
Pięknego dnia wtorkowego, z całą pewnością smakowitego, nasze niezawodne Koło Kulinarne zebrało się w kuchni internatu, by zmierzyć się z wyzwaniem godnym prawdziwych mistrzów– pieczeniem ciasta ze śliwkami, kruszonką i lukrem. Brzmi niewinnie? Tak myśleliśmy… do momentu, gdy ciasto zaczęło żyć własnym życiem.
Zaczęło się klasycznie – śliwki zostały brutalnie odpestkowane (nikt się nie skarżył… oprócz śliwek), ciasto wymieszane z taką pasją, iż mikser o mało nie odszedł z pracy, a kruszonka… no cóż, zrobienie idealnej kruszonki to sztuka. Wyszła idealna. Ciasto powędrowało do piekarnika. My – pełni nadziei. Piekarnik – pełen ciasta. Czekaliśmy, obserwowaliśmy, modliliśmy się do kulinarnych bóstw. W międzyczasie przygotowywaliśmy lukier, który błyszczał niczym łzy szczęścia kucharza.
Po wyjęciu ciasta z piekarnika stwierdziliśmy jednogłośnie: wyglądało jak milion kalorii.
Wniosek?
Powtarzamy. Może z jabłkami? Albo znowu śliwkami. Kto nam zabroni?
Z kulinarnym pozdrowieniem,
Koło Kulinarne Internatu














