— Słowo przeciwko mnie, a mój syn cię wyrzuci! Nie obchodzi mnie, czyje to mieszkanie! — krzyknęła teściowa

newskey24.com 1 tydzień temu

Słowo na lewo a mój syn wyrzuci cię przez drzwi! Nie obchodzi mnie, czyje to mieszkanie! wykrzyknęła teściowa.

Jadźka położyła talerz ze śniadaniem przed mężem i pośpiesznie zerknęła na zegarek. Siódmą piętnastą. Szymon powoli przeżuwał jajecznicę, od czasu do czasu spoglądając na żonę.

Nie wiem jak ty, ale ja cieszę się na przyjazd mamy powiedział Szymon, popijając kawę. Ona przyjechała z wsi. Miasto jej dobrze zrobić.

Jadźka wymusiła wymuszoną uśmiechnięcie, ale nie odezwała się. Tydzień Jadwigi Serwiczyny przeciągnął się już na dwadzieścia dni, a koniec wizyty nie widać.

Szymonie, nie mówiłeś kiedy mama planuje wrócić? zapytała Jadź tak delikatnie, jak się dało.

Szymon odłożył widelec i westchnął:

Nie zaczynaj, proszę. Mama przyjechała odpocząć. W jej wiosce jest ciężko sama.

Rozumiem, ale

Ich rozmowę przerwało grzechotanie z kuchni. Jadwiga już wstała i zabrała się do porannej rutyny brzęczenie sztućców i gotowanie kaszy. Jadź zamknęła oczy. Każdy poranek to to samo.

Dzień dobry, młodzi! donośnie zagłosowała teściowa, wchodząc w drzwi. Co wy tam, jedzcie po cichu? A ja?

Mamo, sam wziąłem wyjaśnił Szymon. Jadź musi iść do pracy.

Oczywiście, ona ma pracę przewróciła oczy Jadwiga. A kto w wiosce gospodarstwo sprząta? Kobiety robią wszystko krowy karmią, pole orają, męża opiekują.

Jadź zaciśnęła pięści pod stołem. Ten monolog słyszała już dwadzieścia razy. Codziennie teściowa znajdowała pretekst, by przypomnieć, iż miejskie kobiety są leniwe i rozpuszczone.

Jadwigo, naprawdę się spieszę spojrzała na zegarek. Mam spotkanie o dziewiątej.

Spotkanie? Siedź w krześle cały dzień i przekładaj papiery. To nie praca!

Szymon wbił się w talerz, starając się nie wtrącać. Jak zwykle.

Po powrocie z pracy Jadź zobaczyła swoją kosmetyczkę na stoliku kawowym. Zawartość była rozłożona w rzędach jak na wystawie.

Jadwigo, czy brałaś moją kosmetyczkę? zapytała, starając się brzmieć spokojnie.

Co w tym złego? teściowa siedziała przed telewizorem, podgłośniła dźwięk. Patrzę, czym się smarujesz tą miejską chemią. W twoich latach mój koloryt był jak na okładkę!

Jadź wzięła rzeczy i poszła do łazienki. To nie był pierwszy raz, kiedy teściowa grzebała w jej rzeczach. Tydzień temu Jadwiga przeszukała wszystkie szafy by zrobić porządek. Efekt? Jadź dwa dni nie mogła znaleźć potrzebnych dokumentów.

Po kolacji, kiedy naczynia gromadziły się w zlewie (Jadwiga myje je raz w tygodniu w niedzielę), teściowa włączyła mały radiółek i zaczęła śpiewać Hej sokoły. Głos miał mocny, wiejski brzmienie, rozbrzmiewał po całym domu.

Jadwigo, mogłabyś ciszej? poprosiła Jadź. Sąsiedzi się skarżą.

Jakich sąsiadów? prychnęła teściowa. Na wsi śpiewamy do rana i nikt nie narzeka!

Mieszkamy w bloku przypomniała Jadź. Tu są inne zasady.

Zasady, zasady mruknęła Jadwiga, wyłączając radiółek. Wy w mieście wszystko jest inne.

Kiedy Szymon wrócił z pracy, Jadź spróbowała spokojnie porozmawiać z nim.

Szymonie, może pogodzisz się z mamą? szepnęła, kiedy zostali sami w sypialni. Powiesz, iż mamy małe mieszkanie, cienkie ściany

Co jej powiem? wzruszył ramionami Szymon. Mama to mama. Ma sześćdziesiąt pięć lat. Nie będę jej wychowywać.

