Pewnego wieczora po zajęciach tanecznych moja pięcioletnia córka oznajmiła, iż będzie miała nową mamę swoją trenerkę tańca. Starałem się zachować spokój, ale jej słowa nie brzmiały jak żart. Im więcej mówiła, tym bardziej było jasne, iż coś się działo za moimi plecami coś, czego choćby nie śmiałem sobie wyobrazić.
Zrezygnowałem z własnych marzeń dla córki. Od dziecka marzyłem, by zostać profesjonalnym tancerzem. Kochałem muzykę, płynne ruchy, błysk strojów. Taniec sprawiał, iż czułem się żywy, jakbym mógł frunąć. Przez chwilę wydawało się, iż moje marzenie jest w zasięgu ręki.
Brałem udział w małych konkursach, ciężko pracując nad sobą. choćby po ślubie z Magdą wciąż chodziłem na próby, trzymając się marzeń. Nie planowaliśmy dziecka tak szybko, ale życie nas zaskoczyło. Gdy dowiedziałem się, iż będę ojcem, wszystko się zmieniło.
Priorytety się przesunęły. Przestałem tańczyć, myśląc, iż to tylko na chwilę. ale gdy urodziła się Zosia, stało się jasne, iż nie wrócę. Czas, energia, szanse wszystko przepadło. Teraz byłem tylko tatą.
Ale nigdy tego nie żałowałem. Zosia była najlepszą rzeczą, jaka mnie spotkała. Jej małe rączki, wielkie oczy, sposób, w jaki mówiła Tato napełniała moje serce w sposób, w jaki taniec nigdy nie potrafił.
Kochałem ją bardziej, niż myślałem, iż można kochać drugiego człowieka.
Lecz marzenie, choćby odłożone na półkę, wciąż w tobie żyje. W głębi duszy liczyłem, iż Zosia kiedyś też pokocha taniec.
Dlatego gdy przyszła do mnie i powiedziała, iż chce chodzić na zajęcia po tym, jak Magda pokazała jej moje nagrania, omal nie płakałem. Zapisałem ją jeszcze tego samego dnia.
Ale niedługo zauważyłem, iż Magda zachowuje się inaczej. Była zdystansowana, cały czas pracowała do późna, milczała po powrocie.
Pewnego wieczora nie wytrzymałem. Spojrzałem na nią przez stół i zapytałem: Nie podoba ci się, iż Zosia tańczy?
Spojrzała zaskoczona. Nie. Dlaczego tak myślisz?
Zachowujesz się inaczej. Wracasz późno, nie rozmawiasz ze mną jak dawniej. Jesteś gdzieś daleko.
Westchnęła. Marcin, nie ma się czym martwić.
Ale jest odparłem. Nie mówisz mi już, co robiłaś w pracy. Jemy w milczeniu. Unikasz kontaktu wzrokowego.
Oparła się na krześle. Po prostu jestem zajęta. To wszystko.
Wiem, iż nigdy nie lubiłaś tańca ciągnąłem. choćby na naszym ślubie nie tańczyłaś. Ani na imprezach. Zawsze to ignorowałem. Ale może teraz ci to przeszkadza? Może nie chcesz, żeby Zosia tańczyła?
Pokręciła głową. To nieprawda. Lubię, gdy jest szczęśliwa. Widzę, jak się uśmiecha po zajęciach.
Więc o co chodzi? spytałem.
O nic. Po prostu za dużo myślisz. Niedługo przestanę tak późno wracać.
Podeszła i objęła mnie. Pogłaskała mnie po głowie, jak dawniej. Zamknąłem oczy, ale w piersi wciąż czułem, iż coś jest nie tak.
Po tej rozmowie wydawało się, iż jest lepiej. Magda wracała wcześniej, więcej mówiła. Opowiadała drobiazgi co jadła na obiad, kto powiedział coś śmiesznego w pracy, iż znów były korki. Zacząłem oddychać spokojniej.
Myślałem, iż może przesadziłem. Może naprawdę była zmęczona i potrzebowała przestrzeni. Chciałem w to wierzyć. Naprawdę.
Aż pewnego dnia wziąłem jej telefon, żeby sprawdzić przepis. Mój się rozładował, a spieszyłem się.
Gdy wpisywałem hasło, wyskoczyła lista płatności. Dziwne przelewy. Bez nazw, sklepów. Tylko kwoty i kody. Zamarłem. Magda zawsze mówiła, gdy coś kupowała. Zawsze.
Była typem osoby, która dzwoniła zapytać, czy coś potrzebuję. Więc co to było?
Przypomniałem sobie, iż zbliża się nasza rocznica. Może planowała niespodziankę? Wyjazd? Prezent? To tłumaczyłoby tajemnicze płatności.
Chciałem w to wierzyć, więc następnego ranka, gdy wyszła, postanowiłem poszukać prezentu. Wiem, iż nie powinienem. To było podłe. Ale nie mogłem się powstrzymać.
Zacząłem od jej biurka. Przeszukałem szuflady, półki, dokumenty. Nic. Potem otworzyłem szafę w sypialni. Wszystko było poukładane, jak zawsze. Ale jedna bluzka leżała w kącie.
Podniosłem ją. Błyszczyki. Różowe, lśniące drobinki. Takie, które przyklejają się do skóry. Takie, jakich używa się w makijażu scenicznym.
Ja nie mam niczego takiego. Stałem tam, trzymając tę bluzkę, i tylko jedna myśl uderzyła mnie z siłą: Gdzie on, do cholery, był?
Wysłałem jej SMS-a: Jak tylko wrócisz, musimy poważnie porozmawiać.
Zostawiłem bluzkę na łóżku. Nie mogłem na nią patrzeć. Pojechałem po Zosię do przedszkola. Starałem się zachować spokój, ale ręce trzęsły mi się na kierownicy. Głos Zosi mnie otrzeźwił.
Wskoczyła do auta z uśmiechem i zaczęła opowiadać o swoim dniu. Pokazała mi rysunki bazgroły domków, serduszek i kreskowych ludzików. Mówiła, iż Ola nie chciała się podzielić kredkami, a Kacper płakał, bo ktoś zabrał mu przekąskę. Cały świat małych ludzi z wielkimi emocjami. Kiwałem głową i uśmiechałem się, gdy trzeba, ale mózg wciąż wirował.
Gdy wróciliśmy, Zosia zapytała: Mam dziś taniec?
Zawahałem się. Nie wiem, czy mama cię zaprowadzi.
Jej buzia się skrzywiła. Ale dlaczego? Bardzo chcę iść!
Spojrzałem na nią. Moja słodka dziewczynka. Oczy pełne nadziei. Nie mogłem jej zawieść.
Wysłałem kolejnego SMS-a do Magdy: Nieważne. Porozmawiamy, jak wrócisz z Zosią z zajęć.
Gdy Magda przyszła, nie odezwałem się ani słowem. Nie mogłem na nią patrzeć. Podałem jej torbę Zosi i odwróciłem się. Nie zapytała o nic. Wzięła córkę i wyszła.
Gdy drzwi się zamknęły, zacząłem chodzić w kółko. Po kuchni, do salonu, z powrotem. Myślałem, co zrobię, jeżeli to prawda. jeżeli zdrad