Sekrety duszy: ocalenie rodziny

twojacena.pl 5 dni temu

Tajemnice duszy: ratunek dla rodziny

Wanda pakowała rzeczy, w myślach przewijając lata ich małżeństwa. Chciała wyjść po cichu, bez tłumaczeń – po prostu zostawić liścik i zniknąć. Tak będzie prościej dla obojga, myślała, składając ubrania do walizki. Ale każdy przedmiot, każdy drobiazg przypominał przeszłość. Oto sweter, który Marek podarował jej w drugą rocznicę ślubu. Wtedy skrytykowała jego wybór, mówiąc, iż kolor jej nie pasuje. Marek nic nie odpowiedział, tylko schował prezent do szafy. A ona i tak potem nosiła ten sweter potajemnie, gdy go nie było. I oto, wciąż wisiał w jej szafie.

Wanda nie wiedziała, co zrobić z tymi rzeczami. Wyrzucić? Zostawić? Postanowiła wrzucić je do pudła i zakleić taśmą, by nie rozdrapywać starych ran. Ale taśmy nie było pod ręką. Przypomniała sobie, iż widziała rolkę w gabinecie Marka, gdy sprzątała w zeszłym tygodniu. Weszła do jego pokoju, otworzyła szufladę biurka i zamarła. Wśród papierów leżał notes – nie byle jaki, tylko pamiętnik. Prywatny, z wytartą okładką, jakby często go otwierano.

Ręka sama sięgnęła po niego. *Skoro już go zdradzam, odchodząc, co zmieni jeszcze jeden błąd?* – pomyślała. Ciekawość zmieszała się z rozpaczą. Może w tych stronach znajdzie odpowiedź? Może ma inną kobietę? A może żałuje, iż związał z nią życie? Wanda otworzyła pamiętnik, a jej świat wywrócił się do góry nogami.

Pisał o niej. O niej! Strona za stroną – jej imię, jej nawyki, jej uśmiech. Wanda opadła na fotel, nie mogąc się oderwać. Marek pamiętał wszystko. choćby ten sweter, który skrytykowała. Opisywał, jak bardzo bolało go, iż prezent się nie spodobał, jak postanowił już nigdy nic nie dawać, by jej nie zawieść. *„Mama zawsze mówiła, iż wszystko robię źle. Teraz i Wanda tak myśli”* – głosił jeden z zapisków. Wanda poczuła, jak łzy palą jej oczy.

Dalej było o jego dzieciństwie. Jak matka krzyczała na niego za głośny śmiech, za żarty, za „niepotrzebne” słowa. Jak wytykała mu brzydki uśmiech, zbyt szybką mowę. Jak raz przyniósł jej bukiet z jesiennych liści, a ona machnęła ręką: *„Po co mi te śmieci? Mogłeś zebrać coś ładnego”*. Wanda czytała, a przed oczami stawał jej mały chłopiec, którego wstydzono za szczerość, za chęć sprawiania radości. I ona, nieświadomie, powtórzyła ten scenariusz, krytykując sweter.

Ale najważniejsze – Marek pisał, iż ją kocha. Kocha nadal. Dumny był z jej sukcesów w pracy, zachwycał się, gdy gotowała kolację lub spała. Okazało się, iż rano nie spieszył się wyjść, tylko patrzył na nią, gdy spała, bojąc się obudzić. Zauważał, jak marszczy brwi we śnie, jak poprawia kołdrę. Ostatni wpis, z wczoraj, złamał jej serce. Marek marzył, by zaprosić ją na spływ kajakowy – tak jak w dzieciństwie, gdy był szczęśliwy. Ale bał się, iż odmówi, iż wyśmieje go jak kiedyś. *„Chyba znuc*„Chyba znów się nie odważę”* – zakończył ostatnią stronę, a Wanda zamknęła pamiętnik, postanawiając sama zaproponować tę wyprawę jeszcze dziś.

Idź do oryginalnego materiału