Nie chodzi o wychowanie westchnęła Jadź. Chodzi o wzajemny szacunek.

Wszystko w porządku, nie przesadzaj odrzucił Szymon. Poczekaj trochę. Nie zostanie na zawsze.

Dni mijały, a Jadwiga nie wydawała się planować wyjazdu. Wręcz przeciwnie z każdym dniem coraz bardziej urządzała się w miejskim mieszkaniu.

Pewnego wieczoru Jadź wróciła z pracy i zastała w mieszkaniu zimno. Wszystkie okna były otwarte, mimo iż za oknem było minus piętnaście.

Jadwigo, po co otwieracie okna? Na zewnątrz mróz! krzyknęła Jadź, zamykając je pospiesznie.

Przewietrzam! odpowiedziała dumnie teściowa. U was miejska dusza, w wiosce powietrze czystsze.

Ale grzejniki nie wytrzymają takiego chłodu. Płacimy za ogrzewanie

O, znowu o pieniądzach! odrzuciła Jadwiga. Mieszczuchy myślą tylko o pieniądzach.

Do końca trzeciego tygodnia Jadź czuła się gościem we własnym mieszkaniu. Jadwiga przestawiała pościel jak należy, układała naczynia w szafkach rozsądnie, choćby zmieniała kanały telewizyjne, by pokazywały normalne programy.

Podczas obiadu teściowa niezmiennie krytykowała potrawy Jadź.

To nie barszcz, a pomalowana woda zmarszczyła Jadwiga, próbując zupę. W naszej wiosce barszcz ma smak! A ziemniaki niedogotowane, a mięsa mało.

jeżeli chcesz, ugotuj sama nie wytrzymała już Jadź.

Ja to ugotuję! zadeklarowała teściowa. Pokażę ci, jak się to robi!

Następnego dnia Jadwiga naprawdę przygotowała kolację. Kuchnia po tym wyglądała jak pole bitwy wszystkie powierzchnie pokryte tłuszczem i sosem, góra brudnych naczyń w zlewie, podłoga lepka od wylanej oliwy.

To prawdziwe jedzenie! oznajmiła Jadwiga, stawiając na stół ogromny garnek, który przypominał raczej gulasz.

Jedzenie było smaczne, ale Jadź nie mogła się skupić. Myślała o godzinach sprzątania, które przed nią stały.

Mamo, umyjesz naczynia? zapytał ostrożnie Szymon.

Naczynia? podniosła brwi Jadwiga. W naszej wiosce mężczyźni nie myją naczyń. To kobieca sprawa.

Ale gotowałaś przypomniał Szymon.

Zrobiłam najważniejsze nakarmiłam rodzinę! Naczynia poczekają do niedzieli. Mam własne zasady.

Szymon spojrzał na Jadź z wyrzutem i poszedł oglądać mecz.

Do końca miesiąca cierpliwość Jadź dobiegła końca. Praktycznie nie spała teściowa chrapała tak, iż ściany drżały, a rano jeszcze narzekała, iż młodzież całą noc łóżkiem skrzypi.

Ręczniki w łazience Jadwiga myliła z szmatkami wycierała kuchnię, a w łazience myła podłogę. Krem na twarz Jadwiga używała jako środek na pęknięcia w piętach by dobro nie zginęło.

Kiedy Jadź próbowała porozmawiać z mężem o tym, iż sytuacja doprowadza ją do nerwowego załamania, Szymon tylko się rozzłościł.

Zawsze coś ci nie wystarcza! wykrzyknął. Mama robi, co chce, a ty ciągle marudzisz. Ona gotuje, sprząta

Serio? nie mogła uwierzyć Jadź. Ona nie sprząta. To ja po niej sprzątam codziennie. I po tobie, przy okazji.

Znowu to się zaczęło westchnął Szymon. Nie potrafisz nie narzekać.

Po tej rozmowie Jadź postanowiła się pogodzić. W końcu wioska nieodwołalnie przyciągnie teściową z powrotem. Tam ma gospodarstwo, ogród, sąsiadki

Lecz tygodnie mijały, a Jadwiga zdawała się zamieszkiwać w mieście na stałe.

