On niszczy nas od środka: boję się, iż wuj mojego męża zrujnuje naszą rodzinę
Zawsze słuchał się wujka – Tadeusza Stanisława. Szanował go, stawiał za wzór, we wszystkim mu ufał. Ja od pierwszego dnia nie rozumiałam, co można w tym człowieku cenić. Opryskliwy, wybuchowy, wiecznie skłócony – czy to z sąsiadami, czy z kolegami z pracy, czy z rodziną. choćby w poprzedniej firmie trzymali go tylko ze względu na staż, choć i tam zdążył pokłócić się z połową zespołu.
Wszystko się zmieniło, gdy Tadeusz Stanisław zabrał mojego męża, Marka, do swojej brygady. Przed nim nikt tam długo nie wytrzymywał – wszyscy uciekali po pół roku maksymalnie. Wujek czepiał się wszystkiego, poganiał, zwalał winę na innych. Marek jednak jest spokojny, niekonfliktowy. Znosił to w milczeniu, poprawiał, gasił jego wybuchy. Czasem oczywiście puszczały mu nerwy, ale potem się godzili. Praca mu choćby odpowiadała, choć niesprawiedliwy podział zysków – połowa dla wuja, połowa dla niego – zawsze mnie drażnił.
Po ślubie zrozumiałam jedno: Marek nie może pić. Zmienia się w obcego człowieka – agresywnego, nieprzewidywalnego. Miałam nadzieję, iż Tadeusz Stanisław jakoś pomoże, będzie dla niego autorytetem. W końcu mąż go tak szanował. Ale wszystko poszło w złym kierunku. Zamiast pomocy – tylko dolewał oliwy do ognia. Zaczęli razem chodzić do knajpy, pić. Po takich wieczorach Marek wracał w strasznym stanie. A gdy próbowałam coś powiedzieć, powtarzał, iż „to mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta powinna być posłuszna”. Jestem pewna, iż to wujek mu to wbił do głowy.
Później, podczas jednej z awantur, Marek zaczął powtarzać za wujkiem jakieś absurdalne teorie o mojej mamie. Że to ona knuje intrygi, iż nastawia wszystkich przeciwko niemu. A widzieli się może ze dwa razy w życiu, i to za każdym razem grzecznie. Zrozumiałam wtedy jedno: wujek nie tylko wpływa na Marka – on celuje w to, by mój mąż odwrócił się od mojej rodziny. Od mnie.
Zawsze rozmawialiśmy o wszystkim razem. A teraz Marek się oddala. Moich rad nie słucha, każdą uwagę traktuje jak atak. Jakbym ja była zagrożeniem dla jego wuja, a nie żoną. Patrzyłam, jak mój mąż się zmienia, i wiedziałam, iż źródłem problemów jest Tadeusz Stanisław. Ale jak walczyć z kimś, kogo twój mąż uważa za autorytet?
A potem stało się coś niespodziewanego: wujka zwolnili. Kolejna awantura, kierownictwo straciło cierpliwość. Marka zaś – przeciwnie – awansowali. Jego postawiono na miejsce wuja. To był cios dla dumy Tadeusza. Wyjechał z miasta, niby „tymczasowo”, ale, jak się dowiedziałam, po prostu nie mógł znieść, iż teraz jest niżej w hierarchii.
A niedawno Marek oznajmił, iż wujek wraca. Dostał propozycję pracy jako jego pomocnik. Byłam przerażona. Prosiłam męża, żeby porozmawiał z szefostwem, znalazł kogoś innego. Ale choćby nie chciał słuchać. Powiedział, iż bez pomocy nie da rady, a z wujkiem kiedyś dobrze mu się pracowało.
Tylko ja wiem, jak to się skończy. On nie pogodzi się z byciem podwładnym. Znajdzie sposób, by podkopać Marka, by go podpuścić, by zrujnować. Ma w tym doświadczenie. Zazdrości. Nie umie współpracować na równych zasadach. Zawsze ciągnie koc w swoją stronę.
Nie poznaję już mojego męża. Stał się jak marionetka w rękach wuja. I jeżeli tak dalej pójdzie – obawiam się, iż nie wytrzymamy. Albo on straci pracę, albo ja stracę rodzinę. A może wszystko naraz. Nie wiem, jak żyć z tym niepokojem. Jak ocalić to, co nam jeszcze zostało…