Spotkanie z Przyjaciółmi

polregion.pl 2 godzin temu

Silnik samochodu warczał uspokajająco, w środku pachniało skórą i odświeżaczem powietrza. Szara asfaltowa droga z równymi białymi pasami mknęła przed nimi i znikała pod kołami. Słońce dopiero wschodziło, zapowiadając ciepły letni dzień. Wanda odchyliła głowę na oparcie fotela i przymknęła oczy.

– Prześpij się. Jazda jeszcze z dwadzieścia minut – powiedział Tadeusz, spoglądając na żonę.

– Wolałabym spać w domu, w ciepłym łóżku. W końcu to weekend. Mógłbyś jechać sam. To w końcu twoi znajomi – odpowiedziała Wanda, nie otwierając oczu.

– Co ja bym tam robił bez ciebie? Wszyscy będą z żonami. Myślałem, iż ty i Kinga też się lubicie. Poza tym najlepszy wypoczynek to ten na łonie natury, a nie w łóżku. – Tadeusz zamilkł na chwilę. – Dawno się nie spotkaliśmy. Pamiętasz, jak kiedyś…? A, Jarek przyjedzie z nową żoną. Mówiłem ci? Nie? Wyobraź sobie, ożenił się. Zobaczymy, kto tak zawrócił mu w głowie, iż poświęcił dla niej swoją wolność.

Wanda oceniła nowinę, usiadła prosto i otworzyła oczy.

– Widziałeś się już z nim?

– No pewnie. Ale tylko na chwilę, bez szczegółów. A tak chce się pogadać, jak kiedyś, posiedzieć przy ognisku z gitarą. Ech, czasy… – westchnął Tadeusz.

– Teraz w każdy weekend będziecie się tak zbierać – burknęła Wanda.

– No weź. Co w tym złego? Znamy się od studiów. Jarek jest jak brat. Kiedy twojej mamie było ciężko, bez słowa dał pieniądze na operację.

Wanda znów oparła się o fotel.

– To prawda. Jarek to porządny chłop. Ale co do Igora i Kingi…

– Co z nimi nie tak? – zdziwił się Tadeusz.

– Jakby to nie była para, tylko udawali rodzinę. Jacyś obcy, nie swoi. Nie wiem, jak to opisać.

– Nie zauważyłem. Wydają się w porządku. Wiesz, Kinga kiedyś była z Jarkiem. Tak się kochali, iż wszyscy myśleli, iż zaręczą się na pierwszym roku. Ale coś się popsuło. Kinga wyszła za Igora.

– Nigdy mi nie mówiłeś. – Wanda odwróciła głowę w stronę męża.

– To było dawno. Wiele wody upłynęło. – Tadeusz umilkł.

Silnik miarowo warczał, Wanda ponownie przymknęła oczy. Otworzyła je, gdy samochód zjechał z asfaltu na wyboistą leśną drogę. Sośnie stały wzdłuż niej gęsto, nie przepuszczając promieni słonecznych.

– Zapomniałam, jakie to tu piękne – zachwyciła się Wanda.

– No właśnie. – W głosie Tadeusza było słychać dumę, jakby w tej urodzie była i jego zasługa.

Brama na działkę była otwarta – czekali na nich. Tadeusz zaparkował obok dwóch innych aut. Więc wszyscy już na miejscu. Z domu wybiegł Jarek, rozkładając szeroko ręce, jakby chciał objąć ich razem z samochodem.

– No nareszcie. Już myśleliśmy, iż bez was pójdziemy na ryby. – Jarek uściskał Tadeusza i poklepał go po plecach. – A ty wciąż młodniejesz. Jak ty to robisz? – rzucił komplement Wandzie. – Po co tyle jedzenia przywieźliście? U nas pełno, tygodnia nie zjemy. No dobra, dajcie te torby, na pewno się przydadzą.

Ruszyli w stronę domu obwieszeni zakupami. Przed domem stał już grill, obok leżał worek z węglem. W cieniu jabłoni – drewniany stół z wiklinowymi krzesłami.

W drzwiach pojawiły się Kinga z młodą dziewczyną, niosąc poduchy i koce.

– O! Tadeusz, Wanda, cześć! – zawołała Kinga.

Zrobiło się gwarnie i wesoło. Wszyscy mówili naraz, śmiali się.

– No to, dziewczyny, wy się tu zajmijcie, a my na ryby – ogłosił Jarek.

– No proszę… – przeciągnęła niezadowolona Kinga.

– Będziemy niedługo. Tak, żeby pogadać po męsku. A wy się nie nudźcie. My już zrobiliśmy swoją robotę: mięso zamarynowane, grill gotowy, zakupy dostarczone, dalej wasza kolej.

– No to, dziewczyny, wypijemy za znajomość? – Kinga postawiła na stół butelkę czerwonego wina, gdy mężczyźni odeszli.

– Oj, ja bym wolała białe. Od czerwonego boli mnie głowa – powiedziała najmłodsza w ich towarzystwie, nowa osoba – Ola.

– Specjalnie dla ciebie przyniosłam. Zaraz podam – odparła Kinga.

– Znasz ją? – spytała Wanda Olę, wskazując głową w stronę domu, gdzie poszła Kinga.

– Tak. Była u nas kilka razy.

– Naprawdę? – zdziwiła się Wanda. – I dawno wróciliście do miasta?

Z rozmowy w samochodzie zrozumiała, iż dopiero co przyjechali z podróży poślubnej.

– Dwa tygodnie temu – odparła Ola.

– Ta-dam! – W drzwiach stanęła Kinga z butelką białego wina.

Kobiety wypiły po kieliszku i zaczęły planować, co przygotować na stół. Kinga przejęła inicjatywę. Jak się Wandzie wydawało, robiła to specjalnie, by pokazać Oli, iż to ona tu gospodyni, iż była tu wcześniej. Młoda musiała znać swoje miejsce.

Wandzie się to nie podobało. Kinga zachowywała się wobec Oli z wyraźną wyższością. Ale nie wtrąciła się. Lepiej było dać sobie czas, by zrozumieć, kim jest ta Ola.

Gdy stół był już nakryty, talerze poukładane, sałatki pokrojone, kobiety odpoczęły w oczekiwaniu na mężczyzn. A o czym mogą rozmawiać trzy kobiety? Oczywiście, o mężczyznach.

– Ola, uważaj. Nie spuszczaj wzroku. Twój mąż to znany podrywacz. Wiesz, ile kobiet przyprowadził do naszej paczki? Nie zliczysz. Wszyscy faceci zdradzają – westchnęła Kinga.

– Po co ją straszysz? – Olię wzięła w obronę Wanda.

– Twój mąż cię zdradza? – spytała wprost Ola.

– Patrzcie ją. Poczekaj, sama się przekonasz – odcięła się Kinga, rzucając Wandzie spojrzenie.

Ola spojrzała na nią dziwnie, ale nic nie odpowiedziała.

– Gdybym się dowiedziała, iż Tadeusz mnie zdradza, chyba bym mu wybaczyła. Nie wiem – powiedziała Wanda, by odwrócić niebezpieczny temat od Oli.

– Tadeusz od ciebie nie odejdzie. Od takich kobiet się nie odchodzi – życzliwie zauważyła Kinga.

Wanda spojrzała w lusterko wsteczne na stojących w ramionach Jarka i Oli, uśmiechnęła się i pomyślała, iż prawdziwa miłość zawsze znajdzie sposób, by przetrwać.

Idź do oryginalnego materiału