Ostateczną kroplą był incydent z zasłonami. Jadź wybrała lekki, jasny materiał, zamówiła uszycie i wydała prawie połowę premii. Świeże, lekkie zasłony rozjaśniły pokój, uczyniły go większym.

Wieczorem Jadwiga gotowała pierogi. Jadź pracowała nad pilnym projektem, kiedy usłyszała otwierające się drzwi.

Zuzanno, nie patrzysz, czy pierogi gotowe? Muszę ręce umyć zawołała teściowa.

Jadź weszła do kuchni i zobaczyła, jak Jadwiga wyciera ręce o kremowy materiał nowej zasłony. Tłuste ślady ciemniały na jasnej powierzchni.

Wewnątrz Jadź coś się złamało. Nie krzyknęła, nie machała rękoma. Po cichu, ale stanowczo, powiedziała:

Jadwigo, to nowe zasłony. Na ręce jest ręcznik.

Och, trochę poplamiłam odrzekła teściowa. Wytrę!

Nie chodzi o plamy kontynuowała Jadź, czując rosnącą determinację. Chodzi o szacunek. Od półtora miesiąca mieszkasz w naszym domu i nigdy nie zapytałaś, czy możesz dotykać moich rzeczy, przestawiać meble, zmieniać porządek w mieszkaniu.

Twarz Jadwigi zaczęła się czerwienić.

Co to znaczy w twoim domu? zapytała. To dom mojego syna! Nie jestem gościem!

To nasz wspólny dom wyjaśniła spokojnie Jadź. I chciałabym, żebyś szanowała nasz przestrzeń.

Jadwiga wpadła w gniew i krzyknęła:

Słowo na lewo i mój syn wyrzuci cię przez drzwi! Nie obchodzi mnie, czyje to mieszkanie!

Kuchnia zamarła w dźwięcznej ciszy. Słowa Jadwigi zawisły ciężkim dymem. Jadź spojrzała na teściową i w sercu jakby zadziałał przełącznik.

Nie krzyczała, nie płakała, nie zamykała drzwi. Po prostu milczała.

Odwróciwszy się, podeszła do sypialni. Ruchy były powolne, jakby młoda kobieta wypełniała zaplanowane zadanie. Otworzywszy szafę, wzięła wielką walizkę Jadwigi tę samą, z którą przyjechała na tydzień półtora miesiąca temu. Zgrabnie rozpięła suwak i położyła walizkę na łóżku.

Jadwiga stanęła w progu sypialni. Na twarzy najpierw zaskoczenie, potem niedowierzanie, później gniew.

Co robisz?! wykrzyknęła, patrząc, jak Jadź systematycznie wyciąga rzeczy ze szuflad i wkłada je do walizki.

Jadź nie odpowiedziała. Po prostu kontynuowała pakowanie starannie, niemal z szacunkiem. Swetry, koszule, spódnice, bielizna. Wszystko układane tak, by się nie pomarszczyło.

Zadzwonię Szymonowi! groziła teściowa, wyciągając telefon. Pokaże ci!

Jadź skinęła głową, jakby potwierdzając. Potem poszła do łazienki i spakowała rzeczy higieniczne teściowej szampon, mydło, szczoteczkę do zębów. Również znalazły miejsce w walizce.

Halo, Szymonie! krzyknęła Jadwiga do słuchawki. Twoja żona zwariowała! Zbiera moje rzeczy!

Jadź nie usłyszała, co odpowiedział Szymon, ale z twarzy Jadwigi wynikało, iż syn nie spieszy się z pomocą.

Zamykając walizkę, Jadź postawiła ją w przedpokoju. Następnie otworzyła aplikację taksówek i zamówiła samochód. Do wsi, gdzie mieszkała Jadwiga, było ok. czterdzieści kilometrów nie tak daleko.

Taksówka przyjedzie za piętnaście minut poinformowała Jadź, po raz pierwszy zwracając się do teściowej. Opłaciłam przejazd do twojego domu.

Jadwiga zamarła z otwartą buzią. Taki zwrot akcji nie spodziewała się. W wiosce nikt nie odważyłby się krzyczeć na nią, nie mówiąc już o wyrzuceniu za drzwi.

Wtedy Jadź zrozumiała, iż prawdziwe zwycięstwo płynie z szacunku do siebie i swojego domu, a nie z cichej walki o przestrzeń.

Idź do oryginalnego materiału