Ślub nie doszedł do skutku — wszystko zrujnował przerażający sekret siostry panny młodej.

newsempire24.com 1 dzień temu

12 września 2023

To, co teraz opiszę, wciąż rozpala plotki w naszej firmie. Minęły dwa tygodnie, a dyskusje nie milkną — szepty, spojrzenia pełne osądu, podział na zwolenników i przeciwników: kto zawinił — on czy ona? Zespół jakby rozpadł się na pół. Wszystko przez to, iż nie doszło do ślubu naszej cichej, skromnej koleżanki — Jadzi.

Jadzia to osoba, o której mówi się „delikatna jak porcelana”. Ma dwadzieścia pięć lat, drobną sylwetkę, zawsze uprzejma, choćby w konfliktowych sytuacjach. Czekaliśmy, kiedy wreszcie zdecyduje się na małżeństwo — z Wojtkiem byli razem prawie dwa lata. Relacje mieli harmonijne, ciepłe, na zazdrość innym: Wojtek odprowadzał ją po pracy, często przynosił kwiaty, organizował romantyczne kolacje, zabierał na wakacje. Wydawał się idealny — troskliwy, dojrzały, godny zaufania.

Oświadczyny były piękne — z pierścionkiem, wzruszającą przemową, drżącym głosem. Jadzia promieniała. Rozpoczęły się przygotowania do wesela. Wszystko zmierzało ku szczęśliwemu finałowi, aż… wtrąciła się jej siostra — Krysia. Starsza, głośna, problemowa. Jej całkowite przeciwieństwo. Opryskliwa, nerwowa, często zaglądająca do kieliszka, niejednokrotnie urządzała sceny w biurze, przychodząc do siostry z prośbą o „pożyczenie paru stówek do wypłaty”.

Krysia nigdy nie krępowała się prosić. Ale nie o chleb — tylko o wódkę, wino, coś mocniejszego. Znali ją wszyscy — i u nas, i w pobliskim monopolowym. Wojtek wiedział o siostrze Jadzi, widział, jak wpadała do ich mieszkania, jak wywoływała awantury, więc trzymał się od niej z daleka. Unikał kontaktów, choćby na rodzinne spotkania jej nie zapraszał. Jadzia go rozumiała — sama nie potrafiła sobie z Krysią poradzić, ta zawsze żyła po swojemu, niszcząc wszystko wokół.

Mimo to Wojtek się odważył — zrobił oświadczyny, kupili obrączki, wybrali restaurację, ustalili datę. Został tydzień do uroczystości, kiedy stało się coś, co przewróciło ich świat do góry nogami.

W ten feralny piątek Jadzia zaprosiła Wojtka do rodziców — na kolację, żeby się lepiej poznali. Wieczór zaczynał się spokojnie. Krysia, niespodziewanie trzeźwa, siedziała cicho. Wszyscy byli zaskoczeni. Ale to była cisza przed burzą.

Gdy zegar zbliżał się do północy, a stół był już prawie pusty, Krysia nagle nalała sobie kieliszek do pełna, wychyliła duszkiem i wybuchnęła płaczem. Najpierw cicho. A potem… eksplozja.

— Pamiętam mojego synka… Gdzie on teraz jest? Jak się ma?… Przecież go zostawiłam… w szpitalu podpisałam rezygnację…

W pokoju zapadła lodowata cisza. Jadzia zbladła. Matka próbowała wyprowadzić Krysię do kuchni, ale ta już nie mogła się powstrzymać:

— Urodziłam… zdrowego chłopczyka… A potem… po prostu się wystraszyłam. Sama, bez pieniędzy, bez ojca dziecka… Podpisałam papiery. Zrezygnowałam. Wybaczcie mi…

Wojtek siedział jak skamieniały. Patrzył na Jadzię, potem na Krysię, znowu na Jadzię — jakby próbował zrozumieć, czy wiedziała. Jadzia tylko skinęła głową. Wiedziała. Ale milczała. Nigdy nie powiedziała.

Nazajutrz Wojtek zniknął. Nie przyszedł do pracy, nie odbierał telefonów. A po dwóch dniach odwołał wesele, dzwoniąc do wszystkich gości. Jadzi powiedział krótko:
— Nie jestem gotowy żyć w rodzinie, gdzie dziecko wymazano jak niechcianą kartkę. Przepraszam.

Od tamtej pory Jadzia jakby się rozpłynęła. Przychodzi do pracy — blada, bez makijażu, z pustym wzrokiem. Nikomu nic nie wyjaśnia. Zanurzona w sobie. Chodzi jak cień. A biuro wrze: jedni twierdzą, iż Wojtek okazał się słaby, uciekł, nie próbując zrozumieć. Drudzy — iż Jadzia powinna była powiedzieć prawdę wcześniej. Że choćby gorzka prawda musi zostać usłyszana, jeżeli chce się iść z kimś przez życie.

Ja sama wciąż nie wiem, po której jestem stronie. Krysia rzeczywiście wszystko zniszczyła, ale czy tylko ona zawiniła? Urodziła dziecko — i porzuciła. Rodzina wiedziała. Milczeli. Nikt nie próbował uratować tego małego życia, nikt nie wziął odpowiedzialności.

A Wojtek… może po prostu przestraszył się, iż jutro Jadzia też coś przed nim ukryje. Że w tej rodzinie można przemilczaŻe w tej rodzinie można przemilczać ważne rzeczy, aż w końcu wybuchną zniszczeniem, którego nikt nie będzie w stanie naprawić.

Idź do oryginalnego materiału