Spełnione marzenie

newsempire24.com 8 godzin temu

Zbigniew, znowu wróciłeś ze szkoły w podartych spodniach strofowała matka syna. Znowu się biłeś, pewnie z Darkiem? Ile można już się waśnić, przecież jesteście w jednej klasie.

Tak, mamo, znowu z Darkiem, ale tym razem wygrałem odpowiedział syn z dumą. A tak w ogóle, to on pierwszy zaczął. Mówił, iż Agnieszka przyjaźni się tylko z nim. Zobaczymy jeszcze trzynastolatek pogroził pięścią w stronę okna, choć nie było widać, do kogo adekwatnie.

Tym razem Darek dostał porządnie, choć kiedyś to on zwyciężył, choć nieuczciwie podstawił nogę, Zbigniew się wywrócił, a Darek skorzystał z okazji. Od dzieciństwa ci chłopcy rywalizowali o względy pięknej Agnieszki z ich równoległej klasy. Dziewczyna wróciła do domu równie wzburzona i na pytanie matki odpowiedziała:

Znowu Zbigniew pobił się z Darkiem, i teraz Darek będzie chodził z sińcem pod okiem. A Zbigniew podarł spodnie na kolanie, dostanie od mamy po głowie i dobrze mu tak! Dlaczego on ciągle zaczepia Darka? I po co Darek musi się z nim bić, żeby mnie zostawił w spokoju? Nie lubię Zbigniewa

Córko, tak już bywa od zawsze mówiła matka, w głębi duszy martwiąc się, iż córka niedługo stanie przed poważnymi wyborami. Chłopcy zawsze będą się szarpać, ale to dziewczyna musi zdecydować, który jej się podoba.

Mamo, nie lubię Zbigniewa, już mu tyle razy mówiłam! Darek jest lepszy, szybszy i ładniejszy. Nigdy nie polubię Zbigniewa, nigdy!

Och, córeczko, nigdy nie mów nigdy. Nie wiesz, co życie jeszcze przyniesie. Czasem sypie niespodziankami, iż aż strach. Kto wie, jaka cię czeka przyszłość? westchnęła matka, kręcąc głową.

Ale co ma do tego przyszłość? Chodzi o to, iż Darek podoba mi się bardziej, czy to takie trudne do zrozumienia? irytowała się córka, ale matka myślała już o czym innym.

Zbliżała się matura. Agnieszka wciąż trzymała się Darka, a Zbigniew cierpiał w milczeniu. Wiedział, iż przegrywa z rywalem urodą, a walki na pięści dawno ustały. Czasem tylko kłócili się słownie.

Wieczorami Agnieszka i Darek spacerowali, snując plany.

Wiesz, Darku, chcę dużą rodzinę. Pobierzemy się i będziemy mieli wielki okrągły stół, żeby wszyscy się zmieścili. Będę uczyła w szkole, wiesz, iż chcę iść na pedagogikę. A latem pojedziemy całą rodziną nad morze uśmiechała się błogo, kładąc głowę na jego ramieniu.

Darek słuchał w milczeniu, aż w końcu odpowiedział:

Duża rodzina to fajnie, ale ja będę musiał harować dzień i noc, żeby was wszystkich utrzymać. Zmęczony, jaki ze mnie wtedy urlop?

Ale ja też będę pracować, pomagać! Nasze pensje wystarczą przekonywała.

Co ty, kobieta w domu ma siedzieć, dzieci pilnować i czekać na męża wyjaśnił.

Co?! Dlaczego?! zdziwiła się.

Bo taka twoja rola. Mężczyzna rządzi w domu, pamiętaj.

Rozmowa nie spodobała się Agnieszce. Nie chcąc awantury, odeszła, machając mu ręką. Darek drapał się po głowie, nie rozumiejąc, co takiego powiedział.

Pod jej domem czekał Zbigniew z czerwoną różą.

Cześć, to dla ciebie.

Agnieszka prychnęła.

Znowu ty?! Czego ode mnie chcesz? Zostaw mnie wreszcie! Przecież wiesz, iż wybrałam Darka!

Bo bardzo mi się podobasz. Weź różę. Nie wzięła, weszła do domu.

Rano znalazła kwiat na progu. Choć była zła, wzięła go do ręki.

Jaka piękna pomyślała.

Od tamtej pory Zbigniew nie podchodził, ale czasem zostawiał różę. Nie lubiła tego wysokiego okularnika, ale gdy znajdowała kwiat, czuła ciepło na sercu.

Po maturze Agnieszka i Darek wzięli ślub. Ona zaczęła studia, on czekał na wojsko. Na weselu gości było niewielu. Zbigniew siedział w końcu stołu, patrzył na pannę młodą, wznosił toast, ale nie pił. Wyszedł cicho. Wyjechał do innego miasta na politechnikę.

Życie rozrzuciło trójkę dawnych znajomych. Darek poszedł do wojska.

Darku, jak ja bez ciebie wytrzymam? płakała Agnieszka.

Wytrzymasz, czas gwałtownie leci pocieszał, głaszcząc ją po ramieniu.

Minęło szybko. Zanim Agnieszka zdążyła trzy razy pojechać na sesję, mąż wrócił. Ich miłość znów rozkwitła. Wydawało się, iż nie ma szczęśliwszej pary.

Urodził się syn, Kacper. Agnieszka marzyła jeszcze o córce. Darek był dobrym mężem i ojcem. Wszyscy to widzieli, niektórzy choćby zazdrościli.

Lecz dobre nie trwa wiecznie. Pewnego dnia Agnieszka z niepokojem witała męża, sprawdzając, czy jest trzeźwy. Po trzech latach małżeństwa coś się w Darku zmieniło. Albo może prawdziwy Darek w końcu się ujawnił. Ich szczęście zniknęło. Teraz krzyczał, wyładowywał złość.

Zamknij wreszcie tego bachora! Jak się nie zamknie, to wyjdę! Ja się męczę w robocie, a tu on! Po co mi taki żywot?!

Zaczął uciekać do matki, wracał po czasie. Agnieszka zastanawiała się:

Co się z nim stało? Czy zawsze taki był?

On tłumaczył:

Jak się napiję, to mnie nie obchodzi, czy Kacper ryczy. Więc nie licz, iż rzucę. I pamiętaj, już ci mówiłem facet tu rządzi.

Agnieszka traciła nerwy. Choć starała się trzymać fason w szkole, gdzie uczyła, w domu wybuchała płaczem. Krzyki nie pomagały. W końcu Darek uderzył ją. Raz, drugi. Wyrzucała go, przebaczała, znów wyrzucała. Myślała, iż dla syna musi wytrzymać.

Aż pewnego dnia przyszła matka i zobaczyła siniaki.

Co to?!

Mamo, myślałam, iż Darek będzie najlepszym mężem rozpłakała się.

Pakujcie rzeczy, idziemy do mnie. Boję się, co będzie dalej.

Agnieszka wzięła rozwód. Darek groził, potem błagał z kwiatami, ale była nieugięta.

Minęły trzy lata. Koleżanka z klasy zadzwoniła:

Zjazd absolwentów, przychodź!

Idź do oryginalnego materiału