Sprzedajemy dom, ale mamę zatrzymujemy

newsempire24.com 3 dni temu

Dzisiaj znów myślałam o tym, jak życie potrafi nas zaskakiwać. Siedziałam w kuchni przy porannej kawie, patrząc przez okno na wschodzące słońce, gdy mój mąż, Marek, przygotowywał się do wyjścia do pracy. Obok krzątała się moja synowa, Kamila, gadając bez końca o swoich planach.

„Marek, słuchasz mnie w ogóle?” – nagle poczułam jej paznokcie wbijające się w moje ramię.
„No pewnie, kochanie!” – odparł szybko, odsuwając jej dłoń.
„To powtórz, co właśnie powiedziałam.” – W jej głosie zabrzmiała lodowata stanowczość.
Westchnął.
„Znowu mówiłaś o sprzedaży domu.”
„Tak. A dlaczego?”
„Bo jeżeli mama zamieszka z nami, będzie nam lżej. Nie będzie trzeba tak oszczędzać.”
„Ale przecież tam nic nie ma! Po co jej tam siedzieć? Emerytury ledwo starcza na rachunki. Dlaczego mamy za nią płacić?” – W jej głosie było pełno pogardy.

Marek ma już ponad czterdzieści lat, ale od dawna robi to, co Kaśka każe. Zwykle to nie kończy się źle, ale tym razem coś we mnie zabulgotało.
„Mama jednak musi gdzieś mieszkać.” – wymamrotał.
„No właśnie – u nas. A dom sprzedamy. Spłacimy kredyty, poprawimy sytuację. I będzie weselej, prawda?” – Kamila uśmiechnęła się, pokazując zęby jak drapieżnik.

***

Babcia Halina zaczęła dzień jak zwykle – późno. Wyszła do ogrodu, żeby popatrzeć na jabłonie. Nagle w kieszeni spodni odezwała się stara „Nokia”. Nie lubiła nowych technologii, a choćby proste rzeczy, jak obsługa pralki, musiał jej tłumaczyć Marek kilkukrotnie.

„Cześć, mamo. Posłuchaj, rozmawialiśmy z Kamilą i postanowiliśmy sprzedać twój dom.”
„Co?!” – Osunęła się na ławkę przed domem, łapiąc powietrze.
„No co się dziwisz? Lepiej, żebyś zamieszkała z nami. Pieniądze nam się przydadzą.”
„A nie będę wam przeszkadzać?”
„Mamo, no co ty! Damy ci pokój, wszystko zorganizujemy.”

Halina gryzła wargi, ale Marek nie odpuszczał.
„Wystawiłem już ogłoszenie. Pakuj się, w sobotę przyjadę po ciebie i rzeczy.”

Została sama, z głową pełną czarnych myśli. Nigdy więcej nie zobaczy swojego ogrodu.

***

W nowym mieszkaniu Kamila wciąż była niezadowolona.
„Halina Stanisławo, naprawdę? Znowu ten barszcz? Całe mieszkanie śmierdzi!” – otworzyła okno z niechęcią.
„A co mam jeść? Nie jestem przyzwyczajona do waszych potraw.” – odparła Halina.
„Gotuj normalnie! Makaron z sosem, coś eleganckiego.”
„Mam gotować na całą imprezę?”
„Nie, ale jedzenie powinno wyglądać i pachnieć przyzwoicie!”

Halina wróciła do swojego pokoju z ciężkim sercem. To dopiero początek wojny.

Tego wieczoru Marek odebrał telefon.
„Tak, dom? W weekend można obejrzeć. Świetnie!”
„Już się znaleźli kupcy?” – Halina aż otworzyła usta.
„Postawiłem dobrą cenę. Poza tym, tam remont by się przydał.”
„A ty, Marku? Kiedy ostatnio tam byłeś?” – spytała ostro.
„O co chodzi? Sama nie potrafisz?” – wtrąciła Kamila.
„To trzy pokoje w centrum miasta! A wcześniej mieszkałam w klitce!”
„Czasy się zmieniły.” – odcięła się Kamila.

Halina wiedziała, iż nie wygra.

***

Pokój Haliny był teraz pełen szklanych mebli i zimnych kolorów. Wszystko było nowoczesne, ale bez duszy. Tęskniła za starymi tapetami, za ciepłem drewna.

Pewnego dnia wróciła z zakupów i zastała Kamilę pakującą jej rzeczy.
„Co ty robisz?!”
„Porządkuję! Wyrzuciłam kilka starych ubrań.”
„Gdzie?!” – Halinie zabrakło tchu. To były jej pamiątki z młodości!
„Potrzebny nam remont.” – Kamila wskazała sufit.
„Skąd na to pieniądze?”
Kamila milczała, biorąc kolejny worek.
„Zostaw to!” – Halina prawie krzyknęła.

Wieczorem postanowiła działać.
„Marku, wyjeżdżam. Zamieszkam u Ireny. Może tam znajdę pracę.”
„Mamo, co ty mówisz?!”
„Twoja Kamila chce mnie wyrzucić. Nie wytrzymam.”
„Poczekaj, może coś się da zrobić…”
„Za późno.”

I tak odeszła.

Gdy Kamila wróciła, między nią a Markiem wybuchła awantura.
„Dość! Zniszczyłaś relację z matką. Wynoś się!”
„Oszalałeś? Wrócisz do mnie na kolanach!”
„Dziś składam pozew o rozwód.”

Kamila wyjechała na wakacje do Grecji i już nie wróciła. Marek próbował odbudować kontakt z matką, ale Halina wciąż nie może mu wybaczyć. Może kiedyś… Czeka.

Idź do oryginalnego materiału