Staraj się, młoda duszo

newskey24.com 1 miesiąc temu

Wiesz, kochanie, będziesz musiała się bardzo postarać, żeby wpasować się do naszej rodziny oświadczyła Lidia Stanisławówna tonem surowej egzaminatorki.

Ewa ledwo powstrzymała śmiech. To było do przewidzenia. Teściowa-dyrektorka już na starcie uderza nową uczennicę linijką po rękach, choć lekcja choćby się nie zaczęła.

Kuba, siedzący obok, odwrócił wzrok. Widać było, iż chce powiedzieć coś w stylu no i się zaczęło. Ale nie wtrącał się. I słusznie. To nie była jego walka.

Postarać? powtórzyła Ewa z pobłażliwym uśmiechem. Proszę doprecyzować, w jakim kierunku. Zapisać się na kurs kroju i szycia? A może na taniec?

Rozmowa toczyła się w kuchni Lidii Stanisławówny. Wszystko tu było drogie i wystawne: firanki z lambrekinami, cukierki w kryształowych wazonach, duży drewniany stół i krzesła w kolorze szampana. Pięknie, ale Ewa nie dałaby rady tu mieszkać. Wszystko było zbyt idealne, jakby to nie był dom, a plan filmowy.

Ewuniu, my jesteśmy rodziną inteligencką wyjaśniła Lidia, udając, iż nie słyszy sarkazmu w głosie synowej. Jesteśmy ludźmi dobrze wychowanymi, u nas przypadkowi obcy się nie zadomowią.

Ewa automatycznie skinęła głową, ale już nie słuchała. Ta rola była jej aż za dobrze znana. Już w tym była, tylko wtedy nie miała ani doświadczenia, ani zdrowych granic.

…Piętnaście lat temu Ewa zupełnie inną osobą: młodą, posłuszną, z ufnymi oczami i wiarą, iż trzeba być dobrą żoną. Męża, Tomka, bardzo kochała.

Tomek natomiast kochał tylko swoją mamę.

Pierwsza teściowa, Danuta Bronisławówna, wyraźnie czuła się gwiazdą lokalnego formatu. Miała aktywną postawę życiową, bardzo donośny głos i opinię na każdy temat. Już podczas drugiej rodzinnej kolacji oznajmiła:

Kurczak suchy jak szmata. No nic, pokażę ci, jak się piecze, skoro twoja matka cię nie nauczyła.

Ewa wtedy tylko się uśmiechnęła. Wierzyła, iż jeżeli będzie cierpliwa i uprzejma, to to docenią. Dlatego nazywała teściową mamą, gotowała dla niej sałatkę jarzynową z mięsem zamiast kiełbasy (jak prosiła) i pozwalała krytykować wszystko: od koloru szminki po czystość podłóg.

Kiedy urodziła się córka, stało się jeszcze gorzej. Teściowa bez przerwy wygłaszała wykłady na temat jak wychować porządną kobietę. Wszystko z pobłażliwym uśmiechem i aluzjami, iż z Ewy nauczycielka jest marna. No bo, szewc bez butów chodzi.

Pampersy to znęcanie się nad dzieckiem! oznajmiła pewnego dnia Danuta, wręczając synowej pieluchy. To dla leniwych wymyślili. A ty będziesz dobrą mamą. Prawda?

Tomek się nie wtrącał. choćby gdy córeczka, która jeszcze nie umiała wymówić r, zapytała:

Mamo, a czemu ty jesteś głupia?

Ewa aż oniemiała.

Co? Kto ci to powiedział?
Babcia Danka.

Gdy Ewa poprosiła męża, żeby porozmawiał z matką, ten tylko wzruszył ramionami.

No daj spokój. Powiedziała i powiedziała. Na emocjach pewnie była. Znasz jej charakter.

Ewa znała. Wcześniej się starała. Siedziała przy świątecznym stole i publicznie wysłuchiwała, iż zaoszczędziła na serze i zepsuła danie. Kupowała drogie prezenty, bo chciała choć raz usłyszeć pochwałę. Zachowywała się idealnie, aż zrozumiała, iż w oczach Danuty ideałem zawsze będzie ktoś inny.

Po tym incydencie Ewa poważnie pomyślała o rozwodzie i niedługo złożyła papiery. Trudny charakter? Dla niej to brzmiało jak przyznanie się do paskudnego zachowania i braku chęci poprawy.

Na dworcu zdechniesz! Teraz tylko z kotami będziesz żyła! prorokowała teściowa.

Ale kotów nie miała, za to mieszkanie, pracę i zdrowy rozsądek tak.

A potem do tego zestawu dołączył Kuba. Poznali się przez wspólnych znajomych, wymienili numery i zaczęli rozmawiać. Kuba może nie był zakochany po uszy i nie obiecywał gruszek na wierzbie, ale szanował jej uczucia. Wiedział o przeszłości Ewy i spokojnie przyjął jej córkę.

A do tego chciał się ożenić. Ewa nie odmawiała, ale zwlekała i obserwowała. Kochała Kubę, ale nie chciała znowu wpaść w czyjąś rodzinę, w której nigdy nie będzie swoją. Ale Kuba był inny. Do tej pory nie stawiał matki na pierwszym miejscu, więc Ewa zaryzykowała.

Teraz, siedząc w domu jego matki, znów słuchała tego samego monologu z przeszłości, ale nie czuła już ani upokorzenia, ani strachu. Tylko lekkie déjà vu i nudę.

Wiesz, u nas nie przyjmuje się byle kogo ciągnęła Lidia. Kuba jest miękki, może nie widzieć pełnego obrazu albo milczeć. A ja widzę. Więc… staraj się, dziewczynko.
Dziękuję za cenne wskazówki Ewa uśmiechnęła się chłodno. Ale, jeżeli pozwolicie, na razie zostanę po prostu żoną waszego syna. Rodzinę już mam. Córkę, męża. To w zupełności wystarczy.

Nie czekała na koniec wieczoru i wstała, Kuba podążył za nią. Gdy wyszli, pierwsze, co zrobił, to wziął ją za rękę.

Wszystko w porządku? spytał cicho.
W porządku. Nie martw się. To dla mnie już klasyka gatunku.

Tym razem Ewa wiedziała, kim jest i na co ją stać, więc się nie bała. Nie polubi jej obca matka? No to trudno, nie musi. Ale Ewa też nie jest jej nic winna.

…Minęły prawie dwa lata od tego ostrzeżenia, iż Ewa będzie musiała się postarać. Ale ku wielkiemu zmartwieniu teściowej synowa choćby nie próbowała. Żadnych wizyt, ukłonów i popisów. Po prostu żyli cicho z Kubą w jej mieszkaniu. Mąż choćby znalazł wspólny język z Zosią, córką Ewy z pierwszego małżeństwa.

Kontakt z Lidią Stanisławówną oczywiście był, ale czysto formalny. jeżeli już trzeba było złożyć życzenia, to przez telefon. Prezenty przekazywał tylko Kuba i tylko od siebie. Nie było kłótni, ale też nie było prób zbliżenia.

Ewa nie zabraniała mężowi kontaktów z matką. To w końcu jego matka. Ale nie wpuszczała teściowej do siebie. Kuba szanował jej decyzję

Idź do oryginalnego materiału