Sama cię jej podałam, a ona z chęcią przyjęła.

twojacena.pl 16 godzin temu

— Sama cię jej oddałam, własnymi rękami. A ona nie pogardziła, wzięła…

— Larka, cześć. Po co tak się spieszyłaś? Nie mogłaś powiedzieć przez telefon? — zapytała Weronika, wchodząc do mieszkania i zdejmując lekką marynarkę.

— To nie rozmowa na telefon. Chodź do kuchni. — Larysa zgasiła światło w przedpokoju i ruszyła za przyjaciółką.

— Zaintrygowałaś mnie. Mów już. — Weronika usiadła przy stole i złożyła ręce przed sobą, jak wzorowa uczennica czekająca na wyjaśnienia.

Larysa postawiła na stół zaczętą butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.

— Oho?! Tak poważna rozmowa? Jestem cała uwaga — powiedziała Weronika.

Larysa nalała wina i usiadła naprzeciwko.

— Dla rozluźnienia i porozumienia — rzuciła patetycznie, podnosząc kieliszek i biorąc łyk.

Weronika też uniosła swój, ale nie spieszyła się z piciem, czekając, aż przyjaciółka zacznie.

— Jestem stracona. Zakochałam się tak, iż głowę straciłam. Żyję jak we śnie, wiruję. Kładę się spać i liczę minuty do rana. Nie myślałam, iż to możliwe. Krzysztofa też kochałam, ale nie tak. A teraz… — Larysa jednym haustem wypiła wino.

— Współczuję. I po to mnie wezwałaś? Żeby się pochwalić? — Weronika odstawiła kieliszek i wstała.

— Usiądź. — Larysa pociągnęła ją za rękę, sadzając z powrotem.

— A co z Krzysztofem? — spytała Weronika, opadając na krzesło.

— Co z Krzysztofem? Jesteśmy razem siedem lat. Wszystko u nas gładko, dobrze. A spotkałam Roberta i przepadłam — westchnęła Larysa. — Oceniasz? Ty kiedyś tak kochałaś? Nie? Więc nie osądzaj — dodała nagle ostro. — Wezwałam cię właśnie po to, żeby pogadać o Krzysztofie.

— Chyba się napiję — Weronika przełknęła kilka łyków, skinęła z uznaniem, patrząc na kieliszek.

— Przecież się podkochiwałaś w moim mężu. Myślisz, iż nie widziałam, jak na niego patrzysz? — Larysa zastukała paznokciem w blat stołu.

Krążyła wokół tematu, nie wiedząc, jak zacząć.

— Nie pleć bzdur — prychnęła Weronika.

Larysa wzruszyła ramionami.

— Nie zazdroszczę, nie myśl tak. To choćby lepiej. Postanowiłam odejść od Krzysztofa, ale nie potrafię mu powiedzieć prawdy. Szkoda mi go.

— Kiedy zdradzałaś, nie było ci szkoda, a powiedzieć szkoda? Trochę nie logiczne, nie? — Weronika pociągnęła łyk.

— Co ty wiesz? On jest dobry. Krzyczę na niego, wyżywam się, zrujnowałam mu nerwy, a on milczy. DomLarysa odwróciła się i wyszła, zostawiając za sobą drzwi, które zamknęły się z cichym kliknięciem, jak ostatni rozdział ich wspólnej historii.

Idź do oryginalnego materiału