Spokój, tylko spokój…

mieszkaniec.pl 4 dni temu

– Dzień dobry panie Eustachy. Widzę, iż handel nie zna takich pojęć, jak pogoda pod zdechłym Azorkiem… Nawiązując do siąpiącego listopada pan Kazimierz Główka, emeryt, przywitał się ze swym znajomym, kupcem bieliźnianym na bazarze na pl. Szembeka.

– Taka robota panie Kaziu.

– Prawda, prawda… A poza tym co słychać?

– Komu jak komu, ale panu powiem szczerze: dawno taki wkurzony na swoją Krysię nie byłem.

– A to z powodu?

– Bo to, co ona teraz wyprawia, to przechodzi ludzkie pojęcie.
Handel idzie marnie, wiadomo – listopad. I tak będzie aż do marca, z krótką przerwą na Boże Narodzenie. Jakiś czas trzeba będzie żyć z tego, co w skarpecie. Co roku tak jest. Ale w tym roku Krysię jakby coś ugryzło. „Coś musimy zmienić” i „coś musimy zmienić”… Od rana do nocy głowę mi suszy.

– I co wymyśliła? Bo jak znam panią Krysię, to coś wymyśliła.

– Mówi, iż powinniśmy się wziąć za spożywkę, konkretnie za warzywa i owoce.

– To chyba jakieś sady trzeba mieć na zapleczu? Jakieś chłodnie?

– Co pan, teraz warzywami handluje się tak samo jak butami czy garnkami. Tu wszyscy jeżdżą do Bronisz i w hurtowniach się zaopatrują. Co ja mam wspólnego z marchewką, czy innym porem, niech pan powie? Ja się znam na bawełnie, jedwabiu, na innych delikatesach, z których robi się damską bielizną, a nie na karotkach, czy irgach. A poza tym, taka zmiana branży kosztuje, trzeba wydać, żeby zarobić.

– Panie Eustachy, niech pan spróbuje podejść do tego bez emocji. Jak nasi starsi bracie w wierze, dajmy na to.

– To znaczy jak?

– Stary Rabinowicz z Odessy zawsze mówił w takich razach: jeżeli problemy można rozwiązać za pieniądze, to nie są problemy, tylko wydatki…

– Ale ja już słuchać tego nie mogę!

– Naprawdę doradzam panu spokój. A poza tym jak panią Krysię znam, to kłótnią pan z nią nie wygra.

– To co ja mam robić?

– Swoje, tylko cierpliwie, nie na siłę.

– Łatwo panu mówić.

– Przynajmniej niech pan próbuje…No, muszę już lecieć, ale na koniec powiem panu, panie Eustachy tak: jak pan wie, Bóg zakazał Adamowi jedzenia owoców z drzewa dobrego i złego. Ewa o tym wiedziała, bo Adam jej powiedział. A mimo sięgnęła po jabłko.

– No i co?

– To, iż choćby Boga nie posłuchała, a pan chce, żeby pana posłuchała? Spokój, tylko spokój może pana uratować.

Szaser

Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec=

Idź do oryginalnego materiału