nagraniem ze swojej przygody.


Statek wycieczkowy napotkał na odłamek lodu


„Zabłąkany kawałek dryfującego lodu” w czwartek 5 września spowodował niemałe zamieszanie na pokładzie wycieczkowca Carnival Spirit. Statek odbywał tygodniowy rejs po alaskańskich fiordach, gdy nagle przed kadłubem znalazła się lodowa bryła. Choć odłamek nie był dużych rozmiarów, mógł spowodować uszkodzenia statku. Obserwujący zdarzenie turyści nie kryli ekscytacji. „Jeśli zginiemy, to było warto. To moment jak z Titanica” – mówi Cassandra Goskie, jedna z pasażerek, która tydzień później opublikowała nagranie ze zdarzenia na swoim profilu na TikToku.


Nikt nie został poszkodowany


W wyniku zdarzenia nie ucierpiał żaden turysta. „Kolizja nie spowodowała żadnych uszkodzeń, które wymagałyby zastosowania procedur awaryjnych. Załoga wykonała niesamowitą robotę, zapewniając bezpieczeństwo i informacje wszystkim pasażerom” – relacjonuje uczestniczka rejsu. Potwierdził to także rzecznik Carnival Cruise Line. „Ocena nie wykazała żadnych problemów z kadłubem. Kontynuowaliśmy rejs bez zakłóceń” – czytamy. Wycieczkowiec zdążył już wrócić do Seattle w stanie Waszyngton, skąd rozpoczął swoją przeprawę. Firma wysłała już w tę samą trasę kolejną maszynę – tym razem na aż 14 dni.
Idź do oryginalnego materiału