Pierogi to niekwestionowana gwiazda wigilijnego stołu. Delikatne, miękkie ciasto, aromatyczny farsz z kapusty i grzybów, a do tego obowiązkowa, podsmażona cebulka - ten zestaw smakuje tak wyjątkowo tylko raz w roku. Najlepsze są oczywiście te zrobione w domu, ale co zrobić, gdy nie mamy takiej możliwości, a chcemy pielęgnować tradycję? Wtedy z pomocą przychodzą dyskonty, lokalne jadłodajnie i świąteczne oferty restauracji oraz cateringów. Postanowiłam sprawdzić, jak wypadają pierogi z kapustą i grzybami pochodzące z trzech zupełnie różnych źródeł. Aby nie sugerować się ani ceną, ani miejscem zakupu, przeprowadziłam tzw. blind test - zasłoniłam oczy i próbowałam każdego produktu w całkowitej nieświadomości, który jest który. Dzięki temu mogłam oprzeć ocenę wyłącznie na smaku, bez jakichkolwiek uprzedzeń. Na mój talerz trafiły pierogi z marketu, z pobliskiej jadłodajni oraz świątecznego cateringu "U Fukiera" Magdy Gessler. Które okazały się hitem, a które rozczarowały? Sprawdźcie.
REKLAMA
Zobacz wideo Katarzyna Bosacka pokazuje swój przepis na pierogi. Jaki? "Najlepszy, bo szybki"
Pierogi z kapustą i grzybami z marketu, lokalnej jadłodajni i "U Fukiera". Przeprowadziłam test w ciemno
Pierogi, które wzięłam na pierwszy ogień, okazały się rozczarowaniem. Farszu było sporo, jednak był bardzo mało wyrazisty, a grzybowy charakter był ledwie wyczuwalny. Żaden konkretny smak nie wysuwał się na pierwszy plan - dominowało za to ciasto. Całości zabrakło solidnego doprawienia.
Jak to wyglądało w przypadku kolejnych pierogów? Już pierwszy kęs pokazał zdecydowaną różnicę w porównaniu z poprzednimi. Tutaj od razu uwagę zwracał farsz - nie tylko było go dużo, ale od pierwszej chwili czuć było, iż jest solidnie doprawiony. Klasyczne przyprawy do kapusty, z wyraźnie wyczuwalnym kminkiem, który co prawda nie każdemu przypadnie do gustu, robiły swoje. Tym razem jednak nie spodobał mi się dobór przypraw, który przyćmił to, co powinno tworzyć zgrany duet. Kwas kapusty był nieco dokuczliwy, a także przebijał się smak maggi. Grzyby były obecne w smaku, ale ostatecznie to wspomniane wcześniej posmaki skradły show. Mimo to całość sprawiała wrażenie przygotowanej ze świeżych składników, a nie produktu "z masówki". Ogromnym plusem okazało się ciasto: cienkie i delikatne.
Jak wypadły pierogi, które zakończyły test? W przeciwieństwie do innych porcji, gdzie co chwilę przebijała się inna przyprawa albo osobny posmak, tutaj wszystko dobrze ze sobą współgrało. Delikatna kwasowość kapusty łączyła się z neutralnym smakiem grzybów, co stworzyło spójną całość. Ciasto pierogowe nie było ani za grube, ani zbyt delikatne. Było natomiast trochę zbyt kleiste, co zaważyło na ostatecznej ocenie.
Porównałam pierogi z trzech różnych miejsc. Wynik testu w ciemno mnie zaskoczył
Po teście w ciemno okazało się, iż jako pierwsze na talerz trafiły pierogi od Magdy Gessler. Za jedną porcję, a więc pięć sztuk, zapłaciłam 53 złote, co daje aż 10,60 złotych za jednego pieroga z restauracji "U Fukiera". Czy to dużo? Dla jednych tak, dla innych nie - jednak w tym przypadku cena zdecydowanie nie poszła w parze ze smakiem. Przy takiej kwocie oczekiwałam wyraźnych, głębokich doznań, a zamiast tego dostałam pieroga co prawda dużego, ale nie do końca wypełnionego smakiem. Mimo obiecującego opisu nie byłam zadowolona. Warto jednak pamiętać, iż smak to kwestia bardzo indywidualna. Mnie nie odpowiadał mało wyrazisty farsz, ale ktoś, kto preferuje delikatniejsze smaki, mógłby ocenić je zupełnie inaczej. Lubię dobrze doprawione potrawy - i to z pewnością wpłynęło na mój odbiór. Ostatecznie pierogi z restauracji "U Fukiera" Magdy Gessler znalazły się na ostatnim, trzecim miejscu.
Następnie spróbowałam pierogów z marketu. Za dziesięć sztuk zapłaciłam jedynie osiem złotych, czyli zaledwie 80 groszy za pieroga. To najniższa cena w całym zestawieniu, a mimo to… to właśnie smak okazał się ich największym atutem. Pierogi nie prezentowały się tak efektownie jak ich drożsi poprzednicy, ale nadrabiały wyważonym smakiem. Największym minusem okazało się ciasto - zbyt kleiste. A w końcu w pierogu to właśnie ciasto potrafi przesądzić o wszystkim. Pierogi z popularnego dyskontu trafiły zatem na drugie miejsce.
Test w ciemno zakończyły pierogi z lokalnej jadłodajni. Miejsce, które słynie z domowego jedzenia, od razu budzi skojarzenia z kuchnią mamy. Czy faktycznie tak było? Za porcję, a więc dziesięć sztuk zapłaciłam 38 złotych, co przekłada się na 3,80 złotych za jednego pieroga. Choć wyczuwałam w nich nadmierną kwasowość kapusty i nutę maggi (za czym w potrawach nie przepadam), to ostatecznie to właśnie one najbardziej przypominały mi smak domowych pierogów. I to przesądziło o ich zwycięstwie.
Porównałam pierogi z trzech różnych miejsc. Wynik testu w ciemno mnie zaskoczył Otwórz galerię














