Spełnione marzenie

newsempire24.com 1 godzina temu

Jego najskrytsze marzenie

„Zbigniew, znowu wróciłeś ze szkoły w podartych spodniach!” – strofowała syna matka. „Znów się biłeś, pewnie z Darkiem, prawda? Ile można się kłócić, przecież jesteście kolegami z klasy.”

„Tak, mamo, znowu z Darkiem, ale tym razem wygrałem” – odpowiedział chłopak z dumą. „A tak w ogóle, to on pierwszy zaczął. Mówił, iż Kinga przyjaźni się tylko z nim. Zobaczymy jeszcze…” – pogroził pięścią w stronę okna trzynastolatek.

Tym razem Darek dostał porządnie, chociaż poprzednio to on zwyciężył, choć nieuczciwie – podstawił nogę, Zbyszek nie spodziewał się tego, upadł, a tamten rzucił się na niego. Od dzieciństwa chłopcy rywalizowali o względy pięknej Kingi, ich koleżanki z klasy. Dziewczyna wróciła tego dnia równie wzburzona i na pytania matki odparła:

„Zbyszek znowu się pobił z Darkiem, i teraz Darek będzie chodził z siniakiem pod okiem. A Zbyszek podarł spodnie na kolanie, mama go pewnie zbeszta – i słusznie! Po co on ciągle zaczepia Darka? I dlaczego Darek musi z nim walczyć, żeby mnie zostawił? Nie lubię Zbyszka…”

„Córko, tak już w życiu bywa, było, jest i będzie. choćby dorośli tak mają. Dziewczyna musi kiedyś dokonać wyboru – kto jej się bardziej podoba. A chłopcy zawsze będą wyjaśniać sprawy pięściami” – mówiła matka, trochę zaniepokojona, iż córka niedługo dorośnie i stanie przed trudną decyzją.

„Mamo, nie lubię Zbyszka! Już mu tysiąc razy mówiłam – nie podoba mi się ten okularnik. Darek jest lepszy, szybszy i przystojniejszy. Nigdy nie polubię Zbyszka! Nigdy!”

„Och, córko, nigdy nie mów nigdy. Nie wiesz, co życie jeszcze przyniesie. Czasem zaskakuje nas tak, iż aż trudno uwierzyć. Kto wie, co cię czeka? Daj Boże, żeby wszystko ułożyło się dobrze” – westchnęła smutno matka.

„Mamo, ale co tu ma do rzeczy los? Po prostu Darek podoba mi się bardziej niż Zbyszek, czy to takie trudne zrozumieć?” – zirytowała się Kinga, ale matka już myślała o czym innym.

Zbliżała się matura. Kinga wciąż trzymała się z Darkiem, a Zbyszek cierpiał w milczeniu. Wiedział, iż przegrywa z rywalem urodą – już nie walczyli na pięści. I tak było jasne, iż Kinga nie wybrała jego. Choć kłótnie między nimi się zdarzały, do bójek już nie dochodziło.

Kinga z Darkiem spędzali wieczory, snując plany.

„Wiesz, Darku, chcę dużą rodzinę. Jak się pobierzemy, będziemy mieli duży okrągły stół, żeby wszyscy się przy nim zmieścili. A ja będę pracować w szkole – wiesz, iż chcę iść na pedagogikę. Latem pojedziemy całą rodziną nad morze!” – mówiła Kinga, błogo uśmiechnięta, opierając głowę na jego ramieniu.

Darek słuchał w milczeniu, nie przerywał, ale też nie do końca się zgadzał.

„Kinga, duża rodzina to fajnie, ale wtedy będę musiał harować dzień i noc, żeby was wszystkich utrzymać” – uśmiechnął się. „Będę zmęczony, to jakie wakacje?”

„Darek, przecież ja też będę pracować, pomagać, zarabiać. Nasze pensje wystarczą!” – przekonywała go z powagą.

„Co ty opowiadasz? Ty nie będziesz pracować. Będziesz w domu, zajmować się dziećmi i czekać na męża z roboty” – wyjaśnił swoją wizję Darek.

„Dlaczego niby w domu?” – zdziwiła się.

„Bo kobieta powinna być w domu… Mężczyzna jest głową rodziny, pamiętaj. Jak on powie, tak będzie.”

Rozmowa nie spodobała się Kindze. Bała się, iż przerodzi się w kłótnię, więc machnęła ręką i poszła do domu. Darek drapał się po głowie, zastanawiając:

„Co ja takiego powiedziałem, iż jej się nie spodobało?”

Pod jej domem czekał Zbyszek z czerwoną różą w dłoni.

„Cześć, to dla ciebie.”

Kinga prychnęła – była w złym humorze.

„Zbyszek, znowu ty! Czego chcesz? Po co za mną łazisz? Zostaw mnie wreszcie. Nie rozumiesz, iż wybrałam Darka?”

„Bo bardzo mi się podobasz. Tak samo jak jemu. Weź różę.” – Dziewczyna jednak nie wzięła i weszła do domu.

Rano, wychodząc, zobaczyła czerwoną różę na progu. Choć była zła na Zbyszka, wzięła kwiat.

„Jaka piękna… choćby nie zwiędła” – pomyślała.

Od tamtej pory Zbyszek nie podchodził już do niej, ale czasem zostawiał różę wieczorem. Rano Kinga ją znajdowała i wiedziała, od kogo jest. Nie podobał jej się wysoki, chudy okularnik, ale głęboko w sercu, gdy widziała różę, czuła przyjemne ciepło – ktoś kochał ją tak romantycznie, cierpiał dla niej.

Po szkole Kinga i Darek wzięli ślub. Ona zaczęła zaoczne studia pedagogiczne, on czekał na powołanie do wojska. Na weselu gości było niewielu – Zbyszek też przyszedł. Siedział na końcu stołu, nie spuszczając wzroku z panny młodej, wznosił toast, ale nie pił. Pod koniec wyszedł niezauważony. Wyjechał do innego miasta studiować na politechnice.

Życie rozrzuciło tych trzech przyjaciół z klasy. niedługo Darka powołano do wojska.

„Och, Darku, jak ja bez ciebie wytrzymam…” – płakała żona.

„Nic się nie martw, Kinga, tylko czekaj na mnie. Czas gwałtownie minie” – uspokajał ją mąż, głaszcząc po ramieniu.

Czas leciał nieubłaganie. Zanim Kinga zdążyła trzy razy pojechać na sesję, Darek wrócił z wojska. Ich miłość znów rozgorzała. Wydawało się, iż nie ma szczęśliwszej pary niż oni.

Urodził im się syn, Kacper, a Kinga planowała jeszcze córkę. Darek był dobrym mężem i troskliwym ojcem. Wszyscy to zauważali, a niektórzy choćby zazdrościli Kindze.

Ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Pewnego dnia żona z niepokojem witała męża w progu, sprawdzając, czy jest trzeźwy. Tak, po trzech latach małżeństwa coś się z Darkiem popsuło. A może po prostu pokazał swoje prawdziwe oblicze? Dawny Darek, którego znała Kinga, gdzieś zniknął. Ich szczęście rozpłynęło się jak sen, a teraz Darek tylko krzyczał i wybuchał.

„Zamknij wreszcie tego swojego syn

Idź do oryginalnego materiału